Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2016, 18:48   #14
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację

Szkoła przywitała Willa znajomym widokiem. Lew z mozołem acz uparcie przeciskał się przez literkę V jak Vernon.

Will zaparkował na jednym z miejsc przeznaczonych dla nauczycielskiej kadry Vernon High School. Miał tylko nadzieję, że nie zajął czyjegoś miejsca. Ale nawet jeśli...


Nad drzwiami wejściowymi wisiał (jak co roku zresztą) plakat, informujący o tym, że młode umysły uczniów z Vernon są prężne i pełne pomysłów.
Podobnie jak i w poprzednich latach na stołach, pod stołami i nad stołami można było znaleźć wszystko - od wybuchających wulkanów przez zdalnie sterowane roboty po własnoręcznie przez uczniów zbudowanego drona. Oczywiście można było również wysłuchać interesującego wykładu lub poobserwować przebieg doświadczeń chemicznych.
Na szczęście Will musiał jedynie być i dobrze wyglądać. Tudzież pilnować porządku.
Trudno równocześnie było nie zauważyć, że Will-nauczyciel cieszy się sympatią uczniów, w czym łatwo można było się zorientować po sposobie, w jaki witali nauczyciela informatyki.
Niestety w drugą stronę to nie działało i Will dość szybko odkrył, że praca w szkole i uczenie cudzych dzieci nie należy do jego ulubionych zajęć.
By oderwać się od wszechobecnego hałasu i nieco odetchnąć (tudzież zorientować się, jakie zmiany zaszły w szkole w ciągu paru lat jego nieobecności), wybrał się na mały spacer, znikając w pustych w tym momencie korytarzach.

Nagle zza zakrętu wypadła dziewczyna w stroju cheerleaderki.


Nie zwolniła jednak zauważywszy Willa, a wręcz przeciwnie z całym impetem swojego zgrabnego ciała wpadła wprost na niego, a po kilku sekundach doszło do niego, że bezpardonowo położyła mu dłonie na pośladkach, obejmując go.
Zaskoczony Will odruchowo ją przytrzymał, równocześnie cofając się o krok.
Nie sądził, że od jego czasów w szkole zaszły takie zmiany, by nauczycieli, nawet najbardziej ulubionych, witano w taki sposób... Miły co prawda (uwzględniając kształty witającej), ale - zdaniem Willa przynajmniej, zdecydowanie niestosownym. Na szczęście dziewczyna wyglądała na więcej niż szesnaście lat, więc nie groził mu sąd i więzienie za molestowanie nieletniej. Ale wywalą go z pracy, co by nie było mile widziane...
- Co ty wyprawiasz! - Will szarpnięciem wyrwał się z objęć dziewczyny i odsunął ją na odległość wyciągniętej ręki. - Co to za zachowanie? Nazwisko, klasa?!
Brwi dziewczyny podjechały prawie do połowy jej czoła w niemym wyraźnie zdziwienia. Ładne i wypielęgnowane brwi, na niewątpliwie ładnej buzi.
- Wiiiill… - zaczęła dziewczyna, uśmiechając się - to znaczy panie Waggoner. No wie pan co... - Mrugnęła i trzepnęła go lekko dłonią w pierś. Spodziewała się chyba, że “Wiiiill” zdecydowanie wie, kim jest.
Will, odkąd pamiętał, był wrażliwy na kobiece wdzięki, ale zawsze starał się oddzielać obowiązki od przyjemności.
Gdyby był w tej chwili ostatniej klasie, to by było co innego... Ale nie był.
- Nie, nie wiem. I nie pamiętam. - Spojrzał na dziewczynę bez cienia uśmiechu. Od rana miał kłopoty, kolejne nie były mu do niczego potrzebne. - Piłaś coś, czy popalałaś?
Dziewczyna prychnęła początkowo, układając usta w podkówkę, ale po chwili znów stała przed nim uśmiechnięta.
- Wygłupy? - zapytała, wystawiając lekko koniuszek języka, jednak nie na tyle, aby mogła być posądzona o pokazywanie go Willowi. - Clara Guajardo nie pije, nie ćpa i nie pali! - Wygładziła nieistniejące zagięcie na obcisłym stroju cheerleaderki, wypinając przy tym lekko biodro w kierunku Willa.
- Widzę wszystkie twoje... zalety - wycedził Will - ale lepiej trzymaj je z dala od mnie. Nie zachowuj się jak mała dzicia. Poza tym... Chyba już powinnaś wracać do pozostałych, prawda? - Rzucił okiem na zegarek.
Teraz dziewczyna wyglądała na naprawdę oburzoną.
- Jeszcze pożałujesz, wiesz? Flirty po lekcjach, ale tylko, kiedy tobie odpowiada? - wysyczała w stronę Willa, podchodząc jeszcze krok bliżej, choć wydawało się to już niemożliwe. Sytuacja mogła wydawać się nieco komiczna, bo czubek głowy Clary znajdował się na wysokości brody Williama, ale w tej chwili dziewczyna mrużyła oczy i zadzierając głowę zaglądała prosto w jego oczy. - Jeszcze będziesz pisał, przepraszając! - prawie krzyknęła, odwróciła się na pięcie i zniknęła dokładnie za tym samym rogiem, zza którego wypadła kilkanaście chwil wcześniej.
Will zbyt gorliwym chrześcijaninem nie był, lecz przeżegnał się odruchowo, gdy Clara zniknęła mu z oczu.
- Co tu się dzieje...
Dziewczyna warta była grzechu. Nie powiedziałby, że nie w jego typie, ale flirty z uczennicą? To już była przesada.
Poczuł, że boli go głowa.
Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę przeciwną do tej, w którą pobiegła Clara. Miał nadzieję, że w tłumie nie spotka go żadna taka niespodzianka.

* * *

Ledwo jego dyżur na festynie się skończył, Will ruszył do samochodu. Co prawda miał jeszcze nieco czasu, by dojechać na lotnisko i zdążyć na samolot, ale wolał unikać nieznanych sobie osób, które teoretycznie powinien znać, tudzież osób, które mogłyby wymyślić coś, co mogłoby opóźnić jego wyjazd.

* * *



* * *

Ponad połowę trzygodzinnego lotu Will spędził na poszukiwaniu różnic między jednym a drugim światem... i zdało się to psu na budę. Prezydenci w ciągu ostatnich lat byli ci sami, te same drużyny zdobywały Super Bowl, te same filmy leciały w kinach.
Pozostałą godzinę poświęcił na zastanawianie się, co robić dalej. Zdecydowanie nie chciał uchodzić za szaleńca, a dość trudno mu było uwierzyć w to, że zdoła odgrywać bez potknięć tego drugiego Willa, co dobitnie uświadomiła mu sytuacja z Clarą.
No i jeszcze doszła pałająca chęcią zemsty dziewczyna... czyż może być coś gorszego?

Na szczęście American Airlines spisały się jak należy i z zaledwie parominutowym opóźnieniem Will wylądował na lotnisku w Bostonie. Na szczęście z terminalu B na postój taksówek było blisko.
- Jestem na lotnisku w BOS - głosiła treść wysłanego do Lisy SMS-a.

- ...bry wieczór... - powitał taksówkarza, po czym podał przysłany przez siostrę adres.
- Za pół godziny będziemy.
Will rozsiadł się wygodnie, oparł głowę... i sam nawet nie wiedział, kiedy zasnął.
 
Kerm jest offline