Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-08-2016, 21:41   #31
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Rozdział I. Czarne strzały

Trakt w stronę Triboaru
10 Eleasias

Po kwadransie chaotycznej paplaniny drużyna ustaliła jaki-taki plan i Joril, Aidym oraz Piącha ruszyli goblińskim tropem. Reszta miała przestawić wóz i urządzić w lesie zasadzkę. A przynajmniej tak zrozumiał to Joril…

Wędrówka tropami goblinów nie nastręczała trudności. Po jakimś kwadransie marszu tropiciel dał znak by się zatrzymać. Wśród liści leżała słabo ukryta pętla, gotowa schwytać nieostrożnego wędrowca. Joril wyrył na sąsiednim drzewie ostrzegawczy symbol - miał nadzieję, że choć Anna zrozumie o co chodzi - i ruszyli dalej. Niestety kolejnej pułapki chłopak nie zauważył i tylko błyskawiczny refleks uchronił go przed wylądowaniem w głębokim dole. Wreszcie, po jakiejś świecy marszu, dotarli do miejsca, które mogło być dobrą kryjówką - sporą naturalną jaskinią w zarośniętym krzakami wzgórzu.


Wąska ścieżka, którą wcześnej podążali najemnicy prowadziła tu wzdłuż płytkiego strumienia. Po lewej była polana; po prawej gęste krzaki. Prócz szumu wody i lasu do uszy “zwiadowców” nie dochodził żaden dźwięk. No, może prócz trzaskania gałązek pod stopami Aidyma i mamrania Piąchy - bo choć Joris poruszał się cicho, to pozostałej dwójce daleko było do tego. Tropiciel wiedział, że krzaki są dobrym miejscem dla strażników i nawet dojrzał tam dwa znudzone gobliny, leżące w przygotowanym do tego miejscu. Znudzone - nie głuche, niestety. Gdy tylko drużyna znalazła się w polu widzenia dwie strzały wyprysnęły w ich stronę, lekko raniąc Piąchę. Cóż, z pewnością ochroniarze dali goblinom znać, że są (jeszcze) żywi i gotowi do walki. Tylko co teraz?


 
Sayane jest offline  
Stary 16-08-2016, 20:02   #32
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Czekajcie, to jaki do diaska mamy plan? - spytała Turmalina, gdy Piącha i łowca zniknęli w gęstwinie - Bo bez tej trójki zasadzka na bandę goblinów przestaje być planem rozsądnym. Wściekła jestem na zielonki, nie ma co, ale wolę mieć wsparcie. Czyli ich, gdy już będziemy się zasadzać.
-To jakaś kpina- do narzekań dołączyła się Yarla -Jestem krasnoludem. Moje miejsce jest na froncie, wszędzie tam gdzie toczy się bitka, a nie na montowaniu pułapek na gobliny…- splunęła w bok jak to już miała w swoim stylu zawsze gdy się irytowała -Plan? Zrobić pułapkę, tylko jak do ciężkiej cholery zrobić pułapkę z wozu i dwójki krasnoludów… Co mamy się wdrapać na drzewo i tam czekać aż jakiś gobliński skurwiel raczy się pokazać?- spytała Turmalinę nie dowierzając temu jak przedstawiały się fakty.
- Wielce prawdopodobne, że nasi towarzysze zwyczajnie nie wrócą. Przykro mi to mówić, ale wysłanie zielonkawej idiotki, ludzkiego gołowąsa i klechy na przeszpiegi to jakaś pomyłka. Kapłana szkoda, był całkiem sympatyczny jak na człowieka - Turmalina mówiąc kręciła palcem zdrowej ręki loczka, jakby to jej pomagało myśleć - Widzę to tak, Yarlo: Jesteśmy pokiereszowani i naszą trójkę ta zielona masa zwyczajnie zaleje. Musimy się porządnie schować, tak by w razie czego nie wyściubiać z kryjówki nosa, ale mieć możliwość ataku z zaskoczenia. Chyba że nasza ludzka czarodziejka ma jakieś sztuczki na podorędziu. Hej, Skarbie! - wyglądało na to, że Turmalina słowo "Skarbie" umiała zaakcentować na przynajmniej tuzin sposobów, od groźnego, przez kpiący aż po sympatyczny. Tym razem było to lekceważenie z odrobinką nadziei - Umiesz masowo kłaść gobliny? Najlepiej do grobu, ale lulu też ujdzie.
- O zmierzchu mogę przygotować kilka czarów. Ale ofensywa nie jest moją dobrą stroną. - Anna obserwowała poważnie otoczenie, szukając czegokolwiek do wykorzystania w nadchodzącej walce. Nie była jednak wojowniczką i przygotowywanie do bitwy nie było jej dobrą stroną. -Jeśli przybędą wcześniej, mam jedno zaklęcie pozwalające na bezpieczny odwrót. Wątpię by w stanie w jakim są wszyscy prócz pani Piąchy i mnie, jakakolwiek inna opcja nie zakończyła się tragicznie. - Odwróciła się w stronę Krasnoludek z promienistym uśmiechem. -Ale nie martwcie się. Wierzę w naszą drużynę. Gdy sytuacja jest najgorsza, wtedy na wierzch wychodzi czyjaś prawdziwa natura. A ja wierzę, że wy, pani Piącha i nasi dwaj dżentelmeni to w głębi serca najwięksi herosi jacy chodzili po tej ziemi. - Trudno było stwierdzić, czy mówi z sarkazmem, czy na poważnie.
- Jeżeli chodzi o prawdziwą naturę, to stawiam, że Piącha jest martwa, jak na zielonoskórą naturę przystało, a obaj dzielni samczykowie wieją aż się kurzy, jak na ludzką naturę przystało. A jak nie wieją wystarczająco szybko, to pewnie przypominają jeże - Turmalina dotknęła opatrunku na barku i pokręciła głową - Nie piszę się na samobójstwo. Proponuję udać się za naszymi herosami i zaczaić się gdzieś po drodze, tutaj i tak nie mamy opcji. Jak wrócą, dołączą do zasadzki, a jak nie... przepuścimy gobliny. Mimo że nie podoba mi się to.
- W takim razie chodźmy. - Anna wzruszyła ramionami i żwawo zaczęła iść ścieżką, wypatrując dogodnego miejsca na pułapkę. Albo ewentualnych pułapek zastawionych przez Gobliny.
Yarla skinęła głową z aprobatą. Nie miały zbyt wielu opcji, a ta którą proponowała Turmalina była chyba najlepszą z możliwych -Mnie też ranił głęboko skurwiel.- marudziła pod nosem widząc jak jej towarzyszka dotyka się w miejsce opatrzonej rany.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 17-08-2016, 21:45   #33
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Taaak… To niewątpliwa sztuka nie zauważyć wykopanego przez gobliny wykrotu. Tak samo jak zagłuszyć wartki strumień, którego szum rozchodzi się na dobry rzut kamieniem. I jeszcze większa sztuka wychwycić w tym szumie odgłos skradających się intruzów. Trudno było powiedzieć dlaczego, ale któryś z bogów spoglądał dziś na ich kompanię wyjątkowo nieprzychylnym wzrokiem.
- Strzelasz czy nie? - Aidym, wrzasnął zza drzewa za którym się schował. Sytuacja była kiepska, ale trzymając się planu wciąż dało się ją odratować…
Gdy strzały zabrzęczały, Joris uznał, że nie ma już co kombinować. Przygotowaną zawczasu strzałę z nadzianym nań skrawkiem materiału założył na łuk i wypuścił w kierunku tego bardziej wystającego z krzaków, goblińskiego łba…
Piącha warknęła ze złości, przyglądając się lekkim draśnięciom na ramieniu i nodze. Zacisnęła mocno piąchę okutą w nabijaną rękawicę i zaszarżowała na najbliższego goblina, jakiego zauważyła.
- Zginiesz marnie, ty zielony padalcu! - krzyknęła w orkowym, nacierając na przeciwnika. Trzaśnięcie okutą rękawicą odrzuciło goblina o dobre dwa metry, lecz nie zabiło. Potrząsając głową zebrał się w sobie i z mieczem skoczył na półorczycę, bezskutecznie próbując wbić go w nogę Piąchy. Łucznik również nie miał tym razem szczęścia - zaskoczony szarżą wypuścił niecelną strzałę w krzaki.
- Piącha! Piącha wracać! - zawołał Joris.

Kusza kapłana zabrzęczała, posyłając celny bełt w stronę goblinów. W pośpiechu schował się z powrotem za drzewo.
- Prowadź naokoło - Aidym szarpnął za rękaw Jorisa - Byle ukradkiem! - wskazał na kierunek gdzie miał znajdować się obóz goblinów.
Joris wywrócił oczami widząc jak jego strzała wdzięcznym lotem przelatuje między goblinami i znika gdzieś w gęstwinach.
- Jak nie urok to sraczka... - mruknął po czym wrzasnął w stronę zielonych - Ej! Wy oddać nam żywy ludź! My oddać wam wóz z towarem! My czekać do zmroku! Piącha! Wracamy do reszty Aidym…
Co rzekłszy zaczął się wycofywać baczny jednak by być po osłoną na wypadek kolejnych strzał. Zakradać się do jaskini nie zamierzał w swoim stanie. Tak jak i walczyć. Miał za to nadzieję, że brodate księżniczki i Aneczka faktycznie przygotowały już jakąś zasadzkę. No i że gobliństwo skusi się na wóz i nie zeżre biednego Sildara. No i że szczęście w końcu spojrzy na nich łaskawszym okiem.
Piąsze nie po drodze było jednak wracać. Przynajmniej nie tak szybko - a już na pewno nie dopóki nie zmiażdży goblińskiego ścierwa. Tym bardziej, że ten parszywiec próbował wbić w nogę Piąchy swoją wykałaczkę.
Półorczyca zawarczała groźnie i sięgnęła po swój ciężki buzdygan, którym zamierzała zmasakrować małą pokrakę. W końcu Piącha miała okazję wyładował całą swoją frustrację, która w niej narastała od paplaniny Jorisa i głupkowatych włosów Anki - to też całkowicie zamknęła się na nawoływania towarzyszy. Goblin odskoczył przed ciosem buzdyganu, niezdarnie machając mieczem. Łucznik - z którego nogi wystawał bełt - szybko strzelił w stronę Aidyma. Jęknęła pękajaca cieciwa; goblin zaburczał coś i sięgnął po miecz, zamierzając wspomóc pobratymca w walce z Piąchą.

Przez chwilę wydawało się że kapłan faktycznie zawrócił w stronę zasadzki - w pospiechu cofnął się razem z Jorisem wzdłuż strumienia, niepewnie zerkając na podejrzany, płaski teren po drugiej stronie strumienia. Wszystko niby było w porządku… przynajmniej do momentu kiedy zaczął się przymierzać do przeskoczenia przez strumień. To również nie nastręczyło trudności. Pułapek nie było, a pod krzakami można było się przyczaić, choć nie była do idealna kryjówka dla dorosłego mężczyzny.

Piąsze zdecydowanie słowo “zasadzka” było obce. Czym coraz mniej kojarzyła się Jorisowi z orkiem a coraz bardziej z ogrem. Nie żeby miał jej za złe tę część jej natury. Niektóre zwierzęta też cechowała niczym nie hamowana chęć zmasakrowania przeciwnika. Taka locha na ten przykład gdy jej się do matecznika zbliżyć. Albo sowoniedźwiedź. A Joris nigdy by zwierza nie winił za jego naturę.
Niemniej postanowił na wszelki wypadek zapamiętać by na przyszłość nie zabierać Piąchy na przeszpiegi. Ostatecznie też gdy okazało się, że był ostatnim który zamierzał tylko wywabić gobliny z kryjówki, bo Aidym ni z tego ni z owego zapragnął zażyć kąpieli, uznał że nie ma się co kopać z koniem i wypada chociaż asekurować kompanów w czymkolwiek co im do łbów strzeliło. Przykucnął więc w cieniu zarośli z łukiem gotowym do czegokolwiek co mogłoby wyjść z jaskini zwabione odgłosami walki. I czekał aż Piącha zrobi sobie dostatecznie dobrze.

