-Witaj moja droga.- uśmiechnął się padawan. -Nie wiem czy miecz się na coś przydał, bo straciłem przytomność. Żyjesz jednak, ja też... więc poszło nieźle. Chciałem podziękować za uratowanie życia. Tak wiem, wiem taka robota i rozkazy. Sprawdziłaś się jednak ta bestia nie była ułomkiem. Wracaj do zdrowia, bo będę chciał wymierzyć sprawiedliwość i zrobimy to razem. Dziadek ruszył w pogoń, więc liczę... że wróci z jakimś tropem kto za tym stoi.- wyjaśniał swoje a w zasadzie ich przyszłe plany Rohen.
Nie planował angażować się w politykę czynnie. Owszem spełnił powinność wobec domu. Poszerzył jego wpływy i pozycję przez potencjalny mariaż. Spełnił też powinność wobec tradycji i planety. Sprawił, że kolejny Miriliański padawan powędrował do akademii. Czynnie wspierał też porządek galaktyczny i akademię jedi. Dobrze wiedział, że prawu trzeba czasami pomóc. A najlepiej robi się to niestety mając większą "pukawkę". Teraz chciał jednak odwetu, a gdzieś w głowie rodziło się pytanie... Czy tak zaczynają wszyscy tyranii? Szlachetne pobudki, zbieg niekorzystnych wydarzeń i następujące po nich kroki... Prowadzące w mrok?