Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2016, 14:39   #7
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Kanały

Utisha, przycupnięta na piętach, przyglądała się budzącej. Łańcuch, przymocowany jednym końcem do jej kostki, a drugim do koła wmurowanego w ścianę, pozwalał kobiecie na ograniczony zakres ruchów. Dziewczyna przykucnęła kilkanaście centymetrów poza zasięgiem jej paznokci. Pomyślała, że łańcuch ich psa znowu świetnie się przyda.

- Nie wiesz, czego on od ciebie chce? - zapytała. - Bo ja nie wiem… - poskarżyła się i Origa znów zobaczyła w dziewczynie tamte dziecko płaczące nad psem.

Strażniczka szarpnęła się. Łańcuch zabrzęczał.

- Co jest? Co ja tutaj do… - Uspokoiła się. - Hej… jak masz na imię dziecko? - zwróciła się do dziewczynki miękko, tak jak matka mogłaby się zwracać do dziecka.

- Eisi - odpowiedziała kołysząc się lekko na piętach a potem dodała: - Kiedy się szarpiesz, to łańcuch zaciska ci się mocniej na nodze, wiesz? Samymi ręcami go nie rozwiążesz. A jak się zaciska, to noga najpierw się robi czerwona, potem czarna, a potem odpada. No, ale w sumie już wtedy nie masz więzów. Więc sama wybierz, co wolisz.

- Co? - kobieta chyba nie do końca zrozumiała co się do niej mówi. - Dziecko, Eisi, uwolnij mnie nim przyjdzie twój ojciec. Nie zrobi ci krzywdy. Zajmę się tobą.

- Jakiej krzywdy?
- teraz Utisha nie zrozumiała. - Nie masz żadnych szans z tatkiem, on by się tak nie dał zajść w zaułku… no, ale miałaś powiedzieć, czego od ciebie chce.
Po wygłoszeniu tej kwestii dziewczyna przygryzła kciuk i myślała intensywnie przez chwilę, rozważając różne opcje. Porwania były dla niej nowym doświadczeniem, miała inną specjalizację.

- Nie mogę - odpowiedziała w końcu. - Jak się kogoś łapie, to nie po to, żeby go potem uwalniać, prawda? Jesteś ciężka i teraz bolą mnie plecy.
- Ty… - stwierdziła, zapytała może kobieta. Łańcuch pobrzękiwał lekko przy każdym jej ruchu. - Dlaczego?

- Ale co?
- teraz dziewczyna nie zrozumiała. Otaksowała kobietę spojrzeniem i dopowiedziała :- Pewnie dlatego, że jesteś za gnuśna…

- Nie nie… -
strażniczka potrząsnęła głową. - Dziecko, Eisi… chcesz powiedzieć, że to ty mnie… - szukała chwilę odpowiedniego słowa - złapałaś? Dlaczego?

Znowu to słowo. Lubiła, jak kobieta je mówiła. Rzadko ludzie tak do niej mówili. Słowa - ton - budziły wspomnienia, odległe, zamazane, tak zamazane, że dziewczyna nie wiedziała, czy są prawdziwe.

Podeszła bliżej krat i zanuciła. Na na na… nana

- Nie pamiętam słów
- pożaliła się. Altija też nie pamiętała. Ale Utisha pamiętała głos kobiety i tam były słowa - Zaśpiewasz mi?

- Co?
- Anoterissa milczała chwilę i gdy zdawało się, że już nic nie powie, zaśpiewała cicho, nienawykłym do śpiewu, łamiącym melodię, zachrypłym głosem.


Teraz drogie dzieci słuchajcie uważnie
Jestem głosem z poduszki
Przyniosłam wam coś
Co z piersi mej wyrwałam (...)

Odchrząknęła.

- Zaśpiewam ci całą kołysankę jeśli chcesz, lecz nie tutaj. Zabierz mnie stąd Eisi.

Dziewczyna wczepiła place w kraty i przymknęła oczy, słuchając słów kołysanki. Na jej twarzy malowała się błogość. Piosenka ucichła. „Zabierz mnie stąd.”
Chciała. Bardzo chciała, tak mocno, że aż ją wszystko paliło w środku. Wyciągnęła dłoń w stronę kobiety, wykonała ruch, jakby chciała do niej podejść. Ale potem przyszło wspomnienie.

Miały chyba sześć, albo siedem lat, kiedy zdecydowały że uciekną od Browna. Uznały, ze świetnie sobie poradzą same. Wiedział o ich pomyśle zanim na dobre wykiełkował w ich głowach. Pozwolił im wymknąć się nad ranem, a potem posłał za nimi człowieka, który pilnował, żeby dwie gówniary nie napytały sobie za dużo kłopotów. Sporo w nie zainwestował, miały potencjał i szkoda było by stracić te kilka lat starań. Dlatego nie zostały zgwałcone i porzucone gdzieś z poderżniętymi gardłami, tylko lekko sponiewierane. Prewencyjnie. Brown wierzył, że ważne jest uczenie się na własnych błędach.

Kiedy w końcu wróciły – a raczej posłany za nimi człowiek złapał je za karki i przyniósł , jak dwa kociaki – Brown długo okazywał swoje niezadowolenie.
- Bardzo mnie zawiodłyście, bardzo – powtarzał ze zbolała miną. – Zawsze byłem dla was dobry, dbałem o was, dostawałyście wszystko, co najlepsze. Tak mi się odwdzięczacie?

Przepraszały go, ale ciągle był niezadowolony. W końcu powiedział, że im wybacza, ale żeby pamiętały, ze tatko zawsze wie, co im siedzi w głowach. – Tatusiowie tak maja, rozumiecie? Wiedzą, co myślą i planują ich córeczki. Altija nie do końca w to wierzyła, ale Utisha – tak. Zauważył to, wybaczył im, kazał nanieść gorącej wody do łaźni, a potem pozwolił im kąpać się – pierwszym i ile tylko chciały. Potem nakarmił je najlepszym jedzeniem i podarował im dwa szczeniaki. Kiedy bawiły się z nimi, najedzone, szczęśliwe, przyszedł ponownie.
- Wybaczam wam. Popełniłyście błąd, ale wiem, ze potraficie podejmować dobre decyzje. I nigdy już nie oszukacie tatusia. Tak?
Rzuciły się ku niemu, zapewniając o swojej wdzięczności, posłuszeństwie, dziękując i przepraszając.
Usiadł i posadził je sobie na kolanach.
- Nie gniewam się już na was. Ale musicie zadośćuczynić i ponieść karę, za to co zrobiłyście – powiedział poważnie. – Rozumiecie?
Potwierdziły, a on wstał.
- Zadnie będzie takie: chcę, żebyście wypróbowały na szczeniakach to, czego was uczyłem. Chcę cały czas słyszeć, jak piszczą. Ta, której szczeniak dłużej przeżyje, poniesie mniejszą karę. Rozumiecie?

Pokiwały głowami. Pilnował ich przez następne godziny. Szczeniak Utishy umarł pierwszy. Brown wziął dziewczynę za rękę, sprowadził ją schodami na dół, do piwnicy.
- Tu spędzisz swoja karę – powiedział, spokojnie bez złości. – Bądź grzeczną dziewczynka i pamiętaj, że tata cię kocha. I zawsze wie, co myślisz.
Zamknął za nią drzwi, zostawiając samą, w ciemności, na długie godziny. Pierwszy raz spędziła tyle czasu bez siostry. Pierwszy raz była tak długo sama. Obiecała sobie, że już zawsze będzie posłuszna.


- Ty kurwo jebana we wszystkie dziury, pierdolony lachociągu! – Utisha odskoczyła od kraty i w dwóch susach znalazła się za załomem korytarza. Przycisnęła dłonie do uszu żeby nie słyszeć kobiety. Rozumiała już wszystko .
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline