Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2016, 08:00   #34
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Rozdział I. Czarne strzały

Podnóże jaskini plemienia Cragmaw
10 Eleasias, wczesne popołudnie

Dwójka najemników przyczaiła się w lesie, w bezpiecznej odległości od wejścia do jaskini. Warunki nie były idealne; pozostawało mieć nadzieję, że gobliny do spostrzegawczych nie należą. Tropiciel zaś ruszył w stronę triboarskiego traktu; nie uszedł daleko gdy dosłyszał trzask łamanych gałęzi. Na szczęście nie był to bugbear a krasnoludzicie i Anna, które uznały czekanie przy wozie za kompletny bezsens. Joris przewrócił oczami. Mógł się tego spodziewać - ustalać cokolwiek z babami! Zawróciwszy zaprowadził towarzyszki do Aidyma i Piąchy, po drodze
szybko wprowadzając kobiety w sytuację. Potem przyczaili się, wpatrując w wejście do jaskini.



Prawdę powiedziawszy nie byli w formie by walczyć nawet z małym oddziałem goblinów - nie mówiąc już o całej ich jaskini. Lecz poczucie obowiązku - no i zwykła żądza odwetu - pchały grupę na przód. Wilki, które dosłyszał Joris, też nie napawały optymizmem. Zieloni zielonymi, ale nikt nie lubi machać toporem gdy mu się jakiś kundel wgryza w łydkę czy kark.

Po niedługim czasie z wnętrza groty dosłyszeli szuranie na żwirze i jakieś mamrotania. Dwójka goblinów z łukami w łapach wyszła z mroku. Mrużąc oczy w świetle słońca podążyła w stronę ukrytej w krzakach polanki. Najwyraźniej mieli za zadanie zmienić zabite przez Piąchę czujki. Wrzaski i paniczny odwrót zielonoskórych nastąpiły błyskawicznie.
- Raczej nie są w nastroju do gapienia się pod nogi… - zauważył posępnie Aidym. Na szczęście grupa, która po jakimś czasie wynurzyła się z jaskini była bardziej czujna - jeden z wojowników trzymał w łapie jorisową strzałę z wiadomością. Podał ją potężnemu bugbearowi, który maszerował tuż za oddziałem. Potwór obejrzał zapisany skrawek, zarechotał chrapliwie, po czym chwycił za kark jednego z goblinów, potrząsając nim i wrzeszcząc. Po krótkiej wymianie zdań cisnął go do strumienia, a mokry konus popędził wgłąb wzgórza. Nie minęło pięć minut, kiedy wynurzył się z niego kolejny oddział - w sumie przed wejściem stało teraz 15 goblinów i ich dowódca. Grupa pewnie ruszyła ścieżką, którą przyszli wcześniej najemnicy. Wśród potworów nie było jednak Slidara. To, że gobliny chciały zdobyć wóz nie tracąc przy tym kolacji było dość oczywiste.

Gdy Joris był już pewien,że mogą bezpiecznie wejść do jaskini, ogłuszające echo warczenia i skowyczenia poprzedziło nadejście wilków. Dwa gobliny z trudem ciągnęły za sobą uwiązane na łańcuchach zwierzaki, które najwyraźniej nie były do końca oswojone. W końcu udało im się zapanować nad drapieżnikami i przyczaili się z nimi w miejscu, gdzie wcześniej Piącha wyrżnęła ich pobratymców. Trzask pękających kości dobitnie świadczył o tym co uspokoiło wilki. Z mroku dobiegł zawiedziony skowyt kolejnego wilka, który wyczuł krew i zapewne też miał ochotę na zielonoskórą przekąskę. Najemnicy poczekali jeszcze trochę, ale nie wyglądało na ty by ktoś jeszcze miał wyjść z wnętrza wzgórza.

 
Sayane jest offline