Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2016, 23:43   #12
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Kompleks mieszkalny Beanthów

Z piętra dochodziły odgłosy zaciętej walki.
- Chyba masz swoją odpowiedź - odpowiedział ponuro fechmistrz.
- Bez odrobiny oporu to zadanie byłoby za proste. - odparła Zeeyia i raźno ruszyła w górę schodów. - Zobaczmy co tam na nas czeka. Od dawna nie miałam okazji polować na nic godnego ofiary dla Lolth. - dodała i schyliła się przy spalonym trupie Vheraunity. Z impetem wbiła rękę w zwęgloną klatkę piersiową półdrowa i znalazła serce, wznosząc przy tym dziwny, zwierzęcy zaśpiew. Zgniotła organ w swojej dłoni, drugą natomiast przebiegła wzdłuż ranki na policzku którą sprezentował “młodszy brat”. Brzegi skóry gładko się zeszły, nie zostawiając po ranie żadnego śladu.
- Idźmy.
Drowy przygotowane na wszystko ruszyły schodami na górę. Na piętrze, domowa szlachta stawiała zorganizowany opór najeźdźcom.

Pierwsza córka Beanth, Ariana, miotała wściekle czarami, osłaniana przez czterech mężczyzn. W szlachciców kłębiły się półdrowy, oraz ich ciała.
Ariana spojrzała w stronę wychodzących ze schodów drowów:
- A więc to prawda! Aleanviirzy zwariowali! W dodatku sprzymierzyli się z heretykami! - krzyknęła z pogardą
- Czasem trzeba sięgać po alternatywne metody. - odparła “Zeeyia” i wzniosła cichy zaśpiew do Lolth. Po chwili z powietrza zmaterializowało się osiem gigantycznych pająków. - Zabijcie mężczyzn, sparaliżujcie kapłankę. - zwróciła się do swoich nowych podopiecznych, wskazując palcem cele.
Ariana zwęziła ściekle oczy.
- Pieprzona kurwa Aleanviirów. - wysyczała po czym wzniosła zaśpiew. Boski ogień zmaterializował się w jej dłoniach, kapłanka posłała naprzeciw atakującym stożek świętych płomieni. Jeden z walczących półdrowów nie przeżył spotkania z żarem. Trzem innym udało się uskoczyć ale podobnie jak Zeeya, nie unikneli poważnych poparzeń. Pająki pobiegły w kierunku Ariany. Beanthscy mężczyźni wymieniali ciosy kling z półdrowami.
Ukryty za rogiem Aeriel warknął cicho, widząc K’ylora w akcji. Zero taktyki. Potrząsnął z politowaniem głową, mignął do adoptowanego dziecka Aurory:
~ Doprawdy, finezja pijanego Deuregara… ~ nie dbał o to, czy do K’ylora dotrze jego komentarz. Zaczął nucić zaklęcie przyspieszenia, chcąc jeszcze uratować sytuację. Porwał za miecz i z cichym warknięciem ruszył do ataku, szarżując na kapłankę
Seldon w kilku susach znalazł się przy Arianie i wyprowadził cięcie. Jednak dla pierwszej córki Beanth, walka nie była pierwszyzną i zdołała uchylić się w porę.
Pierwszy Syn Dziewiątego Domu warknął zaciekle i wyprowadził kolejne cięcia, chcąc za wszelką cenę trafić Arianę. Tym sposobem chlusnął kobietę w twarz, pozwalając jej uchu odłączyć się od jej głowy. Pierwsza córka Beanthów wrzasnęła z bólu, ale miała nawet większy problem: oto przywołane przez Zeeyę pająki wchodziły po jej nogach i szukały zakamarków w pancerzu gdzie mogły by wgryźć się w jej ciało. Kobieta panicznie starała się strzepać je z siebie jednak nie miała przy tym zbyt dużego szczęścia. Pajęczaki pełzły ku jej twarzy.
Zeeyia westchnęła lekko widząc wrogą kapłankę wyraźnie nie radzącą sobie z kilkoma pajączkami. Żałosne. Po raz kolejny tego dnia z jej dłoni wystrzeliła fala ognia, mająca spopielić jednego z mężczyzn broniących kapłankę.
Płomienie objęły ramię drowa, moment został natychmiast wykorzystany przez atakujących go Vheraunitów, mężczyzna skonała z dwoma ostrzami zagłębiającymi się w jego brzuchu jednocześnie.
W tym czasie Ariana padła na ziemię.
- Upewnijcie się że nie symuluje. - rozkazała Zeeyia pajączakom po czym zwróciła swoją uwagę na kolejnego samca. Kolejna fala gorąca wystrzeliła z jej dłoni.
Seldon-Aeriel tylko warknął w kierunku Zeeyii-K’ylora i wbił miecz prosto w tchawicę byłej już Pierwszej Córy domu Dziesiątego. Z wściekłością w oczach rozejrzał się za następnym przeciwnikiem, gotów do natychmiastowego ataku.
Pozostali w korytarzu trzej mroczni elfowie bronili się desperacko przed zmasowanym atakiem Vheraunitów. Jednak przynajmniej trzech półdrowów przypłaciło to własnym życiem. Liczba atakujących zmniejszyła się już o jedną trzecią, Beanthska odsiecz miała nadejść lada moment. W końcu znajdowali się niemal w sercu domowego kompleksu Dziesiątej rodziny.
- Do ataku! - warknął Seldon, odcinając głowę Ariany i łapiąc ją za włosy. - Podwoję wypłatę każdego, kto przyniesie mi głowy tych zdradzieckich suk! - ryknął, potrząsając głową byłej Pierwszej Córki domu Beanth. Przy okazji nie omieszkał kopnąć leżącego na ziemi korpusu.
Fanatycznych półdrowów nie trzeba było jakoś specjalnie zachęcać, zresztą, Seldonowi wydawało się iż ich zachowanie jest podobne do tego, jakie cechuje użytkowników pewnych produkowanych przez zespół Lorasha prochów. Nadpobudliwość, zwiększona tolerancja na ból, oraz ryzyko zawału. Półdrowy zmiażdżyły trzech znacznie lepszych od siebie szermierzy samą masą, ale okupione to zostało następną parą trupów. Wtedy też atakujący ruszyli w głąb szlacheckich korytarzy, po chwili rozległy się krzyki bólu i przerażenia, gdy uruchomione zostały pułapki, stalowe szpikulce wyłoniły się ze ścian i przebiły ciała czterech napastników.
Seldon, widząc że mieszańce ruszyły do ataku, odwrócił się do Zeeyii i mignął: ~ Pryskamy. Ale już! ~ i powoli zaczął się wycofywać w kierunku załomu, gdzie stała kapłanka, gotów do ucieczki.
~ Sekunda. ~ odparła mroczna elfka i podeszła do bezgłowego trupa Pierwszej Córki. Spokojnie przewróciła trupa na plecy i z pomocą noża wydłubała z klatki piersiowej serce. Usatysfakcjonowana skinęła głową fechmistrzowi. ~ Możemy iść. Roztoczę nad nami ukrywające zaklęcie. ~ rzekła.*
Aeriel-Seldon tylko skinął głową i ruszył, prowadząc mroczną elfkę-K’ylora przez pełne służby i wojowników korytarze. Raz prawie się zdemaskowali, gdy zza zakrętu wpadli na biegnącego drowa, lecz refleks fechmistrza pozwolił mu zachować anonimowość. Gdy tylko wybiegli z rezydencji, skierowali swe kroki do wyłomu w murze, gdzie kręciło się kilku robotników, jednak również oni nie mieli szans dostrzec uciekającej dwójki mrocznych elfów ukrytych pod magicznym płaszczem niewidzialności.
 
__________________
Port Balifor - przygoda osadzona w świecie Smoczej Lancy - zapraszam do śledzenia!
Przez czas bliżej nieokreślony bez dostępu do sieci. Znowu...
Corrick jest offline