Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2016, 17:41   #11
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Podróż do domu upływała na wspomnieniach i poznawaniu. Wspomnieniach przeszłości i poznawaniu medialnej sylwetki panny Blackwater. Reporterka bowiem zaczynała dość wcześnie, a jej losowe vlogi Katon podrzucał w kolejności powstania. Najstarsze w postaci spakowanych archiwów. Pierwszy morf Opal był bardzo atrakcyjny w nieco krzykliwy sposób, acz miało to swój cel… wtedy zajmowała się głównie modą i memami meshowymi. Zachowaniem nie różniła się specjalnie od tego, co prezentują sobą obecnie inne vlogerki o podobnych zainteresowaniach. Kiepski materiał na sukces, co pewnie i ona musiała zauważyć, bo z czasem… zmieniła się ich tematyka. Początkowe vlogi dotyczyły dość błahych spraw rozbijających się o sąsiedzkie i podwórkowe kradzieże, wandalizmy i kłótnie. Daleko temu było jeszcze do prawdziwego reportera śledczego. Z czasem sprawy stawały się coraz poważniejsze i zaczynały zahaczać o większe horyzonty. Przekręty bankowe przeciwko swoim klientom. Dyskryminowanie podów, uplifów czy AGI w firmach. Przełomowym momentem był reportaż o sabotażu w fabryce. Wtedy też została zauważona przez hiperkorporację Experia. Trafiła do newsów jako reporterka wciąż updateując swoje reportaże, choć dużo rzadziej. Więcej było tekstów przez nią pisanych, co nieco zmniejszyło zainteresowanie odbiorców. Widząc tego efekty Opal znów zmieniła taktykę podejmując się niebezpiecznej misji powiązanej z półświatkiem. To wtedy właśnie jej morf uległ nieodwracalnemu uszkodzeniu. Ale ryzyko to z pewnością się opłaciło, bowiem czym jest utrata ciała w dzisiejszym świecie? Ciało to ubranie. Zmienia się je, gdy ulegnie uszkodzeniu lub przestaje być użyteczne. Ona też to wiedziała, gdyż po resleevowaniu pochwaliła się nowa umową z Experią. Transakcja, choć za wysoką cenę, była opłacalna. A sama Opal pojawiała się teraz trzy dni w tygodniu jako prezenterka wieczornych wiadomości na oficjalnym kanale telewizyjnym, dodatkowo tworząc vloga pod ich patronatem. Najwięcej wiadomości było z czasów po upadku, kiedy Opal walczyła o prawa uciekinierów starając się też przekonać społeczeństwo do upliftów, biomorfów, jak i AGI. Po komentarzach od można było uznać to za walkę z wiatrakami, mimo to kobieta uzyskała chociaż tyle, że świat rozpoznał w niej działaczkę na rzecz tychże grup i nierzadko promowała imprezy o takiej tematyce.

Odważna, doświadczona, sprytna i uparta. Idealistka. Smith takich cenił. Osoby których nie można kupić. Nie pracował zwykle z nimi, ani nie wynajmował. Ale cenił. Zresztą w środowisku jakim się obracał byli raczej jak yeti w Himalajach. Niektórzy ponoć ich widzieli, ale trudno było spotkać ich wśród ludzi z którymi Smith się zadawał.

Opal była więc intrygująca dla niego, na więcej niż jeden sposób. Ale nad tym mógł się zastanowić później. Tej nocy zdążył jeszcze negocjować zlecenie i zasnąć.

I o poranku zbierać jego pierwsze owoce. Przekazane przez “łowcę” informacje były ciekawe i tylko rozpaliły apetyt Smitha na więcej. Tym bardziej, że chwilę później Katon trafił na ciekawy wpis na jednym z forów. To wystarczyło, by mężczyzna przekierował wątek do swego najemnego łowcy w sieci z propozycją, by wytropił twórcę tego wpisu na forum o planie B. Za tą samą stawkę, lub do negocjacji w przypadku, gdyby sprawa była trudniejsza. W jego fachu dobrze było znać swoje ograniczenia i fachowców, którzy potrafili je zrekompensować. Nic więc dziwnego, że ze swego domu wyjeżdżał zadowolony i pełen optymizmu co do reszty dnia. Wczorajsze działania powoli przynosiły już pierwsze owoce.



Przed wyjściem Opal wyjrzała przez okno aby zobaczyć te prace. Rozejrzała się po mieszkaniu i zabrała ze sobą wszystkie nośniki danych jakie posiadała, oraz roboty. Gnat latał jej przy głowie, a nośnik odnaleziony w mieszkaniu Marka spoczywał na dnie torby. Kilka batonów energetycznych z lodówki również znalazło się w bagażu. Lata spędzone w branży nauczyły kobietę paranoi. Zarówno w sprawie tych, co chcą nie dopuścić do ukończenia śledztwa, jak i rywali w zawodzie.

Zjechała windą na dół aby spotkać się z Smithem. Przywitała go tym razem w nieco bardziej zasłaniającym ubraniu. Miał jednak podobną manierę. Opal przywdziała tym razem pełną plastikową kurtkę w kolorze bladego różu z wymalowanymi na niej kwiecistymi wzorkami. Kończyła się w połowie pleców. Pod spodem miała czarny, opinający top wyglądem podobny to sportowego stanika. Do tego miała czarne spodnie z wysokim stanem znów jakby niemal niewidocznie przechodzące w buty na obcasie.
- Dzień dobry panie Smith - odezwała się zmęczonym głosem Opal ściągając okulary przeciw słoneczne. Jak się okazało pod nimi była dużo lżej umalowana niż poprzedniego dnia.
- Jest pan przygotowany na dalsze poszukiwania?
- Oczywiście…- Smith zaś wydawał się nieco”androidalny”. Był tak samo ubrany jak wczoraj... w stylowy klasyczny garnitur, miał te same okulary. Ubranie było świeże, ale pod wszelkimi innymi względami, Smith był niemal własną kopią z wczoraj. -Dostaliśmy tymczasowe kody dostępu z poziomu semi-administratora do skrzynek obu firm, jeśli chcesz przejrzeć ich zawartość legalnie. A potem możemy namierzać świadków. Nawet Petro Mahakavi.-
- Hm.. może tym razem panu dam poszperać w systemie. Zawsze lepiej jak inna osoba spojrzy świeżym okiem na sprawę. - Odpowiedziała Opal kiwając głową na nowe informacje.
- Ja zaś przejrzałam nagrania, zaraz prześlę panu fragmenty godne uwagi. Niestety nie zdążyłam zobaczyć co jest na pamięci. Zrobimy to po drodze do mieszkania Marka. Dzień jest krótki, a tyle do zrobienia - dziennikarka uśmiechnęła się od razu przypominając sobie jeszcze o Billym i jego obietnicach. No i trzeba było przepytać sąsiadów. Zdecydowanie doba miała za mało godzin.
- Więc…. najpierw przesłuchamy sąsiadkę naszego denata.- zamyślił się Smith zgadzając się z kobietą skinięciem głowy.
- A potem sprzątaczkę… - westchnęła Opal.
-No tak… jest jeszcze sprzątaczka i nasz tajemniczy Petro, inżynier Exotechu.- stwierdził Smith. Chciał już ruszać z miejsca, ale zanim nacisnął pedał gazu coś zadudniło o samochód. Momentalnie boczna szyba od strony kierowcy rozprysła się w deszcz okruchów pod naporem serii z broni automatycznej. Muzy momentalnie zaczęły ostrzegać o niebezpieczeństwie.


-Głowa w dół!- krzyknął gwałtownie Smith, lewą rękę mając na kierownicy a prawą sięgając po pistolet ukryty pod jego klasyczną marynarką, maskującą dotąd obecność broni.-Połóż się płasko!-
Naciskając mocno pedał gazu ruszył gwałtownie do przodu, by nie dać przeciwnikom łatwego celu. Przez Katona powiadomił o napaści policję, a potem spojrzał w kierunku z którego padły strzały, by odpowiedzieć ogniem… nawet jeśli nie będzie okazji, by kogoś trafić, to przynajmniej zniechęci to agresora do zbliżenia się do uciekającego pojazdu.
Opal pisnęła zasłaniając głowę rękoma. Odruchowo zwinęła się w kulkę chowając pod siedzenie. Dziennikarka nigdy nie mogła przyzwyczaić się do wystrzałów broni. Jakimś trafem jednak miała zazwyczaj kogoś obok, kto potrafił się biegle obsługiwać bronią. Tym razem nie był to Bill.
Samochodem szarpnęło. Kolejne kule dziurawiły lub odbijały się od maszyny już za pasażerami. Mr Smith wystrzelił dwukrotnie przez wybitą szybę gdzieś w bok. Serie z automatu ucichły. Nie wiadomo czy z uwagi na szczęśliwy traf kierowcy, czy też dlatego że samochód oddalił się w przeciągu kilku sekund na bezpieczną odległość.
Opal odważyła się podnieść głowę nie słysząc więcej wystrzałów. Spojrzała na Smitha i jego broń.
- Nie jesteś typowym pracownikiem korporacji prawda? - zapytała niepewnie nie prostując się jeszcze do końca.
- Rozwiązuję problemy. Różnego rodzaju problemy. Zajmuję się sprawami, które… wykraczają poza analizę prawną czy marketingową. -odparł spokojnie Smith przyspieszając i zmieniając nagle kierunek. Poprzez Katona już rezerwował pokój w hotelu miłości w centrum Nytrondheim na godzinę, oczywiście anonimowo, co było standardem w takich miejscach. Oboje potrzebowali chwilę spokoju na przemyślenie strategii i zadecydowania co do dalszych działań. Istniała też duża szansa na to, że kolejny zabójca będzie czekał na nich przy miejscówce Klytemenesa, więc należało wykonać ruch na planszy którego się nie spodziewali.-Jak się czujesz? Zostałaś zraniona?
- Nie - odpowiedziała kobieta spoglądając na swojego morfa jakby szukając ran. - Takie ostrzeliwanie zawsze jest nieco stresujące.
Dziennikarka zerknęła za siebie poprzez tylną szybę aby zobaczyć czy ich nie gonią.
- Huh… mam nadzieję, że ja nie będę problemem dla Omni-Fictu - Opal odwróciła się do Smitha stwierdzając brak pościgu.
- Stresujące… to delikatnie powiedziane.- na dotąd obojętnym obliczu Smitha zagościł na chwilę delikatny uśmiech trwający kilka sekund. Po czym znów nastąpił spokój.-Zaatakowano nas przy pani lokum. Albo ty jesteś celem, albo jesteśmy oboje na celowniku.. kogoś.
- Zdecydowanie. Trzeba będzie dostać się do budynku Klytemenesa. On coś kombinował i ktokolwiek miał z nim styczność również może być w niebezpieczeństwie - kobieta poprosiła Kelpie aby wysłała wiadomość Billowi z zapytaniem czy policja jeszcze okopuje mieszkanie Marka czy już się zmyli.
- Dokąd jedziemy? - zapytała się w końcu stwierdzając, że nie wracają na miejsce zbrodni.
- Do hotelu miłości. To jest miejsce w którym na pewno się nikt nas nie spodziewa, ergo… nie zastawiono na nas żadnej pułapki. Bo istnieje duże ryzyko, że kolega zabójcy czeka na nas u Klytemenesa właśnie. Ja bym tak zrobił na ich miejscu.- stwierdził spokojnie Smith.- Myślę że wystarczy godzina na jakieś przygotowanie się na wszelkie ewentualności.
- Khm… cóż zgodzę się, że TAM na pewno się nas spodziewają. O ile nie jesteśmy w żaden sposób śledzeni. Na pewno fizycznie nas nic nie goni. A przynajmniej samochód… - Opal wyjrzała przez resztki okna szukając dronów, lub czegoś podobnego. Odpaliła enchanced vision w poszukiwaniu kamer o ile przy takiej prędkości to było możliwe.
-Zgadza się. Zastanawiam się jednak dlaczego zostaliśmy zaatakowani. Najwidoczniej przypadkiem zauważyliśmy coś co… sprowokowało ich do agresji. Mało finezyjnej i niezbyt przemyślanej agresji.- Smith schował broń do kabury i oparł obie dłonie na kierownicy. -Bywała pani w takich miejscach? W hotelach miłości ?
Opal schowała głowę nie dostrzegając podążających kamer.
- Bywałam panie Smith. Aczkolwiek zwykle z kimś komu nie mówiłam per “pan” - odpowiedziała będąc nieco zamyślona. - A ja myślę, że to było tylko ostrzeżenie. Straszak. Nie ciągnij dalej tej sprawy albo następnym razem nie zauważysz ataku. Lub coś podobnego. Nie raz mnie tak straszono. Czasami faktycznie stoi za czymś takim jakaś poważniejsza groźba.
- Hmm… Posłucha pani takiej groźby?- zapytał Smith choć delikatny uśmiech wydawał się mówić iż zna odpowiedź na to pytanie.-Imię może pani wybrać jakie chce… i dla siebie i dla mnie. Ostatecznie w takich dyskretnych miejscach liczą się wydane kredyty, a nie tożsamość klientów.
Opal uniosła brwi.
- Nie to nie. Miałam nadzieje, że zdradzisz mi w końcu swoje imię… - westchnęła zastanawiając się co zrobić dalej.
- Naprawdę cię to męczy? - kpiący uśmieszek pojawił się na obliczu Smitha. Westchnął głośno.-Cóż… coś ci się należy w zamian za ten… nieudany początek dnia. Eric.
- O! Miło poznać Eric - różnokolorowe oczy Opal ucieszyły się, a ona sama wyciągnęła dłoń do faktycznego przywitania się.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- odparł z uśmiechem Smith i przywitał się delikatnie ściskając dłoń dziewczyny. Po czym skręcił w kierunku zjazdu prowadzącego przed hotel, w którym czekał na nich wynajęty przez Katona luksusowy pokój.
- A więc to tu… proponuję zostawić tutaj ten samochód i skorzystać potem z transportu publicznego… co ty na to? - zaproponowała kobieta.
-To… dobry pomysł.- odparł po chwili namysłu Smith i zaparkował w cieniu pobliskiego budynku. Najpierw wysiadł sam, a potem ruszył by otworzyć Opal drzwi pojazdu.
Kobieta nie czekała co prawda na ten dżentelmeński gest więc Smith zdarzył tylko zamknąć drzwi.
-Ach no tak - mruknęła Opal widząc mężczyznę po swojej stronie samochodu. - Nie traćmy czasu. O ile nie było to tylko ostrzeżenie, kamery są wszędzie, mogą nas wypatrzeć. Hmm… prowadź.
-Nie powiedziałaś… jak do ciebie mam się zwracać, poza oczywistymi… skarbie, kotku bądź kochanie.- spytał Eric najpierw zamykając pojazd potem poufale obejmując w pasie reporterkę i tuląc zaborczo do siebie. Miał silnego morfa, co nie było niespodzianką po tym jak posługiwał się bronią.
- Wiesz generalnie nie uważam, że musimy się wczuwać w role. Ich tam nie obchodzi jak się zachowujemy, a jak będziemy zbyt się starać to wzbudzimy więcej podejrzeń niż jak tego nie będziemy robić… - stwierdziła Opal nie starając się jednak wyślizgnąć z objęcia. - Robiłeś rezerwacje czy na dziko wchodzimy?
- Pokój już jest zarezerwowany, na wybrane przez moją muzę nazwisko. I nie martw się… nie zamierzam ostentacyjnie wykorzystywać sytuacji- uśmiechnął się nieco łobuzersko Eric.-Choć… przyznaję, pokusa istnieje.
-Och… widziałam jak zaglądasz mi pod ubranie wczoraj. Nieładnie - Opal pokiwała palcem karcąco.
-Cóż mogę rzec. EGO może być ich ponad takie sprawy, ale morf ma swoje słabości.- uśmiechnął się Smith lekko wzruszając ramionami.-A jako esteta z natury muszę pochwalić urodę morfa i twój dobry gust.
Opal się uśmiechnęła tylko zakładając przyciemniane okulary.
Ruszyli razem w kierunku owego hotelu, nonszalancko nie spiesząc się. Przytuleni. Ot, parka która się poznała gdzieś wśród różnych przybytków rozrywki tej kopuły i zdecydowała się przekuć sympatię intelektualną na fizyczne doświadczenia.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 26-08-2016 o 19:19. Powód: poprawki... od groma poprawek XD
abishai jest offline