Planów było dużo. Holiłud oczywiście był fanem rozwiązania wprost, czyli rozjebania wszystkiego w drobny mak bez zbędnych przebieranek i ceregieli. No ale szefem nie był, decyzja nie należała do niego...
Will miał szybkie odruchy. Co z tego, że alkohol wpłynął już na jego percepcję i świat nieco wypiękniał. Nawet pedał w obcisłym wdzianku nie wydawał się... pedalski. Jednak dalej się Holiłudowi nie podobał, szczególnie krzycząc w jakimś dziwnym narzeczu dziwne rzeczy. Trzeba więc było go skasować.
- Braś go! - krzyknął celując kolanem w wypukłe coś pomiędzy nogami gościa w furtce. |