Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2016, 20:52   #37
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Na ratunek Chase, część II
Najazd na centrum handlowe, rozdz. I


Skonstruowanie obozu zajęło dość sporo czasu nawet z pomocą Dopplera i jego nowej partnerki. Mimo wszystko jednak udało im się zrobić dość solidną bazę wypadową. Mieli dużo zasobów, bar i medytującego specjalistę pilnującego ruchów okolicznej plagi dzięki En.
-Gotowy? - spytał Johnny, wrzucając co rusz do kieszeni jakieś drobne przedmioty. - Mamy w sumie cztery zespoły. Wszystkie trzy jednak dość słabe, wykorzystamy ich jako zwiad. - zadecydował.
Doppler poprawił nakładki na palcach i sprawdził skalibrowanie celownika w swoim niedawno nabytym karabinie snajperskim. Zostawił je do poprawek gdy rozstawiali obóz i zdecydowanie był zadowolony z efektów.
-Tak, gotowy. - Odparł, chowając Barretta do kieszeni. - Gdy widzieliśmy się ostatnio, mówiłeś że to towarzystwo, to poziom Astaroth i w górę, dziwnie to wygląda gdy mówisz o nich “dość słabi”. - Przyznał ze wzruszeniem ramion.
-Oh nie wszyscy. Mamy też sporo osób niezdolnych do walki ale zostały w kasynie. - przyznał się. - Poza tym jesteśmy ograniczeni. Używanie rdzenie to karmienie go, a na diete to on nie pójdzie. - zażartował. - Jak proponujesz rozplanować działanie? - spytał podając Dopplerowi broszurę z mapą centrum handlowego.
Kolekcjoner przyjrzał się rozkładowi kompleksu. Był całkiem spory i zdecydowanie przydałyby się czujki.
-Hm… My ruszymy w Alfresca Plaza i jedna drużyna zwiadowcza pójdzie z nami, posłuży za czujkę, zwłaszcza gdy będziemy sprawdzać wyższe kondygnacje. Jeśli coś będzie się zbliżać, przybiegną nas poinformować. Pozostałe dwie, niech pójdą w przeciwną stronę i sprawdzą Wonderland Plaza, na obu poziomach. Jak coś wypatrzą, niech się wycofają. - Zaproponował.
-Nie jestem pewny czy to dobry pomysł pakować sześć osób w jedno miejsce. Jedyne co zrobimy to ściągniemy na siebie całą plagę w centrum i spowolnimy marsz. - zauważył.
-Prawda, nie pomyślałem o tym. - Przyznał Doppler, liczebność nie zawsze była pożądana. - Niech trzecia drużyna sprawdzi park. Dzięki temu nigdzie nie skupi się nadmiar EX i powinniśmy uniknąć ściągania plagi. Będziemy też mieli więcej informacji do zaplanowania dalszych działań. - Zreflektował się.
-To co...po drinku i lecimy? - spytał, wskazując kciukiem na barek i różowowłosego starca.
-Mówisz, strzemiennego? Nie odmówię. - Zgodził się młody diabeł. - Zabieramy Bless ze sobą?
-Nie wiem czy mamy wybór. Niedawno wymęczała mnie stertą bardzo dokładnych pytań “co będzie Dopplerowi potrzebne do przyjemnej eksploracji?” z dodatkiem “pytam ciebie żeby go nie męczyć”. - skrzywił się Johnny. - Gdzieś ty ją znalazł?
-W opuszczonym kościele, ukrywała się tam i modliła o męża. Widać uznała mnie za spełnienie swoich próśb. - Przyznał, wzruszając ramionami. - Odeskortowałem ją do korporacji, ale widocznie woli nie spuszczać mnie z oka, a kim ja jestem żeby kobietę przegadać? - Zachichotał. - Poza tym, jest bardzo sympatyczna, ciężko jej nie polubić. - Dodał, po czym spróbował wyłowić swoją partnerkę w tłumie obozowiczów.
W końcu i diabeł doszukał się partnerki. Co jeszcze biegnącą w jego stronę z całkiem wypchanym plecakiem przedmiotów na plecach. Kobieta albo chciała być bezpieczna albo nie pojęła bliskości i dostępności obozu w trakcie wyprawy. - Jestem gotowa! - krzyczała w stronę Dopplera zbliżając się.
-No to po drinku i lecimy. - Powiedział, gdy już dobiegła i spojrzał w stronę baru. - Warto się czymś rozgrzać. - Ruszył w stronę barmana, razem z dwójką swoich towarzyszy.
-Będą mi potrzebne rdzenie, jeśli chcecie coś użytecznego. - przypomniał Okulus widząc nadchodzący zespół i z uśmiechem pogładził się po brodzie.
-Złowiłem dwa Verrine. - zauważył Johnny.