Kilka ciosów i przekleństw potem gobliny zostały usieczone, a niezbyt poważnie ranna Piącha wyraźnie się uspokoiła. Odgłosy walki nie wywabiły z jaskini innych goblinów, choć Aidymowi wydawało się, że słyszy coś jakby szczekanie psów. Za to Joris zaklął - nie było komu zanieść bugbearowi informacji o wymianie… Wychodząc na przeciw pozostałej dwójce, bezsilnie wzruszył ramionami.
- Wynika na to, że ostatecznie pozostaje nam już plan “miażdżyć”. Wrócę po resztę, a Wy… powiedziałbym poczekajcie, ale chyba sobie daruję.
Aidym leżąc w krzakach z napiętą kuszą, przecząco pokręcił głową. Pomachał przez chwilę wyjętym z plecaka zwojem, położył go na kuszy i zakończył pantomimę kręceniem ręką w kółko. I miał sporą nadzieję że łowca zrozumie komunikat. ”Strzel wiadomością jeszcze raz”.
Te szczekanie psów było niepokojące...
Piącha, która najwidoczniej już ochłonęła po ferworze walki, podeszła do pozostałej dwójki widocznie uradowana - choć to ciężko było stwierdzić po ekspresji na jej twarzy, równie dobrze mogła cierpieć na niestrawność.
- My miażdżyć czy my stać jak głupki?! - rzuciła do Jorisa i Aidyma, oczekując prostej odpowiedzi, bo skończyły jej się gobliny do maltretowania. A że zielonych już nie było, to przystała na propozycję pozostałych, bo chęć miażdżenia przeszła jej wraz ze zniknięciem obu goblinów - przynajmniej do pewnego momentu.
To była gorączka. Wdawała się od rany. Musiała być. Jak inaczej wytłumaczyć to co się działo? Z lewej podeszła do niego Piącha z buźką tak wykrzywioną jakby tam nie jatkę miała, a ruchańsko jakie. A z prawej z krzaków gestykulował do niego Aidym pokazując jakieś sekretne znaki. Joris wielkim umysłem nigdy nie był i nigdy się za takiego nie miał. Toteż dla pewności podszedł do krzaków by upewnić się co do treści przekazu. Po czym skinął Aidymowi głową.

Jaskinia była naturalną grotą. Wiało od środka typowym podziemnym chłodem. Źrenice łowcy niechętnie przystosowywały się do panującego w niej mroku. Nie wypatrzył jednak niczego co by wykraczało poza jaskiniową normę. Ale za to usłyszał. Ciche. W tle szumu strumienia, ale wyraźnie słyszalne. Ujadanie.
- Wilki… - powiedział do Piąchy i Aidyma po czym splunął - Goblińskie. Ołgał nas ten mały pokurcz.
A to niespodzianka. Opuścił łuk nie wypuściwszy strzały.
- Idę po resztę. Schowaj się gdzieś Piącha.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 18-08-2016, 08:00   #34
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Rozdział I. Czarne strzały

Podnóże jaskini plemienia Cragmaw
10 Eleasias, wczesne popołudnie

Dwójka najemników przyczaiła się w lesie, w bezpiecznej odległości od wejścia do jaskini. Warunki nie były idealne; pozostawało mieć nadzieję, że gobliny do spostrzegawczych nie należą. Tropiciel zaś ruszył w stronę triboarskiego traktu; nie uszedł daleko gdy dosłyszał trzask łamanych gałęzi. Na szczęście nie był to bugbear a krasnoludzicie i Anna, które uznały czekanie przy wozie za kompletny bezsens. Joris przewrócił oczami. Mógł się tego spodziewać - ustalać cokolwiek z babami! Zawróciwszy zaprowadził towarzyszki do Aidyma i Piąchy, po drodze
szybko wprowadzając kobiety w sytuację. Potem przyczaili się, wpatrując w wejście do jaskini.



