Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2016, 19:43   #65
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ludwik skinął tylko porozumiewawczo głową, nie stwarzając już żadnego problemu Venorze. W tym samym czasie, gospodarz domu zrzucił z siebie pidżamę i prędko nałożył spodnie, na pierś wrzucił swoją koszulę, która miała czekać do świtu na wieszaku na garderobie, a na koniec wskoczył w buty i wziął do ręki płaszcz. Na pytające spojrzenie Venory wzruszył tylko ramionami -No co? Chyba mi nie powiesz, że Ci się magiczne zabezpieczenie pleców nie przyda?- spytał z ironią, ale i dobrymi chęciami w głosie -Potrafię przywołać prawdziwego orka!- dodał po chwili dumnie, posyłając Venorze przyjacielski uśmiech. Rycerka żałowała, że przez dziwne zwyczaje Liamm, nie będzie mogła skorzystać z jej pomocy, ale nie było teraz czasu zastanawiać się dlaczego córka handlarza kroczyła ścieżką kłamstwa.

Niedługo później gnomi mag Ben z Lantanu, oraz młoda paladynka lady Venora Oakenfold byli gotowi do kolejnego zacnego czynu, który jak to nazwał sir Ludwik "miał być kartą w historii życia prawdziwego rycerza".
-Jesteście gotowi? Świetnie. Ruszamy.- rzekł, po czym jako pierwszy otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Niebo jeszcze było ponuro czarne, a przynajmniej jego skromne skrawki, w gęstwinie leśnej korony. Tuż za nim na zewnątrz wyszli jego młodzi uczniowie, później Venora i na końcu Ben, który zamknął mosiężnym kluczem zamek swoich drzwi.
-Wiem mniej więcej gdzie znajduje się ta świątynia Matki roli. Walczyłem kiedyś z bandą duergarów niedaleko niej.- rzekł Ludwik, na tyle głośno, by wszyscy go usłyszeli. Venora jednak zostawiła komentarz dla siebie, gdyż skupiła się na widoku młodej wieśniaczki, która na jej polecenie pognała do stolicy po posiłki, a teraz niecierpliwie wyglądała przez okno jak też sprawa uwolnienia jej ojca się ma.

Gdy jej spojrzenie spotkało się z wzrokiem Venory, młoda dziewczyna pomachała tylko dłonią, po czym zniknęła za zasłonką w półmroku chatki.
Maszerowali dziarsko i energicznie, by dotrzeć na miejsce jak najszybciej. Jazda konno nocą w lesie była kompletnie pozbawiona sensu to też grupa udała się pieszo. Na miejsce dotarli gdy niebo powoli zaczynało szarzeć.
Świątynia Chutanei znajdowała się w niewielkim jarze, a jej budynek wystawał wysoko ponad gęsty i od lat zaniedbywany żywopłot, który bardziej odstraszał niż zdobił teren starego budynku. Sir Ludwik wskazał palcem przed siebie i odwrócił się do tyłu, skupiając wzrok na Venorze.
-Jest wyrwa w tej zielonej ścianie! Prędko!- ponaglił kompanów, po czym sam jeszcze bardziej przyspieszył kroku. Venora odprowadziła go wzrokiem, a następnie jego dwójkę pomagierów i sama wśliznęła się na teren świątyni.

Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to wysoki, dwupiętrowy budynek zbudowany z ton zbutwiałego drewna, z dziurawym dachem. Kobieta powiodła wzrokiem w dół i ujrzała tuż przed otwartymi na oścież wrotami do wnętrza budowli ognisko i grupkę kilku mężczyzn. Siedmioro, jak udało jej się szybko zliczyć. Gdy (uzbrojeni rzecz oczywista) osobnicy dostrzegli rycerzy i gnoma jeden z nich krzyknął na cały głos
-Odnajdźcie Żelaznego! Mamy towarzystwo!- po czym dwójka młodzików z zebranych opuściła grupę. Jeden wbiegł do wnętrza świątyni, drugi zaś udał się do sporej, zaniedbanej stodoły, kilkadziesiąt metrów na wschód od budynku świątyni.
-Panowie! Kto pierwszy zabije rycerzyka, będzie mógł pierwszy wydupczyć tę dziwkę!- zachęcił kompanów, po czym wszyscy dobyli oręż i ruszyli w stronę rycerzy.
-Za Helma!- krzyknął sir Ludwik po czym uniósł tarczę i wywinął młyńca swym mieczem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline