- Myślę, że za dwie godziny będziemy wszyscy gotowi na posiłek i chwilę odpoczynku - odpowiedziała Aria, mierząc swojego nowego pracodawcę wzrokiem.
- Na razie nie jestem głodna - odparła Zora - za dwie godziny mogę być. Jeśli jednak śpieszy ci się tak bardzo jak mówiłeś, mogę jeść w drodze. Bo z jakiegoś powodu ci się śpieszy? - zapytała, a choć nie bezpośrednio pytała o powód, to właśnie nim była najbardziej zainteresowana.
- Jeśli zmieszczę się w terminie, to może zrobię interes życia - odparł Karl. - Ale muszę się znaleźć w Blackhill najpóźniej za dwa tygodnie, nim minie południe. Nie zdążę, to ów interes odfrunie w siną dal.
- Czyli ty zrobisz swój interes, to i nam się opłaci. Dobrze, to czysta i jasna sytuacja. Masz nasze słowo, że zrobimy wszystko, żebyś zdążył - powiedziała poważnym tonem Aria, a dla niej słowo było rzeczą ważną, o ile nie najważniejszą.
- Jeśli się uda, to prócz obiecanej premii zaproszę was na wspaniałą kolację - obiecał Karl. - Oczywiście - dodał - normalne wynagrodzenie będzie za całe dwa tygodnie, nawet jeśli dotrzemy trzy dni szybciej.
- Czym dokładnie się zajmujesz, Karl? - zapytała Zora trochę jakby leniwym tonem głosu. Chciała jakoś podtrzymać rozmowę, nim spadnie na temat “jaką mamy sprzyjającą pogodę”.
__________________ "First in, last out." Bridgeburners |