Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2016, 22:15   #107
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Rubus nie miał czasu rozglądać się jak innym idzie walka miał pełne ręce roboty. To dosłownie. Kostur zrobił się wilgotny w miejscach gdzie go trzymał. Zdążył już się nawet lekko zasapać. Nie był wojownikiem i nie potrzeba było dwóch skavenów by mu to udowodnić. Niemniej trzymał się dzielnie i był z tego dumny. Tyle że sprawy zaczęły przybierać paskudny kierunek. Ratunek na który liczył nie nadszedł. Widocznie wieśniacy którym pomógł nadal walczyli ze szczurami. Żarne niesione rękami bogów odwody nie pojawiły się z pomiędzy chałup a dwa osaczające go skaveny rozpracowały jego ruchy.

- Dupa! – Krzyczał gdy stal rozcięła mu ramie. -DUPA – Gdy potem, nie zdążył się zasłonić i krew pociekła mu po nodze.
Oparł się plecami o ścianę chałupy. Zasłonił się kosturem jakby chciał się za nim schować i już czekał na ostatni cios który zgasi światło gdy zdarzył się cud.

Ojczulek Tim wkroczył ze świętą relikwią i choć skończyło się to dla świątobliwego fatalnie przechylił szale zwycięstwa.

- Markus, Rolf, Niklaus, Rubus! - zawołał olbrzym przepychając się przez lamentujący tłum- nie wiem czy was to interesuje, ale to ostatnia wola umierającego. Chciał byśmy jako wybrańcy Sigmara osobiście eskortowali ikonę do Middenheim. Co wy na to? Cholerny staruch nawet po śmierci próbuje być upierdliwy.

O tak. ” Pomyślał Rubus. „Tacy jak on zawsze zatruwają życie takim jak Ja. Ale gdy dochodzi do konkretów to i tak zawsze kończy się to kolejka do znachora.” Sarkał w duchu. Choć i tak wiedział że się zgodzi. Nim odpowiedział chciał podejść nieco bliżej by nie nadwyrężać gardła. Podparł się ciężko na kosturze ale nie poczuł żadnego bólu którego się spodziewał. Obejrzał ciało w miejscach gdzie skaveny rozdarły materiał. Wszędzie było zdrowe ciało no może z lekko zaróżowionymi bliznami.

- I taka to dyskusja ze zmarłym. Nie pogadasz. A wolę uszanować trzeba. – Zgodził się zrzędząc.

No i niebezpiecznie spierać się z kimś kto ma takie plecy u bogów. No i jak mawiał mój znajomek najciemniej pod świecznikiem” .
Może w partii ochotników niosących święte relikwie nikt nie będzie węszył. Miał przynajmniej taką nadzieję zwłaszcza po ostatnich popisach z hipnozą.

- Pójdę – Powtórzył swoją zgodę. „[i]Byle by ten mały przestał piskać[.i].” Dodał w duchu. „Mam nadzieję że nie będzie odstawiał takiej szopki za każdym razem.

Pociągną łyka swojej gorzały medycznej. „To nie jest dobry lek. Zwłaszcza w mojej profesji.” Niemniej ogień w gardle i trzewiach przepędził nieco strach zakończonej bitwy.

„Guślarz zawsze gotowy do drogi.”

Powtórzył w myślach motto jego starego mistrza. Gotów był w dwa pacierze także zdążył jeszcze zobaczyć plecy Rolfa gdy wyruszał poza obręb wioski. Gdy zobaczył miotającego się niziołka zaczął żałować że przygotowania zajęły mu tyle czasu. Czas do wyjścia przeznaczył na połatanie ubrania gdzieś na uboczu byle tylko zejść z oczu małemu krzykaczowi.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline