Wątek: Demon Upadku
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2007, 13:18   #37
Goldfinger
 
Reputacja: 1 Goldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetnyGoldfinger jest po prostu świetny
Przez całą rozmowę jedno w głowie siedziało: Larina, ładna z niej dziewucha. Dziad zginą to i dobrze i kwita.
Pierwszy? Co ta piękność wygaduje? Zaciekawiony ochroniarz jednocześnie tym co gadała i samą nią, powoli myśli składał. Nie lubił tego. Rzadko głowy używał, no chyba żeby w nią wlać więcej. Ale te brednie to całkiem odstawały od jego pułapu.
Na szczęście długo to nie trwało bo szybko zauważył kolejnych towarzyszy, goniących w ich stronę.

Widok wreszcie go ożywił. Ileż to siedzieć można było, gnaty zarosłyby jeszcze. Ściągając broń z pleców, z zaciekawienia zdołał powiedzieć:
A co to, znajomi się pchają dziś jakbym ogłosił ze wódkę rozlewam każdemu?!!!
O czterech zadumo do stołu!

Blizna na policzku jakby się rozciągła pamiętając jeszcze czas kiedy się narodziła. Oczy wyostrzone bardziej niż miecz szukały punktu na celu, gdzie miałby powędrować jego cios.
Spokojnie, miał czas by pochwycić rękojeść w jednej dłoni. Zrobić zwrot koniem, nie bacząc na kompanów, ich reakcje i słowa i stronę w która zmierzali. NIemądrze, ale cuż z mądrym ten to on miał nie wiele wspólnego.

Widok olbrzyma na koniu, dzierżącego odpowiedni do rozmiarów jego właściciela miecz, troszkę śmieszył, lecz bardziej wzbudzał chęć do walki.

Miecz zakołował w powietrzu, prowadzony przez ramię Astegora, oznajmiając szarże w kierunku jegomościa pierwszego z brzegu z lewej, jako ze był praworęczny.
Władał tym żelazem sprawnie jak nie każdy szermierz klingą. Wydawać się mogło ze wcale ten miecz nie był dwuręczny dla niego. Broń tą w boju zdobył zasłużenie. I przez wszystkie te lata zdążył się z nią oswoić nie jedną poczwarę rozgniatając jej uderzeniem.

Wpił nogi mocniej w ciało konia, jak to go uczyli, żeby czasem z niego nie spaść, gdy rozpędzony uderzy. Wyciągnął ostrze nieco do przodu, trzymając jednocześnie lejce, atakował jak niegdyś wśród rycerzy bodąc. Atakował tak żeby cała siłą po głowie hieny przejechać, która nieco uprzedzała atak jeźdźca, choć była nieco niżej.

Jazda!! Wydzierał się głośniej niż szczekały te psy.

Ale czy to było najrozsądniej pędzić na nich, on teraz o tym nie wiedział. Bo czuł teraz powracającą toń krwi i żelaza. Rozum stał się tempy i skupiony tylko na celu, zeby to mu nagle sprzed nosa nie zwiał klucz do upojenia i wygaszenia całego chaosu w jego mózgu. Pierwszy, Cynthionix, Kobieta, rodzice, kompani, deszcz i mróz...noc.
 
Goldfinger jest offline