Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2016, 22:03   #2
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Forgione dobrze wspominał podróż z kupiecką karawaną. Wraz ze swoim sobowtórem, czy może odbiciem samego siebie w tym wymiarze, czy może jeszcze emanacją jego osobowości stworzoną przez numenerę, czy cholera wie co, tłumaczył to sobie na wiele sposobów... Więc wraz ze swoim sobowtórem, który przyjął imię Francesco i udawał jego brata bliźniaka, i z Saskią, przyjemną panienką, stroili sobie żarty ze współtowarzyszy podróży. Forgione'owi zdarzyło się kilkukrotnie przeszybować ponad wozami, udając wieczorem sarthariańską ćmę albo też odegrać numer z pościgiem i drzwiami, co było całkiem proste, gdy miało się swój duplikat. Zabawy było co niemiara.

Problem był jeden - duplikat pojawił się tym razem w nocy, całkiem niespodziewanie, gdy Forgione, dumna glewia o nieco zmutowanym ciele, golił twarz, która obrastała chitynową szczeciną. Forgione nie miał przy sobie nic, oprócz taniego ubrania na zmianę, które szybko ubrał na Franceska, wręczył mu włócznię i dogadali szybko (prawie bez słów, bo rozumieli się doskonale - wszak byli tą samą osobą) co do ich historii. Potem pojawił się drugi problem - Saskia. Podróżowała wspólnie z glewią i musiał jej jakoś wytłumaczyć pojawienie się drugiego siebie. Postanowił powiedzieć prawdę i wtajemniczył ją w tę dziwaczną sprawę.

Forgione był brzydkim facetem, to pewne. Gdy był nagi, w oczy rzucały się przede wszystkim skórzaste fałdy, które rozciągały się pomiędzy jego torsem i rękoma oraz pomiędzy nogami. Nosił specjalnie spódnicę i do swojej skórzanej kamizelki doszył luźne rękawy, które ukrywały jego dziwaczną cechę. Miał wiele okazji, by pozbyć się chirurgicznie błon lotnych, ale... Kto chciałby pozbyć się czegoś, co pozwalało mu szybować? Drugą cechą, która wyróżniała go w tłumie i nieco pogarszała wizerunek, była skłonność do produkcji łusek na ciele. Szczęśliwie te na twarzy dało się jakoś zgolić, jednak te na kończynach i korpusie uwielbiały się namnażać. I w sumie dobrze, nie musiał wydawać pieniędzy na drogie pancerze. Ale niestety te cechy nie przydawały mu przyjaciół, mało kto lubił mutantów. Całe życie uczył się ukrywać swoją odmienność...

Chyba za bardzo zagalopowaliśmy w kierunku błędnej narracji, mogącej zakończyć się nieskończonymi opowieściami o niczym ważnym! Wróćmy więc do targowiska, na którym znalazła się Saskia, Forgione, glewia dzierżący na ramieniu glewię o szklanym ostrzu, i Francesco, jego sobowtór, który na tym samym ramieniu i dokładnie w ten sam sposób opierał drewnianą włócznię. Gdy grupa spojrzała na stragany z obfitością przyjemnych towarów, dziwadełek, szyfrów, przypraw i czczych obietnic, kopie uśmiechnęły się w ten sam sposób, unosząc lewy kącik ust.

- Saskio... - zaczął Forgione.

- Powinniśmy zająć się najpierw noclegiem... - kontynuował Francesco.

- A potem tu wrócimy i poszukamy jedzenia, plotek i pracy - dokończyli wspólnie.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline