Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2016, 21:31   #13
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Mr Smith


Katon zasugerował, że skoro Mahakavi jest regularnym pracownikiem, to w dzień pracujący o godzinie dziewiątej, najpewniej znajduje się w Valles - kopule korporacyjnej, marsjańskim centrum gigantów współczesnego świata. Dotarcie tam było względnie proste, ale czasochłonne jeśli korzystało się z transportu publicznego.

Wychodząc głównym wejściem, Mr Smith został pięknie pożegnany przez recepcję. Nikt nie zdawał się być zainteresowany faktem, że wychodzi sam, chociaż przyszedł z towarzystwem. Synth który odprowadzał samochód już chciał po nie ruszyć, ale nie taki był plan. Krótka wymiana zdań pozwoliła Mr Smithowi upewnić się, że wóz zostanie na parkingu, a jego konto zostanie obciążone opłatą parkingową, gdy już auto zostanie odebrane.

Wpierw Eric musiał się dostać do kolei kursującej między kopułami. Już dawno nie musiał korzystać z busa, na którego z resztą czekał dłuższą chwilę.


Pojazd był zatłoczony co stanowiło pewien dyskomfort. Trzeba było stać będąc ściśniętym pomiędzy innymi pasażerami. Nikt niespecjalnie wydawał się być zaniepokojony anonimowym "garniakiem" o poważnej minie. Powodem tego mógł być fakt, że w busie było kilka innych, podobnie ubranych morfów, choć były to raczej tańsze od Olympian, Exalty. Każdy z nich krył swoje oczy za ciemnymi lustrzankami. Poruszali ustami jakby coś recytowali.


Zagadka rozwiązała się, gdy wszystkie "garniaki" opuściły pojazd na przystanku przed studiem filmowym. Przez szybę można było dostrzec holoekran na którym wyświetlony był krótki napis "Casting: Xir'tam". Na szczęście dla Erica, tłok się trochę zmniejszył, choć i tak musiał stać przez resztę podróży do tuby.

Port obsługujący połączenia między kopułami był ulokowany pod ziemią. Przestronna hala dworca potrafiła przytłoczyć swoją monumentalnością. Kręciło się tu mnóstwo ludzi. W setkach butików można było nabyć dosłownie wszystko co niepotrzebne. W automacie można było odebrać bilet (-25 kredytów), a następnie skierować się do kolejki. W gąszczu ścieżek, schodów, wind i zjazdów, Katon pomógł namierzyć odpowiedni peron. Pozostawało poczekać kolejne dziesiątki minut, usiąść w względnie pustym wagonie i oddać się wątpliwej przyjemności monotonnej podróży.

Pasażerowie byli przez cały czas atakowani reklamami. Nie sposób było się od nich uwolnić... za darmo. Okno obok którego usiadł Mr Smith w agresywny audio-wizualny sposób zachęcało do zakupu jedynego w swoim rodzaju fluidu energetyzującego. Tymczasem w AR Mr Smith widział dodatkowo opcję zamknięcia reklamy za jedyne 5 kredytów / 5 minut lub 15 kredytów na całą podróż. Wiedział że za oknami roztacza się nawet przyjemny widok niezagospodarowanej w pełni przestrzeni między kopułami.

Podróż trwała pół godziny. Kolejną godzinę, Eric spędził na przedostawaniu się do głównej siedziby Exo-Techu. Omni-Fict również miało w tej kopule swoją siedzibę, ale Mr Smith, nie był typowym pracownikiem korporacyjnym, więc nie miał zbyt wielu okazji by wizytować Valles. Pracował w terenie, a nie za biurkiem. Dlatego też, gęsto ustawione szklane wieżowce tworzące regularne bloki, optymalnie zagospodarowanej przestrzeni były nowym widokiem.


Mrowie robotów i PODów sprzątających aktywnie dbało o czystość ulic i elewacji. Wszystko to było sterylne, czyste, zadbane i równe. Nieliczne biomorfy które pojawiały się w zasięgu wzroku zawsze biegły lub szły przyśpieszonym krokiem. Zawsze w pośpiechu i zawsze nieobecne wzrokiem, zagubione w meshu - nie przestawały pracować nawet na moment. Porządku zaś pilnowały firmy ochroniarskie. Niemal każdy budynek był silnie obstawiony przez uzbrojone synthmorfy w różnych formach. Kamery nie pozwalały uciec nawet na moment. Przechodzień był zawsze na celowniku przynajmniej jednego obiektywu.

Exo-Tech miał scentralizowaną placówkę i zajmował kilkanaście budynków różnej wysokości, tworzące swoisty kampus. Szklane giganty świeciły błękitem jednolitych okien. Na części z nich wyświetlały się gigantyczne reklamy nie tyle zachęcające do zakupu produktów Exo-Techu, co zapewniające o ich jakości i wyższości nad konkurencją. Kluczowe hasła były chwytliwe.

Wirtualny szofer BM4 - zawsze na czas

The future is now - Odkryj swój inteligentny dom

Muse redefined - Jeszcze 4 dni, 23 godziny, 13 minut, 10 sekund

Przestrzeń pomiędzy budynkami była ładnie zagospodarowana sztuczną zielenią. Wzdłuż chodników przecinających niewielki park stały ławki. Gdzieś tam prześwitywała holo-fontanna. Atmosfera była wyczuwalnie inna... świeższa. W powietrzu z pewnością były rozpylane środki oddziaływające na receptory biomorfów. Spacerowicze byli jednak zapatrzeni w świat wirtualny lub rzeczywistość augmentowaną. Nawet w tym zielonym zakątku, głównym tematem pozostawała praca.

Jeden z budynków był niewątpliwie centrum tego miejsca. Główną siedzibą, która już na pierwszy rzut oka zdawała się być najbardziej reprezentacyjna. Wysoki wieżowiec miał zawieszone nad wejście logo Exo-Techu. Szereg obrotowych drzwi obsługiwał wchodzących i wychodzących, a w niemal niedostrzegalnych niszach w elewacji budynku stróżowało kilka synthmorfów. W środku wizytujących witał przestronny, futurystyczny hol z jedną recepcją na froncie obsadzoną przez kilkanaście holograficznych wizualizacji pięknych, gustownie ubranych kobiet. Augmentowana rzeczywistość była atakowana spersonalizowanym powitaniem "Witaj w Exo-Tech Ericu" w formie hasła unoszącego się w powietrzu. Muza zaś odebrała wiadomość od administratora budynku, zawierającą broszurkę informacyjną - jak bardzo Eric Lugho-Bernstein jest ważny dla Exo-Techu, jako potencjalny klient lub pracownik. Za recepcją znajdowało się przejście do wind zablokowane przez bramki przepuszczające tylko osoby upoważnione. To miejsce było najbardziej ruchliwe ze wszystkich w kampusie. Ktoś tu zawsze wchodził i wychodził w sobie tylko znanym celu. Co chwila rozlegały się piknięcia oraz czujne oko dostrzegało zielony błysk na bramkach.

Zanim Mr Smith zdołał podjąć decyzję, otrzymał też kolejny anonimowy list z pogróżkami. Tym razem jednak Katon zwrócił na niego uwagę i zasugerował przeczytanie treści.
"Następnym razem jesteś trupem panie Smith. Takie szumowiny jak ty nie zasługują na resleeving."

Opal


Tymczasem Opal miała krótszą drogę do przebycia. Dotarcie na miejsce zdarzenia zajęło jej niespełna godzinę, z czego ostatnie pół godziny musiała przebyć pieszo. Jak się okazało żaden bus nie podjeżdżał w okolice apartamentowca, w którym mieszkał Mark Klytemenes. To była dzielnica osób które było stać na prywatne środki transportu. Miało to też zniechęcić niższe warstwy społeczeństwa od okazjonalnych odwiedzin.

Recepcjonista na dole wpuścił dziennikarkę, gdy ta przedstawiła się jako Opal Blackwater. Potwierdził jej obecność tutaj poprzedniego dnia oraz zezwolenie na przebywanie na miejscu zdarzenia, wystawione przez Billa. Miała zielone światło na dalsze śledztwo. Wjechała windą na najwyższe piętro i po przebyciu krótkiego korytarza, zanalzła się naprzeciwko wejścia do mieszkania. Policja już zdążyła się ulotnić. Zostały tylko taśmy zabezpieczające zamknięte drzwi.

Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, jej AR mignęło przed oczami okienkiem z nadchodzącym połączeniem. Bill.
- Cześć. Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość.
 
Jaracz jest offline