Zora wyłapawszy wzrok Arii skinęła potwierdzająco głową. Widać nie miała nic przeciwko zleceniu. Zresztą, trudno byłoby mieć… w końcu tyle czasu szukały dokładnie czegoś takiego. Aria nie mogła wiedzieć, że przyjaciółka podziela jej odczucia odnośnie Caronda. Myśl o tym, że prawdopodobnie nie spotkają już “swojego jednonocnego kochanka” i dla Zory była przygnębiająca.
- Za ile ruszamy? - zapytała bez ogródek, klepiąc się przy tym w uda. Leniwa atmosfera ostatnich dni w mgnieniu oka opuszczała Zorę czującą nosem rychłą przygodę.
- Za dwie godziny spotkamy się przy Bramie Północnej. - Karl dopił piwo i wstał. - Tytułem zaliczki - powiedział, po czym położył na stole garść srebra. - Będę czekał.
Skinął głową na pożegnanie i ruszył w stronę wyjścia.
Aria kiwnęła głową jakby na odchodne ich nowego szefa.
- No to pijemy po półtora kufla, skoro nie poczekał na swój… I co potem? Zbieramy graty, przegląd, dokupujemy coś i idziemy?
Zora wzruszyła ramionami.
- Wydaje mi się, że od kilku dni jesteśmy tak gotowe, że lepiej gotowymi być się nie da. Zróbmy świeże zapasy jedzenia. Tak wiem… ale tak na wszelki wypadek. I to chyba wszystko, no nie?
- Broń lepiej wyczyszczona na razie nie będzie - zgodziła się Aria.
Zora przyssała się do swojego kufla z piwem na kilka chwil. Gdy się oderwała mlasnęła głośno z cichym “ah”.
- Poprosimy Dzieweczkę by w razie czego powiedział mu, że ruszyłyśmy w drogę za zleceniem - odparła, nie tłumacząc o jakiego “mu” chodzi.
Aria kiwnęła głową, również nie odrywając się od kufla. Po chwili odstawiła go i dodała:
- Jak kocha to poczeka - parskając śmiechem.
Zora puściła jej oczko.
__________________ To nie ja, to moja postać. |