Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2016, 22:08   #15
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację

Mesmir od samego początku głośno mówił, że ta podróż źle się skończy. Rzucał pod nosem zawiłe hipotezy jak to zapewne jakieś plemię goblinów siedziało im właśnie na ogonie czy też orkowie deptali im po piętach, ale nawet ich nie widzieli. Jego słowa można było uznać za objawy paranoi, jednak dla niego były one całkiem normalne. Po prostu czuł się nieswojo wiedząc, że mógł wybrać dłuższą drogę w zamian za swe życie. Nadłożenie ponad tygodnia drogi i niespotkanie jakiejś zawszonej hordy zielonoskórych, nieumarłych czy może nawet przypadkowego niedźwiedzia grizzly znacznie bardziej by się opłaciło niż pięć żałosnych sztuk złota.
Nie omieszkał więc pomyśleć, że jeśli jacyś się pojawią i narażą jego bądź Piranię na poważny uszczerbek na zdrowiu, to zabierze Colinowi całe złoto, jakie posiada. Wcale mu nie zależało na jego szczęściu i tym jak sobie poradzi. Dla niego liczyły się tylko pieniądze oraz dotarcie do Endhome.

Gdyby przeciętny obserwator znał myśli Mesmira, to pewnie by teraz parsknął śmiechem, ponieważ przed ich eskortę chroniącą powoli gnijące owoce wyskoczył tłum żądnych krwi orków plujących się o to, by nie zauważyli reszty. Aasimar od razu przeklął pod nosem. Wiedział że tak to się skończy. Po prostu musiało się tak stać. To był idealny moment, by dać nura w krzaki i uciekać gdzie pieprz rośnie. Nienawidził prymitywności i nieprzewidywalności orków. Za każdym razem, gdy ich widział, ręka sama mu szła w stronę sztyletu, by wbić go głęboko w oko jednej z tych kreatur i jeszcze okręcić z trzy razy, aby szara tkanka wypłynęła mu uszami.
Ale i tym razem jego dar znajomości języków się mu przydał.
Omiótł okolicę szybkim analizującym spojrzeniem. Nie było w nim nic, co mógłby wykorzystać na swoją korzyść, dlatego też zdecydowanie wolał wielkie miasta oraz ciemne zaułki niż jakieś rozległe puszcze i kłujące krzaki. Jedną ręką zwinnie wydobył pistolet czarnoprochowy z kabury, a drugą z bandoliera wyciągnął zawinięty w papierowy kartridż pocisk do niego, po czym szybko załadował. Trwało to zaledwie kilka szybkich uderzeń serca. W ten sposób pokazał, że zdecydowanie wiedział jak obsługuje się ten sprzęt. Wymierzył w stojącego obok niego psa wykonując kilka drobnych kroków do tyłu.
I potknął się o nogę Darriela.
Rzucił głośne przekleństwo w jego stronę, ponieważ przez niego nie dość, że nie trafił z tak bliskiej odległości, to jeszcze się zatoczył na bok. Oderwał wzrok od swego celu, by spojrzeć na działania orków…
… ale ujrzał jedynie lecący w jego stronę wielki miecz.

 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 26-08-2016 o 22:12.
Flamedancer jest offline