Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2016, 22:29   #15
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Jaskinia Sel Natha

Para Aleanviirów chwilowo zgubiła pościg. Jednak okolica stawała się z minuty na minutę coraz bardziej niebezpieczna. Siły Beantów były ogromne, ich patrole wylewały się na wszystkie uliczki, żołnierze walili w drzwi domów, zakładów, sklepów, a te co bardziej liche po prostu otwierali z buta.
Kapłanka w swojej pajęczej formie spokojnie przemykała po suficie jaskini, pewna że uniknie zauważenia. Podtrzymywała przy tym zaklęcie pozwalające fechmistrzowi podążać za nią, choć był nieco od niej wolniejszy. Cóż osiem nóg to nie dwie.
Drow czując, że stoi stabilnie, postanowił wykorzystać jeden ze znanych sobie czarów i stać się niewidzialnym. Następnie podążył za kapłanką w pajęczej formie. Zmierzali w stronę zabudowań domu Olathkyuvr.
Para spiskowców przemierzała miasto skrywając swoją obecność pod osłoną magii. Mroczne elfy widziały, jak Beanthci przetrząsają okolicę po okolicy, by ostatecznie, ruszyć w stronę kompleksu Aleanviirów. Seldon i Zeeya konsekwentnie zaś kierowali się w stronę Dziewiątego domu. Po pewnym czasie widzieli już zarys własnego kompleksu. Pytanie pozostawało, jak się tam dostaną.
Pajęczyca spokojnie kontynuowała swoją podróż. Nie przemyślała jeszcze jak dostanie się z sufitu na dno jaskini, w końcu w tej formie nie mogła korzystać z magii zawartej w insygniach Ósmego Domu. W najgorszym wypadku skorzysta z usług fechmistrza.
Seldon miał już plan, jak dostać się do Domu. Pozostało wykorzystanie pajęczych zdolności kapłanki i zsunięcie się na nici w okolice zabudowań, następnie wykorzystując magię fechmistrza, możliwie niepostrzeżenie przemknięcie do komnat czarodzieja. Mogli wykorzystać do tego zarówno niewidzialność, jak i zaklęcia przebrania, którymi dysponował.
Zeeyia-pajęczyca zatrzymała się bezpośrednio nad zabudowaniami i zaczęła przeszukiwać sufit w poszukiwaniu jakiejś jaskini, czy skalnej półki gdzie mogłaby opatrzyć swoje rany i przygotować do dalszej podróży. Była wyczerpana, zarówno fizycznie jak i magicznie.
Seldon zorientował się w intencjach Zeeyii, dlatego również się zatrzymał i, podobnie jak kapłanka, rozpoczął poszukiwania jakiegoś miejsca, w którym mogliby odpocząć chwilę.
Dwójka konspiratorów odnalazła półkę skalną, zapewniającą ciasne chronienie.


Kapłanka wróciła do swojej naturalnej formy z cichym westchnięciem i zaczęła rozmasowywać swoje dłonie. Zawsze ją bolały po przemianie. Potem usiadła, opierając się plecami o skały i zaczęła medytować, starając się zrozumieć swoje miejsce w łańcuchu pokarmowym. Te medytacje zawsze odświeżały jej ciało, jak i umysł.
Seldon z radością spoczął na płaskim terenie. Podobnie jak kapłanka, poddał się medytacji, chcąc odzyskać utracone czary i odświeżyć ciało. Gdy zakończył, powiedział:
- Możemy wkraść się niczym złodzieje, pod osłoną czarów. Chyba, że sama dysponujesz potężniejszymi czarami, które mogą nam ułatwić sprawę? - wstrzymał na chwilę głos. - Możemy się jeszcze przebrać za samych siebie… - zaproponował.
- Mogę cię przemienić w opar, będziesz wtedy niewidoczny, ale też nie będziesz wstanie atakować, czy też rzucać zaklęć póki nie rozproszę swojego czaru. Będziesz też wstanie przecisnąć się przez najdrobniejsze nawet szczeliny. - odparła kapłanka. - Ja sama mogę zmienić się w pająka, tym razem nieco mniejszego i zwyczajnie przejść środkiem, tyle że muszę trafić na podłogę jaskini, a w pajęczej postaci nie jestem wstanie korzystać z insygniów.
Seldon zamyślił się głęboko, trzymając dłoń na brodzie.
- Wykorzystajmy moje insygnia. Tylko będziemy musieli zrobić to pod osłoną niewidzialności, ale to nie stwarza problemu. - wyszczerzył zęby do kapłanki. - To co, ruszamy? - zapytał.
- Jeśli jesteś wstanie uczynić nas niewidzialnymi to starczy że przemienię się na dole, mogę w takim razie wykorzystać swoje insygnia. - odparła kobieta. - Fechmistrzu? Zaklęcie?
Seldon skinął głową kapłance i najpierw rzucił zaklęcie na kobietę, potem siebie uczynił niewidzialnym. Wykorzystując moc insygniów, drowy bezpiecznie pokonały dystans dzielący ich od podłoża jaskini.
Teraz nadeszła pora na kapłankę. Położyła dłonie na barkach fechmistrza i wzniosła cichy zaśpiew. Po chwili mężczyzna zmienił się w opar, a kobieta przybrała postać pająka, choć tym razem nieco mniejszego niż ostatnio. Ruszyła w kierunku zabudowań Dziewiątego Domu, wiedząc że nikt nie będzie próbował jej zatrzymać, a niezauważony fechmistrz będzie mógł swobodnie za nią podążać.
Drowom udało się przeniknąć do domeny Olathkyuvrów. Wśród mieszkańców i pracowników Dziewiątego domu panowało wyjątkowe ożywienie, czuć było napięcie i stres. Zeeya i Seldon widzieli jak służba wynosi z kaplicy nosze okryte szarym płótnem. Czy w czasie rytuału ktoś umarł? Para nie miała jednak czasu się nad tym zastanowić, gdyż działająca na nich magia została nagle rozproszona.
- Wybornie - Zeeya i Seldon usłyszeli za sobą głos Duaglotha. Patron stał przy ścianie w sąsiedztwie małych drzwiczek, prowadzących do korytarza dla służby.
- Wielebna Olorae oczekuje was, szlachetni. - Plugawiec chwycił za klamkę i otworzył drzwiczki, z za futryny wylały się czarne kłęby widmowego dymu. Cokolwiek znajdowało się za progiem, nie było raczej korytarzem dla służby. Duagloth wykonał zapraszający gest.
 
__________________
Port Balifor - przygoda osadzona w świecie Smoczej Lancy - zapraszam do śledzenia!
Przez czas bliżej nieokreślony bez dostępu do sieci. Znowu...
Corrick jest offline