-My możemy pić z jednej szklanki. - uspokoiła Bless, choć Doppler mógł tylko zgadywać w jakim stopniu osłabiłoby to efekty trunku.
-Dorzucę jeden od siebie, to nam zrobisz podwójnego. - Zaproponował Kolekcjoner, wyciągając jeden verrine z własnego zapasu. Picie ze wspólnej szklanki było drobnym gestem, nie chciał go odbierać swojej towarzyszce, żeby nie łamać jej morale przed wyruszeniem.
Okulus rozbił rdzenie do szklanek jak jaka, dodał jakieś coś, coś zrobił w szakerze, wszystko razem złączył...Doppler na dobrą sprawę nie miał zielonego pojęcia jak działał proces robienia takich drinków. Jedynie charakterystyczny wstęp był dość specyficzny aby odróżnić go od całej reszty.
Johnny złapał swoją szkalnę, uniósł ją do ust i zatrzymał się, po czym odwrócił aby spojrzeć na obóz zgromadzonych. - Ty, Doppler. - skinął na diabła. - Nie chcesz zrobić jakiegoś przemówienia i toastu przed wyruszeniem w drogę? To by tym chłopakom trochę pomogło gdyby wiedzieli, że nie cały świat jest przeciw nim i nawet ludzie z korporacji potrafią stanąć w ich obronie i im pomóc. - zauważył.
-Mogę spróbować, bardziej niż oblewając akademię się raczej nie zbłaźnię. - Zgodził się Kolekcjoner, z niepewnym uśmiechem. - Ściągnij mi tylko ich atencję, a ja spróbuję być przekonujący.
-EJ PEDAŁY! - wrzasnął Johnny na całe zgromadzenie. W różnym tępie wszyscy się do niego odwrócili. Ten położył rękę Dopplerowi na ramieniu. - Nasz nowy znajomy ma coś do powiedzenia. Zanim rzucimy się do tej przeklętej walki.
-Dzięki Johnny. - Młody diabeł uśmiechnął się krzywo, wstając i zwracając się do reszty. - Bądźmy szczerzy, jesteśmy w przejebanej sytuacji. Plaga wali drzwiami i oknami, a my siedzimy w środku tej zawieruchy. Teoretycznie ja i wy stanowimy różne obozy, ale prawda jest taka, że nie jesteśmy wrogami. Siedzimy tu i przygotowujemy się, by razem posprzątać ten burdel. Odstępcy i członkowie korporacji razem, bo wspólnie możemy więcej! Więc pokażmy tym plagusowym kreaturom do czego jesteśmy zdolni i skopmy ich spaczone tyłki! - Mówił coraz bardziej podniesionym głosem i miał cichą nadzieję, że brzmi przekonująco. - Na pohybel skurwysynom! - Wzniósł szklankę i pociągnął łyk, po czym podał drinka Bless.
-Dobrze mówi. - poparł natychmiast Dopplera Johnny. - Jesteśmy lepsi od tych kreatur, nie poddaliśmy się pladze i możemy ją usunąć dla dobra naszych znajomych i naszej jedności. Na pohybel! - uniósł wysoko drinka Johnny, a reszta zgromadzenia powtórzyła “Na pohybel!” rozlazło się echem.
Bless zaklaskała pełna wigoru. - Świetne przebudzenie.
Okulus jednak odchrząknął. - Może jednak powinniśmy ci dać jakieś wskazówki. To pewnie jakaś granica kulturowa. - zaśmiał się barman. - Spora grupa, jeśli nawet nie większość z nas widzi siebie również jako część “plagusowych kreatur”. - wyjawił wkładając dwie słomki do szklanki Dopplera. - Choć popieram bardziej twoją stronę. Nie powinni sobie umniejszać i utożsamiać się z zwierzętami.
-Właśnie o to mi chodziło, żeby pokazać iż ja nie utożsamiam ich z plagą panoszącą się dookoła. Że te kreatury i oni to zupełnie różne kategorie, może niektórzy potrzebują zewnętrznego impulsu, by to przemyśleć. - Doppler pokiwał głową i uniósł szklankę, tak by móc razem z Bless pociągnąć ze słomek.
-Chodzi nie o to co jest tylko co może być. - Wyjaśnił Johnny. - Jeśli jesteś po ich stronie bo nie są częścią plagi, to będziesz przeciw nim jeśli nią zostaną. A gdzie jest granica? Tego typu rozważania budują niepewność.
-Tu niestety nie ma jednoznacznych odpowiedzi, ale nie rozmieniajmy się na drobne. - Przyznał młody diabeł, wracając do sączenia drinka. Byli tu żeby działać, a nie filozofować.
Gdy drużyna skończyła swoje drinki nadszedł czas wyruszyć w teren. Okulus życzył im powodzenia w walce z nieznanym, po czym wszyscy zniknęli w czeluściach centrum handlowego.

***

Zaraz na prawo od obozu po opuszczeniu rozstawionych Barrier trójka weszła na teren Alfresca Plaza. Była to dość obszerna część marketu pełna bardzo niewielkich sklepów i okazjonalnych budek na środku galerii. Bless rozglądała się na boki szukając interesujących sklepów ale na nic nie zwracała uwagi.
Doppler ruszył przodem, obserwując pawilony sklepowe. Miał nadzieję, że żadna plaga nie ukryje się przed jego wzrokiem.
Na sam wpierw grupa weszła do jednego z większych sklepów z odzieżą i ekwipunkiem sportowym. A przynajmniej tym co z niego zostało. Wchodząc dostrzegli plagioszczura grzebiącego w koszu na śmierci. Na ich widok kreatura zaczęła uciekać.
Doppler nie wiedział na ile plaga porozumiewa się między sobą i na tę chwilę nie zamierzał ryzykować, że ta bestia poinformuje inne kreatury. Skoczył więc w kierunku szczura by skrócić jego żywot. Bestia umarła niemal natychmiastowo.
-Nie męcz się tak. - uspokoił Dopplera Johnny. - Nie ma opcji aby o nas nie wiedzieli. Zajmijmy się szukaniem Chase i Jezusa, plaga to nie nasz problem. - poprosił, wgapiony w ścianę. Blisko kasy znajdowały się spore metalowe drzwi. - Widać w galerii są roboty obronne.
-Z robotami też sobie poradzimy, w razie potrzeby. Chcesz otworzyć te drzwi? - Odpowiedział Johnny’emu.
-A potrafisz je przeprogramować? - spytał Johnny. - Na mnie nie patrzą zbyt przychylnie. - poinformował.
-Umiem je tylko złomować, niestety. - Przyznał bez ogródek Doppler. - W sumie, skoro na nas nie wylazły, to idźmy dalej. Na złom można je posłać w każdej chwili, a my mamy duży teren do sprawdzenia.
Drugi sklep który odwiedziła ekipa był mniejszy gdzieś o połowę. Był też znacznie bardziej ograbiony od poprzedniego. Miejsca blisko wejścia do kompleksu były zrujnowane zarówno przez plagę jak i łowców którzy pojawili się tutaj przed Dopplerem. W tym sklepie również znajdował się przedstawiciel plagi. Kudłacz na widok wchodzącej do małego sklepiku trójki natychmiast rzucił się w głąb wentylacji.
-Dają nam bardzo dużo miejsca na oddech. - zauważył Johnny. - Jesteśmy już kawałek od obozu a dalej niespecjalnie się na nas zbierają.
-Jakoś nie ubolewam z tego powodu. - Przyznał Doppler, mając gdzieś tam czające się wrażenie że śmierć wywłoki mocno zdemoralizowała tutejsze bestie, jeśli można było użyć tu w ogóle określenia morale. - Chodźmy dalej.
Przechodząc pomiędzy sklepami grupa pominęła robota, któremu Bless radośnie pomachała. Trzeci sklep był naprawdę niewielki. Przez szybę i kratę nie było w środku widać nic odstającego od normy, chociaż wejście do środka było zamknięte przez dość silne metalowe drzwi.
-Idealna kryjówka… - Mruknął Doppler pod nosem. - Ktoś umie to otworzyć? - Zwrócił się do pozostałej dwójki.
-Na przyszłość się nauczę! - obiecała Bless. Johnny tylko wzruszył ramionami: - Nie znam się na elektronice. - przyznał mężczyzna. - Dużo lepiej radzę sobie z tropieniem ale w tym bałaganie nic specjalnego póki co nie widzę.
Młody diabeł wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę korytarza.
-Trudno, tarana nie mam pod ręką. - Skwitował i ruszył wgłąb centrum.
Trójka w swojej eksploracji pominęła drogę do toalet i trafiła pod sklep z częściami. Na jego tyłach znajdowały się dwa motocykle w całkiem dobrym stanie, choć poza tym nie było tam nic interesującego.
-Muszę kiedyś nauczyć się je prowadzić. - zaśmiał się Johnny.
-Dobry pomysł. - Przytaknął Doppler z uśmiechem. - Można by niezłe wejście zaliczyć, wpadając do budynku na motocyklu. - Dorzucił, pół żartem pół serio.
Johnny odwrócił się w stronę następnego sklepu. Bless jednak zatrzymała się na moment dłużej patrząc na motocykl. - A jaki chcesz? Jak chcesz taki to można zabrać. - stwierdziła.
Johnny zastanowił się. - W sumie to…
-No jak Doppler? - dopytała, ignorując Johnnego.
-Najpierw muszę nauczyć się prowadzić. - Kolekcjoner podniósł ręce w uspokajającym geście. By nie kusić Bless do próby zgarnięcia jednego z motocykli, ruszył do kolejnego sklepu.
Następny sklep przy którym zatrzymała się trójka był dość sporym bałaganem. Ale nie głupim. Porozrzucane regały ustawione były w proste barykady a wewnątrz znajdowała się grupa postaci w hełmach z karabinami w dłoniach. Gdy Doppler, Bless i Johnny zetknęli się z nimi wzrokiem, z dwóch najbliższych sklepów wypadła kolejna grupa. Wcześniej zamknięte drzwi otworzyły wypuszczając następnych żołnierzy. Robot który zignorował wcześniej Bless ożył a z sklepu z pojazdami zaczął rozbrzmiewać dźwięk motocykla.
-Kurwa. - westchnął Johnny.
Mimo uniformów zgromadzenia Doppler nie wiedział kim mogła być tajemnicza uzbrojona grupa. Na szczęście jego towarzysz nie omieszkał podać wyjaśnienia. - A tak się zastanawiałem, gdzie cała jebana policja Hel się podziała.
-Czekali na zbawienie, a przyszło skażenie. - Odparł z przekąsem Doppler. - Myślisz że będziemy musieli ich odesłać na przymusową emeryturę? - Zapytał Johnny’ego, choć tak naprawdę znał odpowiedź.
-Będę bardzo zdziwiony jeśli nie. - przytakąnł, zaciskając mocniej dłoń na mieczu. - Czas się sprawdzić.
-Graj muzyko! - Zawołał młody łowca, dobywając z kieszeni swoją snajperkę. Wziął na cel jednego z gliniarzy i wypalił. Johnny w tym czasie poleciał pokroić kolejnego, a Bless szykowała się, by osłaniać Dopplera.

A.Police Green -16,25cEX
M.Police Red -117,5EX

-Twardyś… - Mruknął i poprawił kolejnym strzałem.

M.Police Red -19,5EX -64hp
Doppler 1AP left, Bless 3AP left.

Nowa broń zdecydowanie spisywała się nieźle, ale przy tych celach Doppler wiedział że wypstryka się z pocisków, zanim posprząta ich sensowną liczbę.
Bless widząc że Doppler nie jest bezpośrednio zagrożony odwróciła się w stronę ostrzelanego przez niego “policjanta”, wyciągnęła spod sukni swój pistolet i otworzyła ogień.
-Wypróbuję zatem coś innego. - Zdecydował Kolekcjoner obserwując działanie diablicy i opuszczając karabin. Koło jego głowy zaświeciła kula z zielonej energii, która po chwili pomknęła w stronę robota strażniczego.

M.Police Red -195hp
Tank Type +0cEX
Tank Type -31hp

Bless -24EX
Johnny -15EX
Doppler -11EX

Przeciwnicy podchodzili coraz bliżej, prowadząc ostrzał. Nie mieli jednak zbyt dobrego cela i młody łowca nie odniósł poważniejszych szkód. Mając jednego ze spaczonych policjantów w przysłowiowym zasięgu ręki i robota ledwie kawałek dalej, Kolekcjoner wysunął szpony ze zwolnionej wcześniej dłoni, po czym szybkim susem odsunął się lekko od Bless i ciął pazurami w maszynę strażniczą.
Johnny w tym czasie, ciął równo w swój cel i policjanta, który ruszył mu na pomoc. Diablica zaś doskoczyła do ostrzelanego wcześniej wroga i zgrabnym ślizgiem wyprowadziła podcinające kopnięcie.

Tank Type -9,8EX
Tank Type -98hp
Bless -10ST
A.Police Green -103,75cEX
A.Police Green -182,75hp

Johnny -37EX
Johnny -52EX
Doppler -0EX
Bless -150EX

Przeciwnicy okazali się nie posiadać żadnej znacznej siły ognia. Karabiny w dłoniach policyjnych strzelców nie były pod wpływem plagi, sprzęt był przeznaczony do walki z aniołami i demonami. Byli jednak dość żywotni, skutecznie spowalniając poszukiwania trójki.
W środku strzeleckiej zawieruchy z sklepu motocyklowego wyjechał jeden z pojazdów. Okazał się dość żywy i samobieżny. Miał nawet własne ręce które trzymały kierownicę. O ile maszyna nie wyglądała na specjalnie skażoną o tyle jej zachowanie wskazywało inaczej, gdy motocykl wjechał z rozpędem prosto w Bless, z bolesnym impetem odrzucając ją w tył.
Samojezdny motor, to było coś nowego… Dopplera mocno rozzłościło to jak potraktował Bless, dziewczyna oberwała naprawdę boleśnie. Trzeba było tu naprawdę gruntownie posprzątać. Młody diabeł wziął postanowił wykorzystać przewagę, którą uzyskała im jego partnerka i zaczął okładać leżącego policjanta pazurami. Diablica odskoczyła w tył i uniosła ponownie pistolet, strzelając dwukrotnie do ukrywającego się za barykadą krawężnika.
Johnny szybkim zamaszystym ruchem wykonał cios, jednocześnie chowając katanę do pochwy, chwilę potem grzmotnął w przeciwnika schowanym orężem, by go ogłuszyć. Na koniec wykonał wymyślny obrót, ustawiając jednocześnie miecz za plecami i podnosząc lekko kapelusz palcem wskazującym.

M.Police Red -169hp

Silny cios Kolekcjonera pozbawił krawężnika resztek tlącego się życia. Doppler przestąpił nad rozpadającym się trupem i uderzył czarnymi szponami w agresywny jednoślad.

Bike - 100EX -100hp(overkill)
Krawężnik Purple -120EX -14hp
A police green -75hp Jolted(1) (overkill)
Jonny +14EX

Johnny -41EX
Johnny -12EX
Bless -46EX

Doppler zwinnie manewrował po polu walki, zbliżając się sprężystymi krokami do rozbitej szyby. W połowie drogi opadł ku podłodze i wystrzelił, wykonując popisową szarżę przez dziurawą witrynę, zakończoną zamaszystym ciosem w ukrywającego się tam gliniarza. Johnny wykonał pchnięcie rękojeścią, by odepchnąć krawężnika, a następnie błyskawicznym ruchem wyszarpnął ostrze z pochwy, wykonując potężne cięcie. Kolejnym ciosem znów ukrył ostrze, w drewnianym saya. Bless zaś kontynuowała morderczą salwę, co rusz oglądając się przez ramię, bardziej bacząc na bezpieczeństwo Dopplera niż własne, jednakże widziała że jej chłopak radzi sobie znakomicie.

A.Krawężnik yellow -92EX
U.Krawężnik red -22cEX
A.Krawężnik Purple -14,5EX

Johnny -14EX
Johnny -15EX
Bless -1EX
Bless -40EX
Doppler -0EX

Wraz z postępem walki z głębin galerii handlowej nadjechały kolejne motocykle. Pojazdy zatrzymały się przy policjantach, a ci zaczęli je powoli dosiadać.
Robiło się tłoczno, Doppler nie był pewien czy krawężniki chcą walczyć ze swoich metalowych rumaków, czy zwyczajnie zacząć spierdalać. Nie miał jednak czasu na zastanawianie się. Uderzał w swojego przeciwnika, by móc jak najprędzej ruszyć Bless z pomocą. Diablica na szczęście radziła sobie niezgorzej, posyłając kolejne kule w stronę swojego policjanta. Johnny ponownie wykonał cięcie z błyskawicznego dobycia, następnie poprawiając dwoma szybkimi uderzeniami.

A.Krawężnik Y -250hp
A.Krawężnik P -77,5hp
U.Krawężnik Red -10,75hp
U.Krawężnik Red -59hp

Johnny -8EX
Johnny -19EX
Bless -5EX

Zostawiając za sobą ściany dymu, duża część sił policyjnych zwyczajnie uciekła odjerzdżając na motocyklach.
Walka miała się ku końcowi, Kolekcjoner doskoczył do ostrzelanego przez Bless krawężnika, by dobić skurwiela. Johnny parł nieustępliwie, chcąc pozbyć się irytującego gliniarza, który wciąż dychał.

A.Krawężnik Purple -overkilled
U.Krawężnik Red -54hp

Bless widząc jak krawężnik pada, przemieściła się w stronę walczącego Johnny’ego i oddała pojedynczy strzał do obleganego przez niego spaczonego gliny.

A.Krawężnik red -8hp
Johnny -29EX

Młody diabeł nie mając wielkiego wyboru przesadził prowizoryczną barierę i pomknął w kierunku swojej partnerki, która uskuteczniała ostrzał przeciwko krawężnikowi, jednocześnie muszącego się uchylać przed seriami cięć Johnny’ego.

A.Krawężnik red -overkilled

Gdy bitwa dobiegła końca, Johnny otrzepał swój płaszcz niepewien tego co tutaj zaszło. - Cóż...Myśleli, że dadzą nam radę, byli pazerni na wyczute EX albo może...ktoś ich tu nasłał aby nas spowolnili? - Spytał Johnny.
-Gdy zobaczyli że przegrywają, zwiali co sił. Prawdopodobnie szykuje się tu coś grubszego i musieli przekazać raport. - Odparł Doppler, skłaniając się ku opcji że to nie było przypadkowe spotkanie. - Dość twarde skurwiele, jak na tak niską klasę rdzeni. - Dodał po chwili.
-Bo jeszcze są żywi. Najpewniej pod kontrolą rdzenia ale nie pochłonięci przez niego. Zauważ, że krwawią. - wyjaśnił Johnny. - Jakkolwiek rdzeń ma im wyrosnąć, to jeszcze nie on. Może nie licząc motocykli, cholera go wie jak one działają. - skrzywił się Johnny. - Nie widziałem jeszcze skażonych maszyn.
-Może to plaga hodowana z rdzeni w mechanicznej skorupie? - Zasugerował Kolekcjoner. - Ewentualnie były zatankowane i paliwo jako materia organiczna uległo skażeniu. - Zaśmiał się, podkreślając żartobliwość drugiej możliwości.
-Yyh. Mi nie jest do śmiechu, obie opcje brzmią prawdopodobnie. - stwierdził. - Nie widziałem jeszcze ciekłej plagi ale w tym mieście są żywe cienie. W takim wypadku, wszystko jest możliwe. - ocenił.
-No tego to się nie spodziewałem. - Przyznał młody diabeł, nieco speszony palniętą nieświadomie gafą. - Pozostaje iść dalej, stojąc w miejscu damy temu bagnu szansę na lepsze zorganizowanie się. - Spojrzał wgłąb korytarza, czekała tam na nich sekcja dwukondygnacyjna.
Johnny przytaknął i trójka ruszyła dalej.

Spacer był tym razem dość spokojny, choć na ziemi dało się dostrzec ślady motocykli. Pojazdy odjechały daleko w głąb centrum handlowego. Grupa zatrzymała się pod schodami na drugie piętro, gdy usłyszeli z góry krzyk.
-Chodź tu kurwo! Chcesz poezji?! Posłuchaj tego! - zaraz po którym nastąpiły dwa bądź trzy wystrzały rewolweru.
Johnny poprawił okulary przeciwsłoneczne. - Jezus lubi prowokować swoich przeciwników. - przyznam. - Oby twoja dziewoja była razem z nim.
-Coś czułem, że to on. - Doppler wzruszył ramionami. - Ale z tą dziewoją nie żartuj nawet… - Oczy młodego diabła zboczyły nieznacznie w stronę Bless, która mogła być gotowa wyciągnąć zbyt dalece posunięte wnioski. - Chodźmy zobaczyć jak mu idzie. - Mruknął i wszedł na schody.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline