Svein po równo nie wierzył w to co zobaczył wewnątrz kuchni jak w to, co widział teraz. Towarzysze nie wiedzieli czego się spodziewać. Jako w gruncie rzeczy dobry człowiek chciał ich powstrzymać, nie życzył im źle. Próbując się uspokoić, dukał pod nosem ostrzeżenie, które za nic nie mogło nabrać mocy i przekonania.
- Lu dzie, nie, nie do kuch ni, ku rwa, po co? Nie patrz ta. Ka żde in ne drzwi, nie te, kur wa, nie te. - Z przejęcia byłby się zesrał, ale na całe szczęście miał to dopiero co za sobą. Na myśl o obsranych zwłokach w wychodku przeszedł go dreszcz pogłębiający przeżytą traumę.