Przeważającą część mojego RPGowego życia prowadzę i takich istotnych NPCów, których trzeba mocniej odgrywać, stworzyłem może kilkunastu. W różnych systemach oni się minimalnie różnią, ale trochę to przypomina filmy Warner Bros z lat 40tych, gdzie mamy tę samą obsadę grającą w różnych produkcjach. I wydaje mi się to dobre rozwiązanie, bo wiele tych postaci ma w tej chwili po kilkadziesiąt rozegranych godzin, musiały reagować w różnych sytuacjach i systemach (np diabeł Boruta wystąpił u mnie w Dzikich Polach, Wolsungu i Monster of the Week), więc dysponują już całkiem sporym wachlarzem reakcji, które nie są zupełną improwizacją. Wydaje mi się, że opowieści na tym zyskują.
Czasami kiedy gram po prostu sobie biorę któregoś z tych archetypicznych Bohaterów Niezależnych i dostosowuję go do potrzeb sesji. Czasami nie ma co silić się na oryginalność, jeśli lubimy postać i pasuje, wydaje mi się, że jeden przechodni bohater może być dobrym rozwiązaniem. Nawet Lovecraft przez tyle lat pisania stworzył jeden typ bohatera. :P
__________________ "Nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje"
Jan Kochanowski |