Wiadro przebił się przez ogień praktycznie bez szwanku. Golenie brody okazało się dobrym nawykiem, a wierny hełm ocalił czuprynę na głowie. Krasnolud kontynuował akcję przebicia się do ulubionego topora. W przelocie smagnął brzytwą napastnika, który dziabnął Sigiego, by po chwili wydobyć z martwego kusznika sterczącą broń. Uzbrojony i niebezpieczny, zabrał się za oprychów, tnąc i siekając jak przystało na zabójcę trolli.