Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2016, 08:55   #12
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Problemu w cichym obejściu nie było żadnego, gdyż liczna grupa intruzów zachowywała się na tyle głośno, że sami sobie zagłuszali otoczenie. Ich charczące dźwięki wydobywające się z gardzieli, sugerowały małą armię orków, ogrów lub innych niezidentyfikowanych, napakowanych i wysokich stworów. Bez wątpienia nie cechowała ich inteligencja, ani nadmierna, ani jej zalążki, a zapewne samo spojrzenie miało wyrysowaną tęsknotę za rozumem - tego jednak mogli się tylko domyślać.
Narastający głód echem odbijał się od ciszy mokradeł i ciężko było zidentyfikować, komu tak naprawdę burczało. Nie mniej jednak uciekinierów dręczyły wszystkie podstawowe ludzkie pragnienia jak głód, pragnienie, chęć poczucia bezpieczeństwa oraz odpoczynku w miejscu spełniającym minimum komfortu. Nogi stawały się ciężkie jak kłody, kiedy to krok po kroku musiały być wysoko podniesione, aby odkleić je od gęstego błota i nie zgubić przy tym obuwia. Zbierające się warstwami wokół podeszwy grube błoto, ciążyło coraz bardziej. Charlotte niemal zasypiała na stojąco, a jej mina sprawiała wrażenie, jakby miała się zaraz rozpłakać. Trzymała sukienkę wysoko, nie dbając o powstające na niej zagniecenia, ponieważ pragnęła jedynie uratować jej końce od błota. Gdyby tego nie zrobiła, ciężar jaki dźwigała, wzrósłby jeszcze bardziej. Diego ciągle klął w myślach na co się dało. Zębacze, rana, głupia Yavris. Ciekawe co jeszcze stanie im na drodze? Dieter zachowywał spokój, bo tylko to mu pozostało, choć wewnątrz siebie czuł narastający gniew, być może był zły na siebie, a może chodziło o zgoła inną sytuację?


Po nadrobieniu drogi, umęczeni mieli już dosyć wszystkiego. Zdawałoby się, że dzień nawet nie zaczął dobiegać końca, gdyż jego jasność pozostawała niezmienna od samego rana. Wciąż było szaro i bezbarwnie, kłęby stalowych chmur zamarły w bezruchu na niebie, jakby na świecie ustał wiatr. Oni jednak czuli jego smagający chłód na swoim odkrytym ciele, ramionach, rękach oraz twarzy. Przy tak dużym wyczerpaniu organizmu, odczuwali nawet chłód, a przez mniej odporne ciała, przechodził dreszcz i ciarki.
W końcu w oddali dostrzegli młyn. Stary, poczerniały i zrujnowany, jakby po pożarze, choć trzymał się w pionie całkiem stabilnie - przynajmniej tak wydawało się z tej odległości. Nie mieli więc daleko, aby opuścić moczary i obmyć się w płynącym w pobliżu młyna strumyku, choć nie spodziewali się, że będzie on krystalicznie czysty. Mieli ochotę napić się, a potem umyć, ciało oraz ubłocone buty czy inne rzeczy, które nie zdołały uchronić się przed niesprzyjającym grząsawiskiem. Zapatrzeni w jedyny budynek przed swymi oczami, stracili czujność. Dieter w ostatniej chwili zatrzymał się przed ogromną ścianą pajęczej sieci, jednak Charlotte zdołała w nią wpaść. Wśród liści koron drzew dało się słyszeć szelest. Bez wątpienia nie tylko oni byli tutaj głodni.

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline