Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2016, 21:32   #67
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 7

Tankred:
Szybko zorientowałeś się, że ten sen miał wiele wspólnego z rzeczywistością. Ta dziwaczna karczma to rzeczywiście wygląda tak jak w śnie, są nawet leżaki, a ty siedziałeś przy dobrym winie z Freliem. Nawet ta część o testamencie i o tym, że jego ojciec był alchemikiem była prawdziwa. Natomiast z pewnością nie było takich dziwnych ludzi tam - widziałeś ich w jednej z dziwacznych świątyń, do jakich zawitałeś po drodze poszukując schronienia przed deszczem. Pamiętasz, że żarli jakieś dziwaczne grzyby i tak zachowywali się, ale zostawmy to. Część o różowym eliksirze w ogóle nie miała związku z twoimi wspomnieniami i to był tylko sen. Frelio wtedy zastanawiał się, czy nie zająć się warzeniem trucizm i chemią - w sumie podjęta przez niego decyzja miała znaczenie dla dalszej części jego życia... biedny sukinsyn, ale o tym innym razem. [cd dalej]

Svein, Awerroes:
Opanowanie I
Svein
Opawanie II
Awerroes
Awerroes
Wbrew podejrzeniom Dmytka imć Sveinowi nie przybyło rozumu, gdy znów zdecydował się skonfrontować z koszmarem znajdującym się w kuchni. Najpierw przezornie poszedł sprawdzić zwłoki co to leżały na źródle światła. Poszedł z nim Awerroes, który zupełnie zignorował wcześniejsze problemy Sveina i Tankreda. No, co prawda nie było z nim aż tak źle, ale jednak i Awerroesa wzięło na wymioty. Pierwsza fala poleciała prosto na trupa leżącego na czymś co emanowało czerwonym światłem. Później Awerroes idąc tyłem wyszedł na korytarz, gdzie było mnóstwo innych Porywaczy Zwłok o czym dalej. Tym czasem Svein, który obsrał wcześniej jakieś zwłoki tym razem miał do czynienia z zażyganymi zwłokami... trzeba uważać, bo to się staje modne. Pomimo wymiocin przyjrzał się uważnie ciało - wiele ran kłutych i ciętych. Zarżnięto tego biednego sukinsyna, a Svein rozpoznał w nim Bruckschmeihera - człowieka, którego w Altdorfie i Nuln złapali za porywanie zwłok i dwa razy uciekał spod stryczka. Widać tym razem nie udało mu się. Po poznaniu starego porywacza zwłok Svein postanowił kolejny raz zająć się grozą znajdującą się w rogu kuchni (i tym samym rogu budynku), ale już po skierowaniu na to światła zdecydował się zrejterować z kuchni i zamknąć za sobą drzwi. Podobnie jak i Awerroes trafił na korytarz o czym niżej.

Kirstin:
- Jesteś tą dziewczyną, którą przygarnął Dietmar Schütz? Poznaję cię! Mówił, że dobrze pieprzysz się, possiesz mi? - to mówiąc wypił jednym haustem wino ze złotego kielicha i zaczął majstrować sobie przy spodniach. Nie ruszył się przy tym ze swojego miejsca. Nieoczekiwanie usłyszałaś czyjeś szlochanie dobywające się spod stołu. Będąc w bezpiecznej odległości (i po drugiej stronie stołu niż tamten stary zboczeniec) zajrzałaś pod stół. Okazało się, że pod stołem jest jakaś szlochająca dziewczynka w niebieskiej sukieneczce (drogi materiał) z jakimś pluszakiem - widziałaś takie kiedyś na wystawie sklepowej, ale nigdy nie miałaś nawet w rękach. Droga rzecz, stosunkowa nowo, choć wielkiej filozofii w robieniu ich nie ma. W każdym razie dziewczynka miała kruczoczarne włosy i zanosiła się płaczem ściskając pluszaka, a tamten zboczeniec onanizował się ledwo dwa metry od niej.
Na twoja wołania nikt nie odpowiedział tak jakbyś rzeczywiście była sama. [cd dalej]

Edgar:
Jak inni załadowali się do budynku to ty jeszcze chwilę postałeś i patrzyłeś na zachód Słońca.
Obserwacja:
Edgar
Edgar
Edgar
Spojrzałeś jeszcze raz na ogród, ale niczego specjalnego nie dostrzegłeś. Potem spojrzałeś na budynek i zaświtało ci w głowię, że na obrazie, który widziałeś wewnątrz też światło kominka oświetlało dokładnie to samo pomieszczenie - tam gdzie byli Franz, Otto i Heinrich. Później jeszcze omiotłeś wzrokiem po raz ostatni patio i poszedłeś za resztą, żeby nie rozdzielać się! [cd niżej]

Edyta (i Edgar i Svein i Awerroes i Dmytko i Tankred):
Zabrałaś halabardę i uderzyłaś w zbroję, ale ta nie przewróciła się. Stoi jakby była przybetonowana do podłoża. Poszłaś do drzwi pobawić się z kluczem, ale w tym samym momencie na korytarz weszła gromada Porywaczy Zwłok (to dumnie brzmi!) w osobach: Dmytka i Tankreda, a z drzwi od kuchni, i jakby tyłem wpadli Svein i Awerroes. Awerroes przy okazji zwymiotował na ścianę, ale już teraz dopóki czegoś nie zje to będzie mógł jedynie żółcią wymiotować. Pysznie. Po chwili na korytarz wkroczył również Edgar. Drzwi za nim zamknęły się (no, ale nie na klucz, ogólnie ten klucz, który Edyta widziała to zniknął). Sam korytarz nie zmienił się odkąd Edgar i Kirstin pierwsi na niego weszli - jedynie jedna z halabard została przywłaszczona przez Edytę. Nadal słychać skrzypienie klepki jak ktoś się przemieszcza po piętrze. A to wolno, a to szybko.
Cytat:
Na korytarzu było wyjątkowo chłodno. Był mroczny - nie było tu żadnych okien. Poświeciliście sobie jednak i okazało się, że korytarz jest prosty - od drzwi frontowych do tylnych drzwi. Na drewnianej podłodze leżą czerwone dywany, a przy nich stoją wielkie donice z dużymi roślinami liściastymi (nieznanego wam gatunku). Dodatkowo przy drzwiach do jednego z pomieszczeń po obu stronach są stojaki z pełnymi zbrojami płytowymi trzymającymi w swych metalowych rękach halabardy. Wyglądają niemal jakby to były żywe osoby, ale zdradza ich dół stojaka. Sufit tu jest wysoki, a bliżej niego wiszą trofea - wiele czaszek saren, jeleni, łosi i wilków. Pod nimi wiszą obrazy. Dokładne zlustrowanie obrazów zajmie trochę czasu, bo jest ich tu dużo, ale dwa pierwsze (przynajmniej od strony tylnych drzwi budynku) przedstawiają sam budynek i około czterdziestoletniego mężczyznę, za którym, w formacji trójkąta, stoją cztery kobiety - dwie po każdej jego stronie. Kobiety są bardzo podobne do mężczyzny, więc albo są spokrewnieni albo malarz był kiepski. Mniej więcej w połowie korytarza ten przemienia się skrzyżowanie - po obu stronach są schody na wyższe piętro. Nigdzie nie widać zejścia do piwnicy. Na górze słychać, że ktoś chodzi po korytarzu wyżej.
Inicjatywa!
Edyta
Edgar
Svein
Tankred

Awerroes
Dmytko

Awerroes, Dmytko:
Zwróciliście uwagę, że Edgar ma suche ubranie i suche buty w przeciwieństwie do reszty towarzystwa, które zostawia ślady na posadzce.

Kirstin (i Edyta i Edgar i Svein i Awerroes i Dmytko i Tankred):
Edgar widział, do którego pomieszczenia wchodziłaś - z resztą nie trzeba geniusza, bo to jest dokładnie vis a vis kuchni, w przeciwnym rogu budynku. Drzwi do tego pomieszczenia jednak i od ich strony są zamknięte, ale tym razem, gdybyś stała bardzo blisko drzwi to oni usłyszą cię i będziesz słyszała ich odpowiedzi - trzeba jednak krzyczeć przy drzwiach i to stojąc w kierunku drzwi - a więc tyłem do tego zboczeńca, który jest z tobą w pomieszczeniu. To jeden z tych momentów, gdy można żałować, że nie ma się na sobie metalowej zbroi w okolicach tyłka.

Franz, Otto i Heinrich, czyli trzech facetów i dwa trupy:
Ostatnia szafa była najcięższa z nich wszystkich, ale po wysiłkach ostatecznie puściła. Wnętrze było podzielone na półki, a na większości z nich leżały prześcieradła, poduszki, takie rzeczy. Na najniższej natomiast znajdował się kuferek wyglądający na taki co to zawiera monety. Ciężki jak cholera, ale da się go nieść (w obu rękach albo jakby mieć rzemienie to na plecach) i poruszając go to słychać brzęczące w nim monety. Dużo monet. Niestety jest zamknięty, a sądząc po wyglądzie zamka to jest jakieś fikuśne coś, być może nawet magiczne, ale co do tego to pewności nie ma. Dodatkowo obok kuferka z jednej strony leżały jabłka zawinięte w pergaminy wypełnione jakimiś rękopisami, a z drugiej strony dwa słoiki wypełnione jakimś przezroczystym płynem. W jednym, większym było widać mózg ludzki, a w drugim głowę niewielkiego psa. Oba słoiki miały dziwne zakrętki z dużą ilością kabli wewnątrz płynu i na zewnątrz słoika.
Tym czasem sprawy łóżkowe nie przedstawiały się tak różowo. Mówiąc oględnie to Franz źle złapał i po prostu przewrócił się. Ottowi lepiej szło, ale sam to nie da rady.
Jak tak się bawiliście w pokoju to ktoś zapukał do drzwi i usłyszeliście głos:
- Panna już gotowa?

Plotki o Wielkim Alchemiku
Heinrich
Otto
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 29-08-2016 o 21:38.
Anonim jest offline