Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2016, 18:06   #32
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Ardel i Quelnatham
- Acha! Tu jesteście! Wszędzie was już szukałem! - zawołał uradowany Józef Zbażyn. - Panie merze… O, czołem Jasiu! - przywitał się z obecnymi i mrużąc oczy zajrzał do ciemnej celi, próbując dostrzec kto się w niej znajduje.

- No panie merze, wszyscy się już porozchodzili. Trochę żeśmy im nagadali. Najwięcej to nasz kapłan nowy, takie kazanie… że aż łezka się zakręciła, nie? Jutro po południu się spotkamy, na radzie. Wszyscy ochłoną i spokojnie uradzimy. Co z tą całą sytuacją. - Młynarz musiał wypić kapkę, bo gadał jak najęty. Dopiero na koniec przeszedł do sedna. - Wiedźma coś powiedziała? I nowego przybłędę żeście znaleźli?

Rodolphe przyglądał się przez moment grzybom i Diegowi. Cóż zrobić? Zielarz był zbyt zmęczony, żeby jeszcze dbać o wygody dziwnego człowieka. Wtem pojawił się stary, dobry Zbażyn.

- I dobrze, że się porozchodzili, dobrze. Z wiedźmą mamy poważny kłopot, panie Józefie. Znalazłem ją martwą w jej chacie na bagnach. A tego tu - znalazłem po drodze, idiota wdepł w pułapkę na dzikiego zwierza. To jakiś przestępca, prosił mnie, bym nie mówił o nim merowi. Zabawne, prawda? - zapytał Rodolphe retorycznie, z kamienną miną. - Opatrzyłem go i nieco… Zmęczyłem. To dobre słowo. A! I mówił, że był z naszym bartnikiem umówiony. Trzeba by go jutro wziąć na spytki przed radą. Jaki ja jestem cholernie zmęczony… - mruknął pod nosem. - Tego tu będzie trzeba przypilnować, ja się muszę porządnie wyspać, bo padam z nóg.

Rodolphe kazał Lilianowi przeszukać jeszcze raz Diega i poprosił, by popilnował go przez resztę nocy. Jasiowi za bardzo w tej kwestii nie ufał, jednak jego także poprosił o wsparcie w tej sprawie. Czemu miałby nie dać się chłopisku wykazać, skoro sam chciał?

Tym sposobem mer mógł udać się na spoczynek. Nie było sprawki aż tak pilnej, która uszła by jego uwadze. Przynajmniej tak sądził. W domu czekało na niego łóżko i być może odgrzewane conieco.

Już w domu Rodolphe wgryzł się w gomółkę sera i nieco już czerstwy bochen chleba. Rozpalił w piecu, by zagotować nieco wody i nasypał ziół do glinianego kubka. W międzyczasie, zanim woda się zagotowała, przygotował łóżko, nastawił nową porcję ziół w perkolatorze i zamiótł ganek. Noc była przyjemna, jednak nie doceniał jej zbytnio. Za dużo pracy i zmartwień. I zmęczenia. Po spotkaniu Rady będzie musiał zrobić sobie przerwę w merowaniu i zająć się tym, do czego był stworzony. Do leczenia ludzi. Przed snem wypił jeszcze mieszankę nasion kolendry z melisą i kwiatem lipy i zasnął snem głębokim, lecz zapewne krótkim...
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline