Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2016, 23:29   #9
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Jako że Osteria zdążyła już w miarę wyschnąć, nie marnowała czasu tylko wstała i się ubrała. Czekając, aż Variel osuszy swoje ciało, spacerowała w zasięgu jego wzroku, podążając za brzegiem rzeki i wypatrując czegoś w jej wodach. Jak się wkrótce okazało, wypatrywała kamieni. Nie takich zwyczajnych jednak, o nie. Jej uwagę skupiały szczególne ich rodzaje, o lekko fioletowym zabarwieniu, ozdobione ciemniejszymi żyłkami i plamami.


W końcu, tuż po chwili, w której półelf oświadczył że jest gotowy, wybrała z kolekcji jeden z nich, i zadowolona wróciła do ich małego obozowiska by podnieść z trawy swój płaszcz, który następnie otrzepała i zarzuciła sobie na ramiona.


Droga prowadziła wzdłuż rzeki, więc chcąc nie chcąc musieli wraz z nią zakręcać i manewrować, co bez wątpienia kładło się cieniem na czas, który mijał im na tym spacerze. Słońce coraz bardziej chowało się za koronami drzew, grożąc iż wkrótce zniknie całkiem. Było jednak ciepło, wiała przyjemna bryza, a i sam las wydawał się miejscem wręcz przytulnym. Było tu tak cicho, tak spokojnie, że można się było swobodnie zapomnieć, pogrążając w tym idyllistycznym otoczeniu. Variel jednak miał co innego na głowie. Zaraz też, gdy tylko ruszyli, zadał swej młodej towarzyszce nurtujące go pytanie.
- Dlaczego duchy nie odchodzą?
Osteria myślała chwilę nad odpowiedzią, bawiąc się swoim kamykiem.
- Niektórych trzyma tutaj złość, innych niedokończone sprawy, jeszcze inni boją się opuścić tą krainę - wyjaśniła, zgrabnie przeskakując przez pień zwalonej brzozy. - Nie są to jednak dusze, te odchodzą i na to nikt nie ma wpływu. To bardziej pozostałości energii tych dusz. Niektóre są w stanie wykrzesać jej dość by pozostawić ją po sobie. Zwykle dzieje się tak gdy ktoś ginie w sposób szczególnie brutalny, lub zanim wypełni misję, która jest dla tej istoty niezwykle ważna. To co zostaje chce ją wypełnić, pomścić śmierć, ukarać winnych lub ogłosić wszem i wobec niesprawiedliwość jakiej duch doświadczył za życia. Czasem jednak trafiają się tacy, którzy nie chcą odejść w pełni bo pragną chronić bliskich, ważnych dla siebie miejsc i przedmiotów. Te zwykle nie są szczególnie groźne i po jakimś czasie więdną, znikają.
Uzyskawszy odpowiedź, zadał kolejne.
- Czy duchy są przywiązane do jednego miejsca, czy wędrują to tu, to tam?
Ponownie też musiał chwilę poczekać nim Osteria obdarzyła go swoją wiedzą.
- Niektóre są przywiązane do miejsca swojej śmierci, lub przedmiotu którego strzegą. Niektóre jednak mogą się poruszać po ograniczonym terenie, który jednak może pokrywać całkiem duży obszar. Jak ten, który nam obecnie towarzyszy - wskazała na swoją lewą stronę. - Ma na imię Sirif i jest duchem demona mieszkającego kiedyś w wiosce nieopodal. Nie wie jak zginął, jednak wie przynajmniej, że nie jest już istotą martwą. Coś trzyma go w tej okolicy, a głównie w ruinach, do których zmierzamy. Możliwe, że to tam go zabito lub pochowano jego zwłoki. Jest całkiem przyjazny - dodała, obdarzając Variela uspokajającym uśmiechem.

W następnej kolejności opowiedziała mu historię samych ruin, którą przekazał jej Sirif. Wedle słów ducha, które do uszu półelfa trafiły za jej pośrednictwem, była tam kiedyś osada Rybji. Piękne, chociaż niewielkie miasteczko, zbudowane w pniach drzew, których korzenie moczyły się w jeziorze, jakie powstało na zakręcie rzeki. Mieszkańcy byli istotami przyjaznymi, goszczącymi przejezdnych z otwartymi ramionami i dzieląc się wszystkim co posiadali. W osadzie żyły nie tylko rybje ale i przedstawiciele pozostałych ras, które służyły dobru. Spotkać tam można było zarówno elfa jak i anioła, demona i upadłego. Z jakiegoś powodu nie wybuchały bójki, nie było niesnasek, a wszyscy zdawali się być pozbawieni rasowych animozji.
Sytuacja taka utrzymywała się przez lata, jeśli nie wieki. Osada rosła w siłę i bogactwo. Nagle jednak, w ciągu jednego miesiąca, wszystko upadło. Mieszkańcy zaczęli ze sobą walczyć, zabijać, grabić i niszczyć. Niczym opętani szaleństwem, pogrążyli się w nienawiści, aż nie zostało nic, tylko śmierć i zniszczenie. Ci, którzy ocaleli, zniknęli. Podobno był wśród nich czarnowłosy elf, który przybył do tego miejsca jakiś czas wcześniej i zamieszkał na górnym piętrze jednej z trzech karczm, “Czarną brzozą” zwanej. Nikt nigdy nie wyjaśnił dlaczego osadę spotkał taki, a nie inny los. Niektórzy przebąkiwali, że wina leżała w magii, która spowijała tamto miejsce, nie pozwalając naturalnym instynktom na zbieranie ich żniwa. Bogowie musieli uznać, że taki stan rzeczy był nienaturalnym i zamknąć dopływ mocy, w następstwie czego długo wstrzymywana niechęć odrodziła się z pełną siłą. Inni winili tamtego elfa. Jeszcze inni twierdzili, że na osadę została rzucona klątwa. Jak było naprawdę, tego nie wiedział nikt. No, może tylko ci, którzy ocaleli, jednak po nich słuch całkiem zaginął.

Osteria przestała mówić akurat w momencie, gdy ich oczom ukazał się brzeg jeziora. Po drugiej stronie, otoczone bluszczem i krzakami, znajdowały się ruiny osady.


Miejsce to spowijała lekka, srebrzysta poświata, która kojarzyła się z blaskiem księżyca, jednak nie mogła nim być bowiem króla nocy nie było jeszcze na niebie. Sposobów na dotarcie do ruin były dwa. Można było obejść jezioro lub skorzystać z łodzi, która stała przywiązana do złamanej w połowie wierzby płaczącej. Oczywiście mogli także zawrócić, uznając że samo zobaczenie z dala opuszczonych przed latami budowli wystarczy. Sądząc jednak po minie dziewczynki, liczyła ona na coś więcej niż zerknięcie na tajemnicze miejsce. Możliwe także, że nie chciała jeszcze wracać do wioski, gdzie wszak czekała na nią kapłanka i konieczność kontrolowania się by nie zdradzić z mocą, jaką władała.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 20-08-2016 o 23:36.
Grave Witch jest offline