Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-08-2016, 17:38   #31
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Altrecht skulony za dwoma szczurkami krył przedramionami swoje dwa ostrza. Przyjaciele na śmierć i życie towarzyszyli mu nie raz i nie dwa. Wiedział, że go nie zawiodą, ale te dwie pizdy, który mu towarzyszyły zupełnie nie znały się na robocie. Gdyby to od niego zależało Altrecht krył by się tu sam czekając w mroku na dokończenie tego, co „”Mackowata Mira” robiła ze swoimi ludźmi na powierzchni. Ale jak zwykle, jego nie słuchał nikt. Dla tego kulił się w mroku do chwili, gdy z pietyzmem wydrążony w skale przez krasnoludy korytarz, rozjarzył się buchającymi z rozbitej lampy płomieniami. Na ich, czyhającą w mroku na stosowną chwilę do ataku, trójkę szarżowali uciekinierzy. I choć stanowili nie lepszą zbieraninę niż jego dwóch kompanów Altrecht musiał im to przyznać, zależało im …

***

Karl zaszarżował pierwszy, wysunął się do przodu i tnąc, siekąc i rozdając kopniaki próbował przedrzeć się przez zagradzającą drogę ucieczki trójkę. Jego miecz wywołał popłoch. Przeciwnicy zagradzający przejście nie zamierzali umierać za sprawę i rozpierzchli się na boki. Karl dostrzegł w tym swą szansę.

Sylwia rzuciła się za Karlem, ale jego przeciwnicy odpadli pod ściany puszczając zdawało by się uciekinierów środkiem. Okazja, w którą Sylwia nie uwierzyła. „Nie po to się tu zaczaili by teraz nas puszczać bez ofiar” pomyślała, choć uczciwie przyznać musiała przed sobą, że ten któremu jej obcas zmiażdżył nochal do ofiar można było zaliczyć. Nie mniej jednak skoczyła z mieczem ku ścianie i swojemu przeciwnikowi. On o dziwo jednak również, uznając że ja ma umierać to w zwarciu z nią. Nikt raczej mu się dziwić nie powinien…

Fred chciał być gdzie indziej. Był jednak gdzie był i w miejscu tym krzyk „Straż Miejska! Stać!” byłby zupełnie nie na miejscu. Niewiele by dał, po prostu. Fred postanowił więc skorzystać z jednego z najszlachetniejszych ataków, najskuteczniejszych i najwdzięczniejszych, dających też największą szansę powodzenia. Chciał zaatakować z tyłu! Okazja szybko nadarzyła się sama bo Sylwię, która zaatakowała mieczem jednego z oprychów, śmierdzący łachmaniarz próbował złapać i zewrzeć się z nią. Udało się jej uchylić o tyle, że śmierdziel chybił nożem przechodząc skulony pod jej mieczem i gdy wyskoczył za jej plecy, by przeciąć ją w biegu Colon uderzył nań wprost trafiając w pierś. Sylwia odwróciła się w tym samym momencie i wycięła oprycha głowicą w łeb posyłając go w bezwładzie ku ziemi. „Jeden mniej!” pomyślała z satysfakcją upewniając się o tym solidnym kopem wymierzonym w jego potylicę.

Rysio Włóczykij miał zwykle szczęście. Szczęście w wyborze, bowiem potrafił intuicyjnie wybrać właściwie. Pewnie dla tego uciekając z palarni wpierw stłoczył się w środku grupy ucieczkowej, a gdy tę zaatakowano od przodu, pozwolił innym wyrwać się do walki, by zaraz potem samemu ująwszy w dłoń toporek pognać ich śladem. I wtedy buchnął ogień z rozbitej lampy. Ale i teraz miał szczęście. Tak mu się przynajmniej zdawało do chwili, kiedy spostrzegł, że powłoki jego ulubionego plecaka płoną!

Wiadro, jako ostatni, chcąc podążać śladem swego topora, musiał skoczyć przez ścianę ognia. Był jednak krasnoludem a te z racji rasowych tradycji i wiekowych kuźni z natury lepiej od ludzi znosiły żar. No z wyjątkiem ich bród i włosów, ale Wiadro i w tym był wyjątkiem. Uzbroiwszy się niekonwencjonalnie skoczył do przodu gotów wygolić każdego, który zajdzie mu drogę…

Sigi uzbrojony w sztylet skoczył do przodu mając tylko nadzieję, że ciasnych tunelach sztylet bardziej się nada do walki niż miecz. W sumie jednak na walce zależało mu średnio. Jak przystało rozsądnym intelektualistom, do których Sigi podświadomie się zaliczał, wolał wybrać strategicznie mądrzejszą decyzję. Krótko mówiąc Sigi chciał spierdalać co sił. Tyle, że wciąż ktoś mu tkwił na drodze. Tym razem jednak Sigi czuł, że się przebije. I na tę okoliczność wymierzał w każdego oportunistę grodzącego mu drogę cios. Tyle, że pierwszą przeszkodą jaką napotkał był miotający się od ściany do ściany Rysiu próbujący zgasić palący się plecak i Fred z Sylwią którzy dorzynali jednego z obszczymurków. Sigi wyhamował w ostatniej chwili i z grzecznym „Oppp! Pardon!” z bretońska chciał wyminąć tłoczącą się parę. I wtedy poczuł ostrze, które bezlitośnie wesz łomu w bok wyrywając mu z ust nieartykułowany ryk. Ostrze należące do drugiego z łajdaków torujących mu drogę do wolności. I który, tak jak i on, chyba wybrał drogę ucieczki!

Durbein do walki palił się chyba jeszcze mniej niż Sigi. Dobył co prawda ostrza, ale już złość swą całą wyładował na zwłokach kusznika. Teraz był stu procentowo pewien, że tamten nie żył! W końcu zerwał się, ale zauważył iż drogę dalszej ucieczki przegradza mu kotłowisko Colona, Sylwii – ”Co za pierdolony szczęściarz!” przemknęło mu przez myśl – podpalonego Rysia i Sigiego. I kogoś jeszcze. Skurwiela, który chciał ich zarżnąć wcześniej a teraz próbował uciekać dostał z najlepszej, bo tylnej strony. I kiedy ten skoczył do boku Sigiego Durbien miał otwartą drogę na plecy napastnika. Lub na ucieczkę, bo szczelina była wyraźna…

Mackie wyrwał się z bitewnego zgiełku zaraz za Karlem. Widział, że Karl komuś już „podziękował” za przygodę. Sam nie pozostawał w tyle, bo też wyciął kogoś w bok i zaraz poprawił cięciem odwrotnym rzucając przy tym spojrzenie w tył. Fred i Sylwia z kimś się szarpali, dalej był reszta, ale już chyba nikt poza buchającymi płomieniami, nie stanowił dla grupy zagrożenia. Macki odwrócił się i ruszył w te pędy ku obiecującemu ratunek światełku w tunelu. Wiedział, że dalej będzie rozdęta krata, chyba nawet widział starą sieć rybacką kryjącą wyjście z tunelu. Tam był port, rybackie łodzie, szkuty kupców, barki, łódki i łódeczki. Tam była wolność…

Mackie pognał za Karlem nie wiedząc nawet, że z mroku obserwują go oczy kogoś, kto w porę wycofał się z walki. Kogoś, kto uznał, że lepiej obserwować…

***

Altrecht uznał, że wobec tylu przeciwników, chyba lepiej się schować. Wtopił się w mrok zanurzając w kanale i biorąc na siebie część truchła ledwie co zabitego kompana. Wiedział, że nie zatrzyma swoich przeciwników sam. Ale wiedział też, że na zewnątrz jest kilku pomagierów, wiedział i słyszał nadbiegający pościg a nade wszystko wiedział, że wiedza kto zacz i gdzie on może być więcej warte niż szybki wypad z dwoma ostrzami w garści. Na pewno więcej dla niego warte było coś innego. Jego życie…



[Jak zwykle proszę o 3 k100]
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 20-08-2016, 07:35   #32
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Wiadro przebił się przez ogień praktycznie bez szwanku. Golenie brody okazało się dobrym nawykiem, a wierny hełm ocalił czuprynę na głowie. Krasnolud kontynuował akcję przebicia się do ulubionego topora. W przelocie smagnął brzytwą napastnika, który dziabnął Sigiego, by po chwili wydobyć z martwego kusznika sterczącą broń. Uzbrojony i niebezpieczny, zabrał się za oprychów, tnąc i siekając jak przystało na zabójcę trolli.