Prawdę powiedziawszy nie byli w formie by walczyć nawet z małym oddziałem goblinów - nie mówiąc już o całej ich jaskini. Lecz poczucie obowiązku - no i zwykła żądza odwetu - pchały grupę na przód. Wilki, które dosłyszał Joris, też nie napawały optymizmem. Zieloni zielonymi, ale nikt nie lubi machać toporem gdy mu się jakiś kundel wgryza w łydkę czy kark.

Po niedługim czasie z wnętrza groty dosłyszeli szuranie na żwirze i jakieś mamrotania. Dwójka goblinów z łukami w łapach wyszła z mroku. Mrużąc oczy w świetle słońca podążyła w stronę ukrytej w krzakach polanki. Najwyraźniej mieli za zadanie zmienić zabite przez Piąchę czujki. Wrzaski i paniczny odwrót zielonoskórych nastąpiły błyskawicznie.
- Raczej nie są w nastroju do gapienia się pod nogi… - zauważył posępnie Aidym. Na szczęście grupa, która po jakimś czasie wynurzyła się z jaskini była bardziej czujna - jeden z wojowników trzymał w łapie jorisową strzałę z wiadomością. Podał ją potężnemu bugbearowi, który maszerował tuż za oddziałem. Potwór obejrzał zapisany skrawek, zarechotał chrapliwie, po czym chwycił za kark jednego z goblinów, potrząsając nim i wrzeszcząc. Po krótkiej wymianie zdań cisnął go do strumienia, a mokry konus popędził wgłąb wzgórza. Nie minęło pięć minut, kiedy wynurzył się z niego kolejny oddział - w sumie przed wejściem stało teraz 15 goblinów i ich dowódca. Grupa pewnie ruszyła ścieżką, którą przyszli wcześniej najemnicy. Wśród potworów nie było jednak Slidara. To, że gobliny chciały zdobyć wóz nie tracąc przy tym kolacji było dość oczywiste.

Gdy Joris był już pewien,że mogą bezpiecznie wejść do jaskini, ogłuszające echo warczenia i skowyczenia poprzedziło nadejście wilków. Dwa gobliny z trudem ciągnęły za sobą uwiązane na łańcuchach zwierzaki, które najwyraźniej nie były do końca oswojone. W końcu udało im się zapanować nad drapieżnikami i przyczaili się z nimi w miejscu, gdzie wcześniej Piącha wyrżnęła ich pobratymców. Trzask pękających kości dobitnie świadczył o tym co uspokoiło wilki. Z mroku dobiegł zawiedziony skowyt kolejnego wilka, który wyczuł krew i zapewne też miał ochotę na zielonoskórą przekąskę. Najemnicy poczekali jeszcze trochę, ale nie wyglądało na ty by ktoś jeszcze miał wyjść z wnętrza wzgórza.

 
Sayane jest offline  
Stary 18-08-2016, 20:37   #35
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Cicho!- syknęła Yarla, gdy usłyszała gdzieś w głębi gęstych krzaków czyjeś kroki -Ktoś się tu czai...- dodała ciszej, po czym solidnie złapała za drzewiec swego topora. Ognistowłosa pewnie wkroczyła w gęstwinę nie przejmując się gałązkami chłoszczącymi bez litości jej twarz. Wojowniczka wyskoczyła w końcu na świeże powietrze i pierwsze co ujrzała to Joris z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy.
-Dzień dobry, trza tu komu morde obić?- spytała jakby chcąc nieco rozluźnić sytuację. Tropiciel jeno przewrócił oczami a Yarla wzruszyła w odpowiedzi ramionami -Do rzeczy.- syknęła, ruszając za mężczyzną do jaskini. Gdy Joris wszystko jej opowiedział, krasnoludka wydęła lekko usta i splunęła gdzieś w bok.

-Wchodzim i na szybko trzeba przetrzepać jaskinię. Wywabiliście ich z ich leża, to bardzo sprytne posunięcie.- pochwaliła kompana. Niedługo potem dołączyli do reszty. Yarla nie czuła się szczególnie źle z faktem pobytu w goblińskiej jamie. Nigdy nie żyła w krasnoludzkiej twierdzy, ale była z pochodzenia krasnoludem i swoboda w niektórych otoczeniach była dla niej zwyczajnie oczywista i normalna.
-To worgi?- spytała ogół, by się upewnić, gdy tylko ujrzała niezbyt przyjaźnie nastawione czworonogi -Pewnikiem głodne jak jasna cholera he?- dodała po chwili kładąc się po głowie.
-Można by spróbować ich zaatakować, ale szkoda by było żeby nas skurwiele pokąsały. Proponuję wyznaczyć najszybszego na wabik, co by i ich wywabił na zewnątrz, a my pójdziem dalej szukać naszych zaginionych chlebodawców?- zaproponowała szeptem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 18-08-2016, 22:25   #36
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Proszę jak to czasem z całkowicie radosnego “chodźmy zobaczyć gdzie jest leże goblinów” może wyjść całkiem chytry plan. Joris co prawda bynajmniej nie zamierzał wywabiać zielonych i korzystać z okazji by wypuścić Sildara gdy ich nie ma. Co więcej, nawet nie posłał strzały do jaskini, bo uznał, że nie ma co robić zasadzki na bandę goblinów z wilczymi wierzchowcami. Ale tak się najwyraźniej złożyło, że na skutek odniesionych ran najzwyczajniej w świecie upuścił strzałę w wejściu do jaskini gdy do niej zaglądał. A reszta wydarzeń potoczyła się już swoim torem.
Oczywiście krasnoludzicom ani tym bardziej Aneczce nie zamierzał tłumaczyć tego wszystkiego. Wszak liczył się ostateczny efekt.

Kryjówkę wybrał kierując się przede wszystkim tym by mieli jaskinię pod wiatr. Wilki węch mają doskonały, a oni co tu dużo mówić, śmierdzieli krwią. I ten też fakt, tropiciel uznał, że można wykorzystać.
- Jak tam wejdziesz Aidym to cię ten wilk co w środku siedzi od razu wyczuje - powiedział powstrzymując kapłana przed dalszym przekradaniem się - To chyba nie worgi. Worgi zdaje się większe są. To raczej zwykłe hodowane burki. Ale węch mają świetny i… - tu zaczął ostrożnie zdejmować z siebie opatrunek, zawiązując w tym samym miejscu nowy - niczego nie czują tak dobrze jak świeżej ludzkiej krwi. Po mojemu to nawet najszybszy z nas im nie umknie. Nawet ty Valko. Trzeba je więc wywabić na otwarty teren. Tam za strumieniem. I wystrzelać z bliska.
Zakończył zwijając zakrwawione opatrunki w zgrabną kulkę, którą zamierzał przerzucić przez strumień.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 19-08-2016, 18:01   #37
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Dobra, dużo goblinów tam zostało? - szepnęła Turmalina rozprostowując palce aż chrupnęło, a potem skrzywiła się z bólu od zranionego głęboko barku, po czym dźgnęła palcem wskazującym swojego ulubionego tropiciela i syknęła - Do Ciebie mówię, zwiadowco od siedmiu boleści! Nie znam się na zwierzakach, ale gdyby jednemu wilkowi w dupę strzelić, to szybciej pomyśli że to kumpel go pogryzł niż podejrzewał wroga zza krzaka. A jak pieski zaalarmują pozostałych to Ci pomyślą, że zgłupiały i zeżarły strażników. I pewnie sami je zadźgają.
Krasnoludka klepnęła swoją broń obracając w dłoniach pocisk do arbalety - małą ołowianą kulkę, która nie rzuci się w oczy tak, jakby zrobił to sterczący z psiej dupy bełt.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 19-08-2016, 20:22   #38
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Sytuacja rozegrała się prawie tak jak Aidym planował. Nawet tyci tyci lepiej - bo zamiast musieć samemu bohatersko nadstawiać tyłek jakiś cudem miał obok siebie całą resztę kompanii. Przycisnął Valko do ziemi żeby warował i wcisnął się jeszcze głębiej w krzaki. Siedząc po przeciwnej stronie strumyka niż ścieżka, miał całkiem niezły widok w poprzek polanki - i prawie zerowy na miejsce gdzie kości goblinów trzaskały w zębach wilków. To że zaraz po wyjściu z jaskini wilki jeszcze ich nie usłyszały - ani nie wyczuły - było albo łaską Mystry, albo ślepym trafem.
Marnować pierwsze byłoby niegodziwstwem, a drugie niewdzięcznością. Więc siedział schowany w krzakach i ściskał w dłoniach święty symbol. W obecnym stanie nijak nie nadawał się do szturmu.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 19-08-2016 o 20:25.
TomBurgle jest offline  
Stary 19-08-2016, 22:49   #39
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- Miażdżyć wilki czy nie?! - spytała Piącha siląc się na szept, ale z jej zachrypniętym niskim głosem ledwie jej się to udało.
Zaczynało ją niezmiernie denerwować siedzenie w krzakach i czekanie na... właściwie nie wiedziała na co czekali. Orki nie należały do cierpliwych, a Piącha do tego była przypadkiem ewidentnie niecierpliwego orka.
Zaczęła przebierać z nogi na nogę, nerwowo poprawiając rękawicę na dłoni, raz po raz sięgając po swój dwuręczny topór, by się upewnić, że miała do niego swobodny dostęp.

- Joris wywabić wilki, Piącha miażdżyć za strumień? - zaproponowała, w skupieniu przysłuchując się całej wymianie zdań pomiędzy pozostałymi.
Rozumiała piąte przez dziesiąte, zaczynała się trochę wkurzać, ale widok małego sierściucha należącego do Aidyma jakoś ją uspokajał trochę.
Nawet pokusiła się o naprawdę uroczy uśmiech w stronę psa. Miała dziwną ochotę wziąć go i wytulić (pewnie łamiąc mu przy tym wszystkie kości - oczywiście niechcący), ale powstrzymała się.

- Miażdzyć?! - dopytała się jeszcze, by mieć pewność.
Coś jej mówiło, że gdyby kazali jej zostać w krzakach, to źle by się to skończyło dla któregoś z nich...
 
Pan Elf jest offline  
Stary 20-08-2016, 19:12   #40
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
-Jeśli jesteś pewna,że dasz sobię radę. - Anna westchnęła zrezygnowana. Z tą grupą wszystkie plany kończyły się na pchaniu do bójki.
-Czy będziecie potrzebować jakiegoś wsparcia? - Zapytała, podnosząc kuszę. -Nie wiem na ile może się to przydać. - Dodała niepewnie. Chciała by było jasne, że nie jest to jej specjalizacja. Ale też nie miałą wiele czarów do użycia.
Cynicznie zastanawiała się, czy obrażenia, jakie odnieśli i bliskość ze śmiercią rzeczywiście nie obudziły prawdziwej natury jej towarzyszy. I była to natura lekkomyślnego samobójcy.
-Nie mamy jakiegoś sposobu aby ominąć te wilki? Jestem pewna,że w środku czeka na nas dostatecznie sporo niebezpieczeństw. - To ostatnie powiedziała spoglądając lekko z ukosa w stronę Piąchy.
 
Demogorgon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172