Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2016, 01:24   #69
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Lightbulb Faith in the Emperor begins with faith in His servants.

Usłyszawszy pytania Kaarela Cotanta, Jednostka 13 zamigotała, po czym znów przemówiła tym samym, mechanicznym tonem:

- Ad jeden: kwestie logistyczne i zbrojeniowe pozostają otwarte do momentu opuszczenia Pałacu Tricorn przez Drużynę Specjalną "Jaguar". Poziom sześćdziesiąty, krypta zbrojna dwa. Kwatermistrz Aaron Teges został powiadomiony i otrzymał rekomendowane specyfikacje. Ad dwa: mapa polityczna Farcast, w tym Okręgu Centralnego, jest w tej chwili niedostępna. Powód jeden: brak aktualizacji od momentu zasiedlenia planety przez imperialnych kolonistów. Powód dwa: nieprzekroczony próg wartości informacji. Wyszukiwane addenda i/lub odnośniki... Wykryto błąd. Skorumpowane data-źródło "Farcast-447". Odnośnik zawierał dodatkowe informacje na temat "planeta Farcast / Subsektor Malfiański", datowane na 815.M41. Ostatni akces: Septembris zeszłego roku, dzień zamachu. Ostatni użytkownik: Obiekt "Olianthe Rathbone". Spekulacja: Obiekt uszkodził bazę danych celem utrudnienia poszukiwań i/lub operacji na Farcast.

Duch Maszyny przez moment zaczął intensywnie pracować, uruchamiając wszystkie, głośne wiatraki chłodzące i zgrzytając igłami po twardych dyskach.

- Nowe informacje plus aktualizacja analizy sytuacyjnej plus aktualizacja dossier Drużyny Specjalnej "Jaguar" skutkują komputacją decyzji strategicznej. Decyzja przedłożona Lordowi Caidinowi. Decyzja zaakceptowana. Jednostka 13 zostanie powielona i sprezentowana Drużynie Specjalnej "Jaguar" jako wersja polowa. Sposób transportu i komunikacji: cogitator osobisty. Miejsce odebrania urządzenia: poziom sześćdziesiąty, krypta zbrojna dwa. Kryptonim Ducha Maszyny: Zordon.

Jednostka 13 uspokoiła się, czekając parę chwil w milczeniu.

- Drużyna Specjalna "Jaguar" proszona do krypty zbrojnej dwa na poziomie sześćdziesiątym. Kontakt: Kwatermistrz Aaron Teges. Kontakt: Zordon.

Przez moment twarz jakby zamarła w bezruchu. Zebranym wydawało się, że zmierzyła ich wzrokiem.

- Odprawa zakończona. - powiedziała to głębokim, jakby złowieszczym tonem, po czym zgasła.



Mieli wszystko, czego potrzebowali. Sprzęt obozowy. Broń i amunicję. Materiały wybuchowe. Opancerzenie. Zapasy. Dwa wojskowe pojazdy. Dokumentację, dowody i umundurowanie pod przykrywkę. Bionikę wysokiej jakości, skalibrowaną i podkręconą do profesjonalnych wartości. Spowiedź i błogosławieństwa u zasłużonych kleryków. Informacje na temat planety, celów, stałych i zmiennych. Wygodny i dyskretny transport międzygwiezdny. Równie wygodny i szybki przelot lądownikiem typu Aquila prosto z Pałacu Tricorn w Kopcu Sibellus do czekającego już na orbicie transportowca o nazwie "Pax Behemoth" - statku należącego do pomniejszego Rogue Tradera, Kobala Aizdara, stronnika Inkwizycji.

Aizdar wiedział, kogo przewoził. Ich nowy towarzysz, zajmujący cały personalny cogitator, okrojony klon Jednostki 13, powiedział im to. Powiedział też, że wszyscy winni jednak trzymać się przykrywki bezwzględnie od tegoż momentu - do chwili, kiedy Inkwizytor Sejan zadecyduje inaczej. Zordon rzekł także, że zamówiony sprzęt czekał już w jednym z segmentów ładowni Pax Behemoth, odpowiednio zamaskowany i oznakowany.

