22-08-2016, 20:54 | #181 |
Reputacja: 1 | NOŁ PROBLEMO HOLIŁUDOJEMO Z wojennym rykiem William Praudmoore próbował kolanem uderzyć w jajca baletmistrza, ale zamiast tego wpadł na zamykaną się furtkę. Impakt był na tyle duży, że tamten musiał odskoczyć. FURTKA ZOSTAŁA SFORSOWANA! Tłuszcz wlała się na niewielkie podwórko pełne kwiatków, klombików i krasnali ogrodowych. Nikt nie spodziewał się, że facet w stroju baletu będzie aż tak zwinny! Poruszał się jak blondyna z filmiku niżej: [media]http://www.youtube.com/watch?v=VatpN6_C_ro[/media] Zanim William zorientował się co się dzieje to już z góry pięta uderzyła go w twarz. Padł na kolano i widział jak Bimbromanta został chwycony za rękę i tak jakoś dziwnie przewrócony, że zrobił beczkę w powietrzu. Po czym facet w rajtuzach zrobił gwiazdkę do tyłu i kopnął w brodę Piździeliusza, który wlaśnie zamachiwał się paralizatorem! |
22-08-2016, 21:53 | #182 |
Reputacja: 1 | Tępe łupnięcie w ziemię i głośne "ło'yebany!" oznajmiło, że Pan Dzielnicy oberwał. Ale to nie pierwszyzna! Dlatego nie ma zamiaru się pierdolić. To była pojebana powtórka z rozrywki. Czy każdej pedalskiej posiadłości musiał pilnować jakiś rajtuziarz-ninja-baletmistrz? O ty jebany! Na szczęście jak każdy nindża ochroniarz posiadłości popełnił podstawowy błąd w starciu z Bimbromantą. Nie doceniał okrucieństwa Pana Ryszarda i jego szlacheckiej fantazyji. No i nie nosił butów, jak przystało na normalnego obywatela. Leżąc sięgnął do kieszeni i wyczekał, aż kalesoniarz znów zacznie swoje akrobacje. Wyliczył kiedy drań będzie opierał się o ziemię i cisnął tam swój podręczny zestaw Lego: Zagłada Stóp. |
22-08-2016, 22:08 | #183 |
Reputacja: 1 | Andrew był zadowolony raz, że się obłowili a dwa że komuś pomogli poczuł się trochę bardziej jak człowiek a trochę mniej jak męt. Oczywiście jego wybiórczy niczym pewna znana gazeta umysł pominą że za wypadek są odpowiedzialni jego koledzy. Żeby podtrzymać dobry nastrój buchał sobie po drodze z fajka wespół z Młotem. Bez problemu, udało mu się załatwić kamery a jego pomysłowy kostium pomógł wtopić się w zboczony ogół poprzez wyróżnianie się! Ucieszył się nawet, że nie musi odgrywać zbola bo tak jak mówiła ta kurwa, co mu odstrzeliła ucho takie rzeczy zostają z człowiekiem i są w mózgownice wryte a nie zawsze da się je wypłukać alkoholem oraz dragami. Chcąc się szybko pozbyć kłopotliwego baleciaża wyciągnął z za pazuchy jakiś olej samochodowy czy inne płynne śliskie smarowidło i rozlał je pod nogi wroga licząc, że się pośliźnie i rozbije łeb! Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-08-2016 o 12:31. |
22-08-2016, 23:06 | #184 |
Reputacja: 1 | Henryk widząc, że Pan jest w operesji bez namysłu sciągnął z pleców swoje działo ukrywając je za wyszczerzonym w uśmiechu ogrodowym gnomem. Zaraz też zza pazuchy wyciągnął butelczynę. Golnąwszy sobie solidnie, do dna już był w swoim żywiole. Wkurwiony, ze ktoś tak bez szacunku traktuje Pana Domeny doskoczył do blondaska uruchamiając siłę Kegendarfnego komandosa. Przeciwnika kopnąć w brzuch spróbował a gdy ten się zegnie złapać jego głowę tak by szczęka była na ramieniu. Wtedy wyrzucił nogi przed siebie siadając i jednocześnie lekko unosząc ramię. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=6B9BQWbzWxA[/MEDIA]
__________________ Gargamel. I wszystko jasne Ostatnio edytowane przez Gargamel : 23-08-2016 o 18:47. Powód: poprawka nazwy mocy |
23-08-2016, 08:18 | #185 |
Reputacja: 1 | Will dostał, zawinął się i upadł. Bolało. Te uczucie przebijało się nawet przez opary alkoholu, co nieco go zdziwiło. Czuł, że jednak źle zrobił idąc na żywioł nawalony. Może było trzeba na trzeźwo? Może wtedy kręcący się fagas by nie istniał? Eh, nie było co gdybać. Chciał mu oddać, ale zorientował się, że już wszyscy wyciągnęli na typa jakiś arsenał. Więc zamiast włączać się do walki, przeczołgał się nieco do przodu, po czym sięgnął po swoją broń z zamiarem zabezpieczenia terenu przed ewentualnym wtargnięciem większej ilości pedalskich derwiszów. |
23-08-2016, 19:49 | #186 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | W uszach Ajeja słowa pedała wybrzmiały jak "dajmie picę", ale koledzy z dzielnicy już byli w trakcie procedur wpierdolospustowych. Nie było rady, koko dżambo i do przodu. Wyposażony ponad wcześniejsze oczekiwania celnik minął furtkę, zasłaniając twarz bejsbolówką. W uniesionej ręce niósł karton z pizzerii "Placuch". To chyba gdzieś za granicami, chyba od Pana Aleksandra. - Ja tu żarcie niesem, przepraszam, kurwa, z drogi. Nie bić, gorące! - Tak zakamuflowany Andrzej przemieścił się szybko szerokim łukiem za plecy baletcwela, gdzie rzucił w jego głowę kartonowe pudełko. Dopiero w połowie drogi z jego wnętrza wypadła płyta chodnikowa, zabrana z palety po drodze. Na Flotanach niemieckiej progeniturze pochodzącej w większości z gwałtów i probówek remontowano drogi i chodniki niemal co roku. Za czyje pieniądze spytacie? Na pewno nie Ajeja. |
26-08-2016, 22:17 | #187 |
Reputacja: 1 | DOSTAWA Balet trwał, a William Praudmoore wybrał zabezpieczanie tyłów, które - powiedzmy to sobie szczerze i jasno - w tych okolicznościach było bardzo potrzebne. Przeturlał się po trawie przy okazji potrącając jakiegoś krasnala ogrodowego, aż trafił za jakiś niewielki klombik. Z tamtego miejsca to już wstał i przedostał się pod ścianę. Wyjął gnata i obserwował sytuację. A walka trwała. Walka lub taniec, ciężko było się zdecydować. W momencie, gdy został mu rozlany olej pod nogi baletmistrz zaczął wyprawiac takie cuda, że to już był inny taniec... W momencie, gdy Profesor Koliba stanął z nim do walki reszta odsunęła się, żeby nie przeszkadzać Komandosowi w akcji. Profesor nawet skądś wytrzasnął Maskę Jaguara, żeby bardziej bojowo wyglądać. Niestety zmienny styl baletmistrza sprawił, że tamten był górą. Całość walki do obejrzenia! [media]http://www.youtube.com/watch?v=aGwk3qOg_LU[/media] W czasie całej walki niepostrzeżenie obok walczących przeszedł dostawca pizzy. Nikt go nie zatrzymywał, a i on najwyraźniej nie zwracał na nikogo uwagi. Powiedział, że niesie ciepłą i nikt go nie zaczepiał. W momencie, gdy Profesor Koliba upadł na trawę obolały i posiniaczony to dopiero wówczas pod nogi i ręce tancerza z koziej dupy powędrowały przedmioty rzucone przez Złomokletę i Bimbromantę. Tamten jednak odwinął się i jeszcze w locie odbił klocka. Oleju nie uniknął i rzeczywiście to utrudniło jego ruchy. Widać było, że bardzo mu zależy, żeby już zakończyć walkę i dostać się do mieszkania. Nikt dotychczas nie zdołał go powstrzymać. Oczywiście w odwodzie stał Holiłud, ale czy warto było marnować pestki na taką łajzę? Baletmistrz zrobił salto w powietrzu połączone z beczką i już był jedyne dwa metry od drzwi wejściowych i od przycisku z dzwonkiem - przycisku, który ostrzegłby ewentualnych innych świrów chroniących się w tym budynku. Ale wtem płyta chodnikowa opakowana w pudełko od pizzy przerobiła na miazgę jego nos, a całą mordę tak pokiereszowała, że rodzona matka go nie pozna! Podskakujący bydlak padł trzy metry dalej z potężnymi obrażeniami twarzoczaszki. Dopiero wówczas dostrzegli, że ten niby dostawca od pizzy to Andrzej Młot! |
27-08-2016, 08:38 | #188 |
Reputacja: 1 | - Dobra robota Młocie, ładna próba profesorze. Podnieście go za chabety Szef niech podniesie pociski a ja zaraz otworze nam drzwi wniesienimy go do mieszkania zejdziemy z widoku i na spokojnie przesłuchamy - Zaproponował podbiegając do drzwi które baletmistrz chciał otworzyć z zamiarem rozgrzebania konsoli z guziorem i takim zachachmęceniem kabelków ażeby wejść do środka bez wszczynania alarmu. Pamiętał oczywiście żeby przed odejściem odwiesić osłonę na miejsce żeby strażnikowi to nie rzucało się w oczy. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-08-2016 o 08:50. |
27-08-2016, 11:56 | #189 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Andrzej "Szara Eminencja" Nowak przemówił, więc co było robić. Bez zbędnego pierdolenia Ajej spakował z powrotem swoje fanty, poprawił daszek czapki "na kaczorka" i chwycił poległego spermoludka pod pachę. Wolałby go zbytnio nie przeszukiwać, niemniej jest w pełni przygotowany na ostrzegawczy kop w potylicę, gdyby obrażenia z frontu czaski okazały się małym pikusiem dla baletmistrza. Razem z niedoszłymi zwłokami, zbliżył się nisko na nogach do elewacji czekając na dźwiękowy sygnał od Nowaka. Andrzeje do boju! Ostatnio edytowane przez Avitto : 27-08-2016 o 20:22. |
27-08-2016, 13:01 | #190 |
Reputacja: 1 | Nowak miał tyle zapału, że zagalopowywał się z sugestiami wprost w stronę rozkazywania innym. W tym Panu! Będzie trzeba ustawić go do pionu. W sumie Bimbromanta zrobiłby to teraz, gdyby nie fakt, że byli w połowie akcji bojowej, Andrzeje wraz z Willhelmem byli jedynymi w pełni sprawnymi wojakami (prócz samego Ryszarda), a ktoś jeszcze musiał zająć się rannymi. Bimbromanta sięgnął w poły płaszcza i wydobył przygotowaną naenergetyzowaną flaszkę, która dzięki Rencom Które Leczo miała postawić na nogi obitych towarzyszy. Po wypiciu tego doskonałego napoju energetyzowanego przez samego Pana Ryszarda w umysłach obitych pojawiła się postać Wielkiego Mistrza, który przekazał im część swojej energii, aby mogli dalej pić i broić. Ryszard tymczasem zgarnął Lego Zagłady i dobył Pały Wpierdolu. Podkradł się do wejścia i przywołał pozostałych towarzyszy gotując się do szturmu. - Jeżeli ktoś będzie w środku to wraz z Ajejem i resztą zajmujemy się walką, a ty Nowak ruszasz dupę i zabezpieczasz sprzęt elektroniczny i dowody. - głos Pana był cichy, ale ostry. Kolejnym znamienną oznaką pewnego niezadowolenia Pana był fakt, że zwrócił się do Złomoklety po nazwisku wbrew regule "po nazwisku to po pysku". Wszak był Panem i uderzenie go kończyło się źle dla delikwenta. Balerina którą targał teraz Ajej była tego najlepszym przykładem. |