Wychodzę z budynku. Widzę to co chciałem ujrzeć przez te chwile, w których byłem w więzieniu. Uśmiecham się od ucha do ucha, i idę wraz z grupą. Nikt nas nie zauważa, to dobrze, lecz jeden z pilnujących koni zwraca nam uwagę.
- Dziękuje ci, biorę tego. - mówię i biorę naładniejszego, i największego konia. |