Forgione wykonał drobny unik w bok, dając kurwiemu synowi przelecieć obok siebie lotem swobodnym bez przeszkód. Francesco miał na kijem szczotki trącanego baczenie, a tymczasem "oryginał" swoim słodkim głosem przywitał się z kobietą:
- Dzień dobry, moja pani. Czy przyjmie pani w swoje progi trójkę rodzeństwa na miejsce, proszę mi wybaczyć, tego kurwiego syna?
Spojrzał jej w oczy i miał nadzieję, że ta również wejrzy w jego źrenice, gdyż prócz miłego głosu i przyjemnych tęczówek był, cóż, nieprzystojny. Niechaj będzie - brzydki.