25, 01, 59

 
Komtur jest offline  
Stary 21-08-2016, 20:39   #33
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Colon doskonale wiedział co się działo. Klasyczna akcja z obławą. Od frontu wchodzi pierwszy atak, a od tyłu drugi. Biorą na dwa baty cwaniaczków, które nie dadzą się pierwszemu atakowi. O czym przeciętne cwaniaczki jednak nie wiedziały to to, że wyrwanie się któremuś z ataków sprawi, że wpadnie się prosto na okrążenie. Problem polegał na tym, że taka taktyka byłą stosowana wyłącznie przez organa państwowe, straż miejską, armię, czasami kultystów jak sprawy obierały naprawdę zły obrót. Ci tutaj wyglądały na mendy najęte do akcji o tak dużych rozmiarach. Obecność Dajmibletke wskazywał, że był angaż i straży miejskiej... i nie Colona i Durbeina. Tego wszystkiego po prostu było za dużo! W sensie wrogów. Dwa różne typy, a to oznaczało, że zwarto siły. Ale po co? Ilu strażników jeszcze przebywało w tym burdelu? Było tam kilku stałych bywalców... i był i kapitan... ale czy dziś? Czy dziś?! To na niego to wszystko?! Jeżeli tak to jego ścierwo będzie wyrzucone publice na trzy dni, żeby się nad nim znęcano. Powszechnie znienawidzony chujek, którego synowie byli znanymi, zdeprawowanymi skurwysynami.

Rozwiązywanie jednak tego śledztwo trzeba było jednak pozostawić na później. Na razie trzeba było zająć się walką, a potem ucieczką. Ale nie na powierzchnię, a właśnie głębiej. Tak głęboko w dupę, że nie będzie można dalej iść. I tam, gdzieś bardzo daleko odnalezienie wyjścia na powierzchnię, a najlepiej to do morza. Szanse były małe, ale jakieś były. Nie zamierzał umierać za nic i za nikogo. Był jeszcze młody i całe życie przed nim!

Walka straceńców była całkiem zacna i po chwili część szumowin leżała w gównie i krwawiła jak świnie. Martwa. Fred szturchnął wszystkich w swoim pobliżu (to znaczy tych, co to chwilowo razem z nim było uciekinierami), żeby uciekali za nim do głębszych podziemi! I sam pierwszy tam uciekł jak tylko uznał, że w zasięgu wzroku nie było wrogów w tamtym kierunku. Miał nadzieję, że ktokolwiek za nim pobiegnie z tych "przyjaciół", bo nie chciał mieć za plecami ewentualnych wrogów. Dajmibletke, gdzieś tam się czaił, a nie miał ochoty na pojedynek z nim.

Rzuty: 41, 17, 54
 
Anonim jest offline  
Stary 21-08-2016, 21:32   #34
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Biegł ku wolności, mając w dupie dantejskie sceny. No dobra, nie mógł mieć. Przed nim działo się istne pierdoletto najwyższej wody. Najpierw do przodu wyjebał Karl, potem Sylwia. Do wszystkiego dołączył Fred, który zderzył się z cycatą. Oczywiście, przypadek, ale co zmacał to jego - "Spasła świnia ma szczęście, jak zawsze" - pomyślał przez chwilę.

Zesrało się, gdy dopadł go któryś z drabów. Wbita stal, prosto pod żebra.
- Twój stary to pedał, dlatego matka popuściła szapry czarnuchowi - wykrzyczał w twarz tamtemu, gdy niespodziewanie przyciągnął go do siebie. Unieruchomił chwytem i wbił ostrze w szyje swojego oprawcy. Poprawił jeszcze raz, a potem jeszcze. Tak, aby gość wykrwawił się. Oderwał jego dłoń od rękojeści broni, samemu zaczynając mocno uciskać miejsce z którego sączyła się krew.
Dostał szturchnięcie w lewy bok i już miał dziabnąć, ale zorientował się, że to Colon. Wskazywał drogę, należało spierdalać jak najszybciej.
Postanowił, że jeśli ktoś znowu mu wyskoczy, zaatakuje od dołu, nurkując pod ciosem, by wbić ostrze bądź w brzuch, bądź o ile mu się powiedzie znowu w szyje lub pod szczękę.





Wyniki rzutów: 31, 07, 78

 
Gveir jest offline  
Stary 21-08-2016, 21:50   #35
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Dobra, szlus. Droga wolna, hops na powietrze, a dalej niech i ściga go śmierć i podatki, takiego wała kochani!

W miejskich zakamarkach Nuln, Mackie był jak elf w puszczy czy inna przysłowiowa ryba. Szast-prast, lewa-prawa, plandeka sfrunęła z przeżartych rdzą zębów okratowania. Wolność, od razu nowa perspektywa.

Ściągnięte na wilgotny piach płaskodenne barki mokły w deszczu, zajęci ładowaniem skrzynek flisacy spieszyli się nim ulewa walnie na serio, kramarze pospiesznie zaciągali wózki i stoliki z żarciem pod markizy kamienic.

Malcolm szturchnął Karla łokciem. - „Jak nadążysz to zapraszam”. Grzecznościowa pauza na decyzję była bardzo krótka. Nim zaproszony zdecydował, Mackie skoczył przez stertę desek na wywleczoną na brzeg boję, przeskoczył na daszek stróżówki, dał susa na rzygacza na pomostku, spod którego wyszli i wycelował ślepia na tor ewakuacji, kolorową od herbów i szyldów Kurfürstendamm.

33, 33, 95
 
Panicz jest offline  
Stary 21-08-2016, 22:26   #36
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
-Zamknąć jadaczki! - Sylwia święcie wierzyła w profesjonalizm. Dziwka bez szemrania musiała obsłużyć klienta bez zbytniego pierdolenia. Za gadanie nie raz dziewczyna wyłapała w zęby w młodości, toteż szybko nauczyła się profesjonalizmu. Jako wprawny rzezimieszek grzecznie i bez gadania obijała mordy wszelakim mętom. Sylwia lubiła robotę w ciszy, konkretne umieranie za konkretny pieniądz, a te kutasy z tyłu pruły się jak nie wydymane w dupę podlotki. Jej prymitywny, zjedzony przez deprawację rynsztokami umysł zajmowało właśnie, któż stał za tą pożałowania godną sytuacją?
Ciekawiło ją, czy nalot na ten burdel był z jej powodu? Któż to wiedział, być może obiła jednego sperfumionego skukinsyna za dużo, albo jego rodzice wzięli jego krzywdę nieco zbyt osobiście. Czy też może był to porachunek gangów? W to akurat szczerze wątpiła, bo nawet najgorsze męty i szubrawcy nie załatwiali interesów w taki sposób. A może właściciel burdelu nie zapłacił za ochronę, albo hycle chcieli zapełnić kilka pustych klatek?Pierdolona kutwa ten właściciel, pomyślała Sylwia zbliżając się do końca tunelu. Odkrycie źródła problemu mogło być zajmujące, choć w sumie miała to głęboko w dupie, pod warunkiem, że ten ktoś grzecznie się od jej dupy odpieprzy. Nie miała jednak złudzeń, że o to musi zadbać sama.

Sylwia widziała zza pleców Karla jaśniejący otwór w oddali. Coś tu niespecjalnie się układało, coś co śmierdziało zasadzką na milę. Ale kiedy powiedziało się A, należało powiedzieć B, lub spieprzać z mównicy. Dorżnęła sapiącego z wysiłku zbira i skoczyła za Karlem, przygotowując okrągłą tarczę. Na wypadek, gdyby jednak przy wyjściu ktoś zdrowo myślący przygotował jednak nieco bardziej ogarnięty komitet powitalny. Chwilę przed wyjściem zwolniła, przepuszczając przodem grubego po czym szybko wybiegła i rzuciła się od razu w bok za najbliższe skrzynki lub inną, ciekawszą zasłonę.

 
Asmodian jest offline  
Stary 21-08-2016, 22:44   #37
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Durbein stanął przez chwilę na granicy poważnego dylematu natury moralnej. Było bardzo blisko, aby stanął przed wyborem mogącym zadecydować o jego 'ja', całej osobie, którą był, a nawet o jego być może nieśmiertelnej duszy. Mógł spierdolić i zostawić Sigiego na możliwą śmierć, albo poczekać aż nieznany zbir go zabije, po czym zabić wspomnianego i mieć jeszcze więcej miejsca, żeby spierdolić. Do ratowania SigSauera się nie palił, nie ze skurwysyństwa, a z logicznego wniosku, że nikt za darmo dupy nie wystawia, więc nawet obrócony plecami typ może go znienacka dziabnąć.

Szczęśliwie dla wszystkich zainteresowanych, poza typkiem z nożem w gardle, zarówno Sigi, jak i Ehrl żyli, co ten drugi postanowił wykorzystać skrzętnie. Los rzucił ku niemu dwie możliwości, obie chujowe jak barszcz z dodatkiem obsranych sznurowadeł, ale za to będące na wyciągnięcie zarośniętych łap Durbeina. Uznawszy, że kompan ze straży i SigSauer, a kto wie, może nie tylko oni, spierdalali w tunele. Na powierzchni na pewno byli inne przydupasy tych, którzy napadli na burdel, a w tunelach dało się nie tylko przyczaić - z kanałów było pełno wyjść, sztuką jedynie dobrać odpowiednie. Colon ewidentnie nie chciał biec ostatni, więc Ehrl, ciesząc się, że nie jest pierwszy w łańcuszku, ruszył za nim.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 22-08-2016, 15:35   #38
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ci ze straży ogniowej zawsze powtarzali, że trzeba zachować spokój i rozwagę.

Niestety jedynym rozważnym rozwiązaniem było ugasić pożar przy pomocy brudów ściekowych. Sama wilgoć osiadła na ścianach nie wystarczyła.

Z rozpaczą i łkaniem w duszy Włóczykij jebnął swój plecak w cieknący po podłodze gnój, a gdy płomienie zgasły to trzymając plecak w jednej a toporek w drugiej pomknął w głąb korytarza. Dzięki płomieniom widział teraz wszystko doskonale, zupełnie jakby był jednym z krasnoludów. Ten mały plus nie zdołał jednak rozpędzić smutku po zabrudzeniu jednej z jego najcenniejszych rzeczy.

Nie miał zamiaru pchać się do walki, szczególnie, że reszta wyglądała aż za nadto chętną do wyrównywania społecznych niesprawiedliwości.

Jego jedynym celem było przeżyć.

Przeżyć w podziemiach śmierdzącej Miejskiej Dziczy.

11, 49, 19

 
Stalowy jest offline  
Stary 29-08-2016, 17:45   #39
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Wreszcie wolność!
Smród kanałów wciąż jeszcze wiercił w nosie i miał czas jakiś powiercić, ale był już na powierzchni i mógł pełną piersią zaczerpnąć... cóż, nie tak znowu świeżego powietrza, bo jak świat światem, porty zawsze były jednymi z bardziej śmierdzących części miasta i Nuln nie było tu wyjątkiem.

Niemniej sama odmiana wachlarza aromatów niosła ulgę, a w ogóle to wyścig jeszcze nie był skończony i wciąż istniały bardziej naglące problemy, niż olfaktoryczne nieprzyjemności, o czym przypomniał mu, szturchnąwszy, Malcolm.

Karl podążył śladem towarzysza niedoli, mniej jednak skocznie i zdecydowanie miej elegancko, studenckie lata miał już bowiem za sobą i trudy życia zaczęły już odciskać na nim swe piętno, a i przyjęte w piwnicy substancje nie stosowane były do poprawiania zwinności oraz koordynacji ruchowej.

Niemniej dogonił w końcu Malcolma, sapiąc i chwiejąc się nieco.
- Warto by się gdzieś zaszyć, na dzień czy dwa - splunął - poczekać, aż się nieco uspokoi. Najlepszy byłby dziedziniec cudów, pod warunkiem, że nie masz tam z nikim kosy. No, przynajmniej z nikim ważnym. - dodał po chwili zastanowienia.
_________
92, 77, 25
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172