Andrzej "Szara Eminencja" Nowak przemówił, więc co było robić. Bez zbędnego pierdolenia Ajej spakował z powrotem swoje fanty, poprawił daszek czapki "na kaczorka" i chwycił poległego spermoludka pod pachę. Wolałby go zbytnio nie przeszukiwać, niemniej jest w pełni przygotowany na ostrzegawczy kop w potylicę, gdyby obrażenia z frontu czaski okazały się małym pikusiem dla baletmistrza. Razem z niedoszłymi zwłokami, zbliżył się nisko na nogach do elewacji czekając na dźwiękowy sygnał od Nowaka. Andrzeje do boju!