Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2016, 20:32   #18
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Śledztwo

Droga do domeny pozwoliła Davidowi nieco odprężyć się i zdystansować do zajść ze stwóczynią. Za to z każdym kilometrem, mężczyzna zaczął mocniej koncentrować się nad szczegółami incydentu. Ktoś się włamał. Po co? Dlaczego? Wampir wpadł w znajome koleiny swej analitycznej natury.
Wkrótce dojechał do Ferrostaalu, przeszedł całą procedurę akceptacji i poczuł głębokie zadowolenie gdy w końcu stanął na terenie fabryki. Pytanie: co dalej?
Z uśmiechem przy rejestracji wejścia w stróżówce zapytał czy wszystko w porządku z ludźmi, którzy uczestniczyli zatrzymaniu poprzedniej nocy. Chciał z nimi porozmawiać. Może jakieś szczegóły umknęły w raporcie. Przejdą się na miejsce zdarzenia, zrobią wizję lokalną.
Dwóch strażników miało tego wieczoru wolne, jeden był na służbie.
- Panie dyrektorze, mam dzwonić po pana Ramireza? - spytał szef ochroniarzy na służbie mając na myśli głównego szefa ochrony obiektu.
- Proszę usiąść - wskazał Davidowi fotel w biurze ochrony - Chwilę zajmie ściągnięcie Joachima i jego zmiana - stwierdził i zajął się wysyłaniem zastępstwa dla wspomnianego Joachima.
David rozsiadł się wygodnie. Przytaknął na pytanie o szefa ochrony obiektu. Mieli nieco czasu na rozmowę. Zawsze miło zasięgnąć języka u kogoś niezwiązanego ze sprawą bezpośrednio.
- Na nagraniu z monitoringu widziałem, że jeden z ochroniarzy oberwał. Czy wszystko z nim w porządku?
- Oberwał paralizatorem, nic mu nie jest. Lekarz zakładowy go zbadał, nie było konieczności hospitalizacji - pokiwał głową ochroniarz i połączył się z Ramirezem.
- Dobry wieczór, szefie. Z tej strony Kowalczyk. Jest u mnie dyrektor Whetstone, prosi o spotkanie z panem w sprawie próby włamania. - przez chwilę słuchał głosu w słuchawce - Dobrze, czekamy.
Kowalczyk zwrócił się do Davida:
Pan Ramirez będzie za 20 minut, Joachim już jedzie, kwestia paru minut.
Po kilku dłuższych chwilach do biura ochrony wszedł wysoki, szczupły latynos o ostrych rysach i czujnym spojrzeniu.
- Joachim Cortez - podszedł do Davida i przedstawił służbowo.
- David Whetstone - dyrektor mocno uścisnął dłoń ochroniarza. - dobra robota wczoraj z tymi niedoszłymi włamywaczami panie Cortez. Jakieś podejrzenia, co mogło nimi kierować?
Cortez skinął lekko głową z poważnym wyrazem twarzy na podziękowania Davida. Nie wyglądał na specjalnie “połechtanego” pochwałą. Raczej na takiego, co uważa, że robił co do niego należało. Patrzył spokojnie w oczy dyrektora Ferrostaal:
- Panie dyrektorze… - zaczął -... zakładam, że to zakład. - zawiesił głos jakby w ostatniej chwili ugryzł się w język. Lekko się wyprostował.
- Zakład? Tak po prostu? Przecież wszyscy w okolicy wiedzą, że mamy tutaj uzbrojonych strażników. Ba, w sekcji czwartej mamy strażników z długą bronią. Ktoś ryzykowałby dla zakładu? - David wydawał się szczerze zdziwiony.
- Wiek i brak technicznego przygotowania włamywaczy wskazują, że nie była to robota zawodowców. Pozbyli się zaledwie jednej kamery i to tej widocznej. - Cortez raportował beznamiętnie - To nie był włam. To była zabawa - znowu niezręcznie szybko zakończona wypowiedź.
- Tym bardziej szkoda, że są poszkodowani. Jeden z napastników został ranny, tak?
- Wolałbym, aby o tym porozmawiał pan z panem Ramirezem.
David skinął głową na znak zrozumienia. Miał przed sobą żołnierza pierwszej linii. Człowieka, który wykonywał swoją pracę i za to mu płacili. Nie potrzebne mu są dodatkowe rozkminy i komplikacje. Pozostało się zastanowić nad tym kogo może bawić włamanie do firmy chemicznej. Wsunął dłonie w kieszenie spodni i spoglądał w okno czekając na pojawienie się Ramireza.
Cortez skinął Davidowi głową i podszedł do szefa zmiany wymieniając się po cichu uwagami na temat ostatniego obchodu.
Po kolejnych kilkunastu minutach do biura wszedł Ramirez. Szpakowany latynos dobrze po czterdziestce. Rozejrzał się, skinął głową pracownikom i podszedł do Davida:
- Panie dyrektorze - wyciągnął dłoń.
- Witam - David wyciągnął dłoń. Puścił płazem fakt, że szef ochrony nie był zapoznany z etykietą. To CEO powinien jako pierwszy wyciągnąć dłoń. Nic, ważne, że jako szef ochrony był skuteczny. Pewnie nawet nie wiedział, że “witam” jest zwrotem zarezerwowanym dla gospodarza, który wita gości na swoich włościach. Uścisk dłoni wampira był pewny i mocny. - panie Ramirez, chciałbym się rozejrzeć na miejscu wczorajszego incydentu. Może też opowie mi pan co o tym powinienem myśleć?
- Oczywiście, nie ma problemów. Proszę za mną - poprowadził Davida to niewielkiego melexowatego pojazdu. Zaczekał aż dyrektor się usadowi i ruszył. Po drodze relacjonował:
- Młodzi mężczyźni, w wieku między 20 - 23 lat. Zatrzymany miał alkohol we krwi. Przecięli ogrodzenie, zniszczyli zewnętrzną kamerę. Nie zachowywali się szczególnie cicho. Skłaniam się ku teorii albo zakładu albo studenckiego żartu czy też wyzwania. Na wszelki wypadek wzmocniliśmy zmiany o dodatkowy personel - prowadził pewnie i bez wahania. Wkrótce miejsce było widoczne. Zaparkował melex i wysiadł. - Ogrodzenie zostało już wymienione jak pan widzi, kamera również - pokazywał kolejno oba miejsca Davidowi.
Wampir wysiadł. Ciepły nocny wiatr omiótł mu twarz. Rozejrzał się po okolicy. Wcześniej rzadko odwiedzał firmę. Zwłaszcza sekcje produkcyjne. Poprawił kask ochronny. Spojrzał w miejsca w których z zapamiętanych nagrań powinny znajdować się kamery. Większość nawet zauważył. Przeszedł kilka kroków w stronę, w którą uciekali “włamywacze”. Dyrektor szukał jakiegoś zaczepienia. Obejrzał pobliskie zabudowania, żeby ocenić co mogło być celem włamania.
Im dłużej patrzył na okolicę i jej zabudowę tym bardziej skłaniał się do teorii o głupim, szkolnym włamie. Nie było tutaj nic godnego uwagi. Najbardziej cenne rzeczy znajdowały się w biurach, laboratoriach i pilnie strzeżonych budynkach. Nie zaś w środku, pięknych skądinąd konstrukcji.
David podszedł do Ramireza, położył mu rękę na ramieniu.
- Martwię się, bo mamy tutaj największą fabrykę materiałów wybuchowych w Ameryce południowej. Patenty, które mamy i technologie produkcji są najwyższych lotów. Nie chciałbym, żeby władował się tutaj jakiś pijany student i doprowadził do katastrofy. Instalacje do wody amoniakalnej mogą w przypadku awarii wypuścić toksyczne chmury od San Fernando do Port of Spain. Jutro zgłoszę propozycję dodatkowych premii dla chłopaków z patrolu. Dobra robota.
Wsiadł spowrotem do melexa. Nie było sensu dalej szukać. Najwidoczniej zupełnie przypadkowy incydent. Teraz żałował, że nie został z Caroliną w willi.
Ramirez odwiózł Davida pod biuro ochrony:
- Następne kilka dni będziemy obserwować i utrzymamy zwiększoną ilość ludzi. Jak tylko otrzymam oficjalny raport policji prześle go do pana. - powiedział żegnając się z Davidem.
- Będę czekał - pożegnał się, po czym wszedł do biurowca. Nie chciał sprawiać wrażenia, że tylko włamanie ściągnęło go do firmy. Ruszył więc do biura sprawdzić czy wszystko w porządku.
Na laptopie sprawdził, czy wszystkie procesy funkcjonują zgodnie z założeniami. Sprawdził też przebieg rozstrzygnięcia przetargu na firmę usuwającą odpady.
Wszystko było jak trzeba, mimo podejrzliwości Davida, nic specjalnego nie zauważył. Przetarg zgodnie z przewidywaniami wygrała firma polecana przez Carolinę. David mógł odetchnąć z ulgą: chociaż jedno szło po ich myśli.
Wyłączył komputer i ruszył do wyjścia. Jak zwykle czynności biurowe zajęły nieproporcjonalnie dużo czasu w stosunku do ich znaczenia. Budynki biurowe opuszczał po ponad godzinie. Wsiadł do swojego samochodu i ruszył do willi Caroliny. Ostatnia myśl, która mu przyszła do głowy, to fakt, że musiałby wreszcie zamieszkać gdzieś w Point Lisas.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 30-08-2016 o 20:34.
Mi Raaz jest offline