Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2016, 23:15   #348
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Wszystkie leśne ścieżki wydawały się Oriannie takie same. Drzewa zlewały się ze sobą w jedną wielką, zielonoburą masę, a do tego szeleściły złowrogo, jakby zaklinaczka była jakimś nieproszonym gościem.
Objęła się rękoma i szła powoli przed siebie, mając ogromną nadzieję, że nie robi kółek, bo tylko tego jej brakowało - by przypadkiem wrócić na drogę, gdzie spotkali Gerego i jego bandę.
Wzdrygnęła się na samą myśl, bo od razu przed oczyma zobaczyła śmierć Liliusa i Korda, ich ostatnie chwile... A jeszcze nie tak dawno ich największym zmartwieniem była zmieniająca się pogoda i Urwipołeć złośliwie szarpiący wszystkich za uszy.

Orianna na wspomnienie o swoim kruku spojrzała odruchowo wysoko w korony drzew. Niebo ledwo było widoczne zza gęsto rosnących liści, co sprawiało, że las pokryty był złowróżebnym półmrokiem.
- Gdzie żeś odleciał... - mruknęła ni to do siebie, ni to w przestrzeń, mając na myśli Urwipołcia.
Po raz pierwszy w życiu była całkowicie sama, zdana tylko na siebie. Nie było przy niej przyjaciół, ojca, sióstr, nawet tego przeklętego kruka - nikogo.

Wędruję już tak w nieskończoność... Musi stąd być jakieś wyjście!


Potknęła się o jakiś wystający korzeń, choć mogłaby przysiąc, że drzewo specjalnie wysunęło go w ostatniej chwili, by ta się wywróciła. Syknęła z bólu, bo otarła sobie wierzch dłoni, ale szybko podniosła się na nogi.
Oderwała kawałek już i tak potarganej spódnicy i owinęła poranioną dłoń w prowizoryczny opatrunek.
Wtedy usłyszała w oddali jakieś odgłosy. Czy to mógł być Gery wraz z resztą rozbójników? A może były to te przeklęte Wrony? Sama nie wiedziała, co było gorsze, ale myśl o tym drugim sprawiła, że nogi trochę jej się ugięły w kolanach. Przez ostatnie dni całkowicie zdołała zapomnieć o swoich prywatnych problemach, a walka z Gerym i utrata towarzyszy tym bardziej przytłumiła sprawę Płonących Wron.

Szybko schowała się za drzewem, mając wielką nadzieję, że nie została dostrzeżona - ani też usłyszana. Serce waliło jej jak oszalałe. Bała się. Starała się nawet zminimalizować potrzebę oddychania, byleby tylko wykonywać jak najmniej niepotrzebnych ruchów i odgłosów, które mogły zdradzić jej pozycję.
Ciekawość jednak wygrała i tym razem, więc ostrożnie wychyliła się zza swojej kryjówki i wtedy poczuła czyjąś dłoń i mocny uścisk.
- Ćśśśśś - wyszeptał ktoś, zakrywając jej usta dłonią.
Orianna poddała się wtedy swojej intuicji, która podpowiadała jej, by dla własnego dobra nie opierać się tajemniczej osobie.
 
Pan Elf jest offline