Lądownik opuszczał potężną, mierzącą dziesiątki kilometrów wszerz i wzdłuż, a kilka wzwyż, aglomerację sibellańską. Pasażerowie widzieli, jak powoli oddalają się od ziemi, zostawiając w tyle niknące pośród smogu i chmur zabudowania na wpół zrujnowanego megamiasta. Wszędzie wokół strzaskane góry, wyschnięte jeziora i rzeki, smagane wichrami postindustrialne pustkowia, wreszcie czarna toń skwaśniałego, zanieczyszczonego oceanu. Wszędzie wciąż widoczne były ślady po Bladej Krucjacie i Wojnie z Chaosem. Zniszczenia, których nigdy nie będzie można całkiem zreperować bądź choćby posprzątać. Zrujnowane zewnętrzne dzielnice, kompleksy i kopce-satelity. Przerwane trakty. Leje po bombardowaniach, eksplozjach, ostrzale z orbity i makrobroni. Ciągnące się po horyzont linie okopów, transzej i bunkrów, opuszczone i zszabrowane, zasypywane przez piach i żwir.

Wreszcie, Aquila przebija cienką warstwę żółtawych chmur okalających gdzieniegdzie mieszaninę szarości, żółci i ciemnego błękitu, jaką była planeta zwana Scintillą. W dole błyskały światła wielkich miast. Sibellus. Tricorn. Gunmetal. Ambulon. Planeta wciąż żyła, mimo dwóch wojen i rzeszy mniejszych konfliktów oraz katastrof. Jednakże odniosła krytyczne rany. Wojenne zniszczenia. Depopulacja. Załamanie gospodarcze. Bankructwo. Problemy społeczne. Utrata statusu lidera Calixis.

Wielu jednak wciąż patrzyło w przyszłość z nadzieją. A to był błąd. Jak głosiła imperialna maksyma: "Nadzieja pierwszym krokiem ku rozczarowaniu." Mądrzy ludzie mówili, by zastąpić nadzieję wiarą w Boga-Imperatora. Jednak tym razem nawet wiara mogła nie wystarczyć. Incydent w Tricorn miał głęboko idące konsekwencje, co do których Inkwizycja mogła się jedynie domyślać.

Wiadomo było jedno. Ani Scintilla, ani Calixis nigdy nie będą takie same.

Zadaniem Operacji Starscream nie było powstrzymanie nieuniknionego. Na to było za późno. Brakowało też sił i środków.

Nie. Zadaniem Operacji Starscream było wymierzenie kary... i kontrola uszkodzeń.

Wyrok. Audyt.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MSrT6Z1ksQ8[/MEDIA]



+++ Koniec Rozdziału Pierwszego +++



Rozdział II

Amat Victoria Curam

26 Februarius, rok 833.M41
Pax Behemoth, kupiecki rajder klasy Havoc, flagowiec Rodu RT Aizdar
9:12 czasu okrętowego, Wachta Przedpołudniowa
Głęboka próżnia międzysystemowa, Subsektor Malfiański
Sektor Calixis, Segmentum Obscurus


Dźwięki i muza: Tabletop Audio - Ambiences and Music for Tabletop Role Playing Games - "Kaltoran Craft FE"

Luty tego roku chylił się już ku końcowi. A może dopiero? Podróż Pax Behemothem zaczynała się dłużyć. Według plotki puszczonej przez dzisiejszego oficera wachty przedpołudniowej, podróż miała trwać jeszcze przez tydzień. W takim razie, Pax Behemoth czekał tylko jeden krótki skok przez Osnowę i kilkudniowy lot przez w większości opustoszały system Farcast, aż po planetę. Podobno o tej porze tamtejszego roku planetarnego, ta skała była daleko od punktu bezpiecznego wyjścia z Immaterium, z którego miał skorzystać transporter.

