Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2016, 21:47   #35
Kostka
 
Reputacja: 1 Kostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputację
Poszukwiania cz.2

Znalezisko poważnie zaniepokoiło bartnika. Po tym jak szeryf nie pojawił się na rynku wiadomo było, że coś jest nie tak. Jednak pomimo wszystkich dziwnych wydarzeń, które wydarzyły się w Szuwarach, miał cichą nadzieję, że będzie to mały, niegroźny problem. Tymczasem pierścień zdawał się kłaść kres tym życzeniom. Remi nie wierzył, że krasnolud rozstałby się z tym cackiem z własnej woli. Ani w to, że Harl go zgubił.

Strapiony schował szybko przedmiot do kieszeni. Przy okazji namacał ręką jakiś mały...kamyk ? Bartnik się wzdrygnął i to nie chłód nocy był tego powodem.
Zupełnie zapomniał o spotkaniu ! Jednak… wszyscy stracili przytomność jeszcze przed południem. Kimkolwiek był autor wiadomości nie powinien wtedy na niego czekać pod Drzewem. Uspokojony tą dedukcją uniósł latarnię, by przyjrzeć się dokładnie jednemu z przybyszy, bo o ile kobolda poznał od razu to druga postać była dla niego zagadką. Kiedy krąg światła omiótł tamtego, Remi był już był pewien, że to Zbażynowy dzieciak, który jeszcze niedawno przyniósł wiadomość o powitaniu cicerone. Tylko co on tu robił i jakiej pomocy potrzebował ? Bartnik, mimo woli zaciekawiony, postąpił kilka kroków w kierunku chłopaka.
- No .. tego.. Nie idzie pan czasem w stronę chatki łowczego? - zagaił młodzieniec z nadzieją, że Remi nie przyszedł tutaj na wieczorne spacery.
- Nie, właśnie wracałem na rynek - odparł bartnik. Czuł pismo nosem, a wyprawa przez nocą przez las nie była miłą perspektywą. Poza tym zależało mu na szybkim znalezieniu kogoś z Radnych.
- Czyżby Redgar też się nie pojawił ? - spytał, domyślając się przyczyny pytań chłopaka.
- No chyba nie - odrzekł Zbych. Podrapał się po czuprynie z miną nietęgą - Pan Józef kazał do łowczego zajrzeć, ale.. Nie to, że się stracham, tylko głupio mi tak zaglądać do czyjegoś domu. Jak coś zginie mu z chatki to będzie na mnie. Stąd, to raptem kilka kroków będzie. Nie pójdzie pójdzie pan ze mną?
Remi ciężko spojrzał na rozmówcę. Miał więcej niż jeden powód by być niechętnym propozycji. Choćby taki jak ssanie w żołądku czy senność, która powoli zaczynała go ogarniać. Jedynym co mogło go skłonić do spaceru była niechęć do puszczenia biednego Zdzicha samopas. Chociaż właściwie to nie bartnik powinien się o niego troszczyć. A i powód miał ważny, bo trza było zawiadomić co z Szeryfem.
- Choćbym chciał, to nie mogę. A wiesz może gdzie się Józef kręci ?
- Jak ostatni raz go widziałem, mera szukał. Do jego domu szedł chyba- chłopak wzruszył ramionami i dodał - To ja będę biegł już. Dobrej nocy…
-Dobrej - odmruknął Remi. Jednak wciąż stał w miejscu obserwując oddalającego się Zbycha. Dręczył go jakiś niepokój.
Gdyby Eric żył byłby trochę starszy od niego…- przeleciało mu przez głowę. Przymknął powieki, a przed jego oczyma znów rozegrały się dawno minione wydarzenia. Przeklinając pod nosem otworzył oczy, odwrócił się i ruszył biegiem w stronę chatki łowczego. Rozkołysane światło latarni bujało się w rytm jego kroków rozpędzając otaczającą noc.

Chata stała na niewielkim, łysym pagórku, wśród podmokłego Cierniowego Zagajnika. Było tu ciemniej niż gdziekolwiek.
- No, to stąd widać, że łowczego w domu nie ma - powiedział chłopak.
Czujne oko bartnika wypatrzyło jednak niewielkie źródło światła wewnątrz. Łowczy mógł być w środku.
Odkrycie tego dziwnego światła skłoniło Remiego do zastukania mocno do drzwi. Jednak po kilku minutach wypełnionych odgłosami nocy cierpliwość bartnika się wyczerpała.
- Sprawdź garbarnię - polecił chłopakowi.
Po czym uchylił drewniane drzwi chaty, a jego nozdrza wypełnił prawdziwie myśliwski zapach - łój i piżmo. Pomieszczenie było oświetlone słabym światłem, które mieniło się kolorami niczym bańka mydlana. Z cieni, które nadawały im nieco upiorny wygląd, wyłaniały się myśliwskie trofea i narzędzia pracy. Dawało się też zauważyć proste, jednoosobowe łóżko.


Remi powoli podszedł do stołu i pochylił się, by przyjrzeć dziwowi. Na porysowanym blacie leżał delikatny kwiat, z którego wydobywało się słabnące, białe światło. Zielona łodyżka została najwyraźniej odcięta nożem, kilkanaście godzin temu. Bartnik, zapatrzony, wyciągnął rękę w stronę korony, jednak w ostatnim momencie opuścił dłoń, jakby przypominając sobie, że nie jest to normalne zjawisko. Martin wyprostował się i omiótł jeszcze wzrokiem izbę. Panował w niej nieład, jakby ktoś przetrząsał rzeczy łowczego, jednak nie było tam niczego podejrzanego. Ot, parę monet na stole, narzędzia. Było także kilka kul, jednak żadne z tych przedmiotów nie mówiło nic bartnikowi o losach Redgara. Rozczarowany jak najszybciej skierował się do wyjścia.
- O matulu… - młynarczyk stanął w drzwiach ze świeczką - Bałem się, że w tej garbarni nic, tylko skórę pana Fresnela znajdę rozciągniętą… Na szczęście nic takiego tam nie było.- A to co takiego?
- Magia, zapewne - odparł nawet nie zerkając na przedmiot rozmowy .
- Łowczego nie ma także tutaj. Czas wracać - dodał.
 
__________________
Hmmm?

Ostatnio edytowane przez Kostka : 21-08-2016 o 21:54.
Kostka jest offline