Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2016, 22:53   #147
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Cóż, to po prostu luźny pomysł. Można go oczywiście rozwinąć - Korporacja/Grupa dysydentów/Cokolwiek innego odkrywa planetę nadającą się do zamieszkania bez terraformingu. Korzystając z luki w prawie planetarnym zamierzają ją zasiedlić i dopiero po 20 latach udokumentowanej obecności zgłosić władzom, co będzie funkcjonować przyjęciem planety do imperium/rządu itd pod lepszymi warunkami prawno-podatkowymi. Gracze to ekipa najęta do tej misji, wydawało im się że już lecą, ale było to tylko VR, który miał sprawdzić nie tyle jak sprawdzą się w sytuacji kryzysowej, tylko czy ktoś nie jest rządowym kretem.
W pewnym momencie, podczas któregoś tam dnia trwania symulacji na ośrodek idzie szturm rządowych jednostek. Strzelanina, ludzie padają jak muchy, ktoś odpala program autodestrukcji by nielegalnej stacji badawczo-kolonizacyjnej nie powiązano z pracodawcą.
Idzie odliczanie, gracze się budzą i mają deja vu.
Jedyne co pamiętają, to widok twarzy jakiegoś przerażonego jajogłowego, który mówi im że mają wsiadać na JOK-a (Jednorazowy Okręt Kolonizacyjny) i skakać na ustawione koordynaty... po czym ginie od strzału.

Chcąc nie chcąc, gracze by uratować się od przesłuchań i oskarżeń o zdradę ewentualnie śmierci, muszą salwować się ucieczką. Po drodze zbierają kogo się da... i skok w nieznane. Bez odwrotu.

Tak bym widział wersje rozszerzoną.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline