30-08-2016, 11:54
|
#13 |
| Rycerz wyszedł przed karczmę, wciąż dojadając resztki potrawy, jednak to co zobaczył odebrało mu apetyt. Cała ulica była zalana, a na dodatek zagracona unoszonymi przez przypływ gratami. Spory wóz blokował drogę. Pierre co prawda nie zamierzał babrać się w przesuwanie czegokolwiek, jednak widząc dostatnio odzianego szlachcica wydającego dyspozycje z balkonu, postanowił jednak wykonać polecenie. Pierre pomógł więc w przesunięciu wozu w taki sposób, by woda mogła swobodnie spływać po ulicy. Nieznajomy brodacz musiał być pewnie takim samym rycerzem jak i oni. Być może złożył pewne śluby, każące mu ukrywać swój szlachecki stan i pomagać potrzebującym aby uszlachetnić jego służbę. Pierre wzruszył ramionami, zamierzając jednak szukać godniejszych zajęć.
To, co nadpłynęło później nie było już takie proste. Trupy skażone chaosem to był niecodzienny widok w ogólności. A taka ich liczba płynąca spokojnie z prądem przypływu to już w ogóle był jakiś ewenement. -Niechybnie siedzieli gdzieś w piwnicy, i ich potopiło. Dobrze się stało, że nie żyją - zawyrokował Pierre. -Będzie dobrym zadaniem odnalezienie ich plugawego miejsca kultu. Może będzie tam jakiś potwór godny naszej stali - rycerz spojrzał na Gasparda rozpartego na swoim wierzchowcu.
Ostatnio edytowane przez Asmodian : 30-08-2016 o 18:58.
|
| |