Pax Behemoth był dobrym statkiem. Bardzo dobrym. Jego kapitan, mimo upływu lat i straszności, jakie opadły Calixis za niedawnych czasów, a nawet dzisiejszych, niepewnych dni, gdzie międzygwiezdne trakty przepełnione były piractwem i uchodźcami, utrzymywał bardzo wysoki poziom efektywności. Załoga była pełna, dobrze wyszkolona, doświadczona i zdyscyplinowana. Zbrojownie były zaopatrzone adekwatnie do zagrożeń. Morale było wysokie - RT Kobal Aizdar zapewniał jej godziwe warunki życia, dobry zarobek i regularne przepustki podczas wizyt w zamieszkałych systemach. Handel gwałtownie rozkwitał, mimo wiążących się z nim wielkich zagrożeń. Odosobnione światy aż drżały od popytu i podaży. Ich potrzeby należało zaspokoić, przyjmując w zamian towary i brzęczącą monetę.

Jaguary miały okazję wypracować między sobą lepsze zgranie, przyswoić przykrywkę, zapoznać się z informacjami o zadaniu i planecie, a także wielokrotnie sprawdzić przydzielony i dobrany sprzęt. Mieli również okazję nieco się rozerwać - tutejsi nie stronili przesadnie od pasażerów, a kapitan (jak to na cywilnym statku) zezwalał na obecność i działalność "załogi" niezwiązanej z funkcjonowaniem okrętu - za to związanej z dostarczaniem towarów, usług i rozrywek. Nie raz jeden czy drugi członek Kadry Sejana wizytował kramy, kuźnie, alkowy, palarnie, tawerny i domy hazardu (gdzie prócz kości i kart organizowano zawody prania po pyskach, tak dla cyborgów jak i ludzi zwyczajnych).

Sam Aizdar kilkukrotnie zapraszał swoich gości na obiady, w których brali udział także członkowie jego entourage. Zaufani oficerowie i agenci Rodu Aizdar, równie doświadczeni i zaprawieni co ich lider.




Kapitan był potężnej postury, basowego głosu, tubalnego śmiechu i otwartej osobowości. Można było po nim poznać szczerego voidsmena, który nie stronił od trudów ani wygód życia pośród gwiazd. Prawdziwą dumą napawał go jego okręt, szybki rajder klasy Havoc. Antyczna krypa, acz wciąż jara, wielokrotnie restaurowana i rekonfigurowana. Podobno miała już ponad tysiąc lat, tak samo jak Upoważnienie Handlowe Rodu RT Aizdar, którym kapitan Kobal zdążył się już pochwalić.

Jaguary miały czas na wiele. Na rozrywkę, na odprawy, na kreowanie planów, na treningi, na zbieranie informacji i plotek, na naukę rzeczy tyczących się Pustki i imperialnych statków, na drużynową integrację, a także czas na zastanowienie się. Na przemyślenia. Na refleksje i na rozmowy. Na modlitwę do jedynego boga Ludzkości.

Wiele się zmieniło. Wielu z nich los bezlitośnie gniótł w swych trybach już kilkukrotnie, wypluwając ich na chwilę spoczynku - taką, jak ta podróż - by potem znów ich mielić. Inni zastanawiali się: dlaczego oni? Dlaczego tu? Dlaczego w ten sposób?

Niezbadane były koleje losu i wyroki boskie. Przedwczoraj byli sługami, żołnierzami, agentami, funkcjonariuszami różnorodnych instytucji Adeptus Terra. Wczoraj byli obrońcami Inkwizycji, poszkodowanymi, kalekami, ofiarami wątpliwych karesów Osnowy. Dziś byli wskrzeszonymi cyborgami, katami Organizacji, mścicielami Imperium i Calixis, najemnikami, podróżnikami, pasażerami, gośćmi, agentami incognito. Ludźmi. Cała ta bionika, blizny po walkach i dotyku Immaterium... To nie zmieniało postaci rzeczy. Byli wciąż Ludźmi.

Tu i teraz. A co miało być jutro? Pojutrze? Walka? Śmierć? A może... coś innego?

Tu i teraz.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 25-08-2016 o 01:30. Powód: Zabawa czcionką
Micas jest offline