Jebany żebrak… Niegodny nawet na thrala. A odezwał się do niego, do prawdziwego męża z północy! Co za impertynencja…
- Może i tak, kupo gówna - odparł wbrew sobie i wbrew sobie siląc się na uprzejmość. - Gadaj co wiesz, to nie rozpierdolę ci twarzy - dodał z miłym uśmiechem, rozglądając się na boki, szukając ewentualnych sprzymierzeńców cuchnącego żebraka.
Hredrik skontastował, że jedyną osobą w zasięgu widzenia był zakapturzony typ. Nie patrzył jednak w ich stronę. Wpuścił ręce w kieszeń i pogwizdywał nierówno.
Łachmaniarz wykrzywił usta z dziwnym, suchym trzaskiem. Grymas mógł być uśmiechem, wyrazem pogardy bądź czymkolwiek innym.
-Chodzące trupy z pętlami nie na szyi. Szubieniczyki lezące wśród żywych. Tak tak... są w moim domu.- Wydał dźwięk, brzmiący mniej więcej "khe khe khe". Chyba chichotał.- Zabijają braty i siostruchy. A ty szukasz. Tak. WIDZĘ TO.- Ostatnie słowa wcale nie były wypowiedziane głośniej, ani nawet innym tonem. A jednak Hredrik poczuł w nich moc. Tak samo jak w zdrowym oku, które na ułamek sekundy błysnęło białym, mlecznym blaskiem.
Kto by pomyślał… Ktoś wyplenia zarazę tego świata - ludzi zbyt głupich i słabych, by o siebie zadbać… Swoje przemyślenia Hredrik zostawił dla siebie, natomiast odpowiedział:
- Mam zamiar nieco im zaszkodzić, to prawda. W dupie mam twoich braci i w dupie mam nawet tych zbirów. Ale komuś zależy, bym im nabruździł, a przyniesie mi to korzyść - mówił szczerze, nie widząc powodu, by ukrywać prawdę. A jeżeli będzie chciał żebrak komuś informacje sprzedać, to kto uwierzy, że wielki Norsmen chce poprzeszkadzać wielkiej szajce bandytów? - Stąd też gadaj co wiesz. Jednak możesz być pewny, że nie zapłacę ci w żaden sposób, a braciom pomogę jedynie przez przypadkową zbieżność interesów.
-Pomożesz? - "Khe khe khe". -Nam pomoże Rogacz. Wszystkim. Tobie też, norsmenie. - Zamilkł, nagle wyginając głowę i spoglądając w nieboskłon. - Morrslieb... tak, pełnia jutro. Zejdziesz tedy na dół. Poszukasz dwukółek. I znajdziesz. Znajdziesz pętelki i Rogacza. Ugniesz przed nim kark, to cię poprowadzi.
Hredrik po usłyszeniu przydatnej informacji wyciął ze swojego pola percepcji osobę żebraka i ruszył w stronę balwierni, gdzie się zaczęła ta cała historia. Miał nadzieję, że reszta także tam w końcu trafi i będzie mógł podzielić się informacjami i nieco obgadać sprawę. No i miał ochotę na piwo i na porządny sen. Ciągłe wypatrywanie zmian pogody i manipulacja jej aspektami były z pewnością wyczerpujące.