Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2016, 18:36   #209
Ravage
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
W pierwszej sekundzie nic nie poczuła. To było dla niej takie zaskoczenie, że mózg jeszcze przez tę króciutką chwilę nie zdążył przekazać tego ogromu bólu, który w następnym ułamku czasu dał o sobie znać z mocą tysiąca słońc.
Tego się po prostu nie spodziewała. Plan do tej pory szedł jak spłatka.
Ale oto była, w całej krasie zapłata – jakże słona – za jej śmiałe posunięcie.
Nie zastanawiała się nad tym za długo, nie był to odpowiedni czas na prowadzenie rozterek.
Zrobiła dwa chwiejne kroki do tyłu. Nic nie widziała, łzy jej poleciały po policzkach, jęknęła krótko z bólu.
Trudno było powstrzymać zwykłych, ludzkich odruchów. Najchętniej teraz skuliłaby się na ziemi i wrzeszczała na całe gardło – tak właśnie ją bolało.
Nie chciała nawet myśleć, jak się czuje snajper.
Jedyny Ram miał to szczęście i nie dość, że uniknął oślepienia, to jeszcze zachował trzeźwość umysłu.
To była chwila. Gdy tylko otrzymała wiadomości od zespołu, Kay nacisnęła spust, celując tam, gdzie nakierował najemnik.
-Trzymaj się Muriel. Będziemy się wycofywać. Ram, robisz za moje oczy, nie masz wyboru-Ledwo wysapała.
Rozległa się seria z jej karabinu, ale jednocześnie poczuła jak na jej tarczy rozbił się bolt. Strzelanina rozległa się na dobrze, ale z obu stron. Angus również zaczął strzelać, jednocześnie przekazując krótka informację.
- Rozbiegli się. Strzelaj na godzinę jedenastą! Osłaniam!
-Przyjęłam!-Odpowiedziała i zrobiła dokładnie tak, jak kazał jej towarzysz. Trzymając spust, puściła całą serię we wskazanym kierunku.
Nie mogła ocenić wyniku, ale zrobił to za nią Ram.
- Wilk padł. Na lewo od ciebie dwa metry jest droid, padnij za niego!
W międzyczasie poczuła dwa kolejne bolty rozbijające się na tarczy. Nie mogła nawet spojrzeć, ile jeszcze mogą przyjąć.
Nie zamierzała dyskutować. Ból i tak robił swoje, ledwo się powstrzymywała. Od jej opanowania zależało życie jej i zespołu. Postąpiła tak, jak kazał Ram.
Miała nadzieję, że dobrze wycelowała.
Nie miała nawet czasu martwić się o pole ochronne. Brak wzroku wszystko komplikował. Gdzieś z tyłu głowy miała tę myśl, że jeśli tarcze nie wytrzymają jeszcze trochę – polegnie a z nią cała misja. To nie było pocieszające.
Schowała się za droidem. Trzymała kurczowo broń. Nasłuchiwała w napięciu- tyle jej zostało, przynajmniej na jakiś czas. Pociągnęła nosem.
Nie dość, że oczy mocno jej łzawiły, to jeszcze poleciało z nosa. Jak pech, to na całego.
- Ram, melduj. Uda mi się któregoś capnąć?-
Nie wiedziała, ile jeszcze potrwa jej ślepota. Bała się, że już tak zostanie. Bo bolało, właśnie tak.
-Zespół, wycofujemy się. Odwrót. Musimy stąd spływać. Muriel, dasz radę? Ram?-
 
Ravage jest offline