Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2016, 15:08   #343
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
To wszystko nie tak miało wyglądać. Mieli spokojnie dojechać do Candlekeep i tam zastanowić się, co będą robić dalej, przecież cały świat stał przed nimi otworem. Colinowi na pewno udałoby się jakoś dogadać z Gerym i wszyscy rozjechali by się w spokoju w swoją stronę. Niestety cały plan wziął w łeb, gdy Liska postanowiła nagle zacząć uciekać z księgą. Nie wiedział czy dziewczyna spanikowała, przestraszyła się, czy też tak bardzo chciała bronić księgi. Colin tylko obejrzał się za oddalającą dziewczyną, a gdy znów spojrzał się na Gerego, tylko uśmiechnął się nerwowo.

Młody łotrzyk nie zdążył wypowiedzieć już ani słowa. Gery i jego kompania natychmiast rzucili się do ataku. Chcieli zdobyć księgę za wszelką cenę. Każdy kto zna się na walce, mógłby od razu stwierdzić, że drużyna z Orilionu nie miała żadnych szans w starciu z o wiele lepiej wyszkoloną grupą, ale oni nie mogli tego wiedzieć.

Nie mogli się poddać od razu na początku starcia, wiedział jednak, że tym razem musi być bardziej ostrożniejszy, więc na początku wycofał się bezpiecznie za Korda, poczekał, aż jego cel będzie zajęty walką i rzucił ze swoim sztyletem na oponenta. Niestety, nie miał zbyt dużo szczęścia i nie trafił. Za to jego przeciwnik, mocno zdenerwowany całą sytuacją, trafił w Colina bez problemu, na szczęście była to powierzchowna rana.

Z dalszej walki pamiętał już bardzo niewiele. Pierwszy padł Kord, później Lilius. Colin znów wpadł w panikę, tak jak kiedyś. Zaczęły mu się mocno trząść dłonie. Nie wiedział, co miał dalej ze sobą zrobić. Był mocno obolały po całej walce. To wszystko nie miało sensu. Zginą tutaj zaraz wszyscy i na tym się skończy poszukiwanie przygód.

Na szczęście w porę udało mu się ocknąć. Gnorst dał hasło do odwrotu, więc Colin nie czekając dłużej rzucił się do ucieczki. Liska uciekała w stronę Candlekeep, więc łotrzyk uznał, że najlepiej będzie jeżeli pobiegnie za nią. W Twierdzy może ktoś będzie w stanie im pomóc. Na razie jednak musiał uciekać. Nogi powoli zaczynały odmawiać mu posłuszeństwa, ale biegł przed siebie.

Nagle zatrzymał się, musiał złapać oddech. Nie wiedział czy ktoś go nie goni, ani czy zgubił tamtą grupę. Oparł się o drzewo. W końcu doszło do niego, co się przed chwilą stało. Już nigdy nie zobaczy ani Liliusa, ani Korda… Zastanawiając się dłużej, nie wiedział czy w ogóle zobaczy jeszcze kogoś z jego towarzyszy. Nie wiedzieć czemu, poczuł jak do oczu napływają mu łzy. Zaczął ryczeć, jak jeszcze nigdy nie ryczał. Jak małe dziecko. Nie wiedział, co dalej ma robić, był kompletnie rozbity po ostatniej walce. Powoli zaczął iść w stronę Candlekeep, a łzy płynęły mu po policzkach. Miał nadzieję, że ten koszmar szybko się skończy.
 
Morfik jest offline