Jusron była odporna na ból, zimno, sarkazm, smród oraz masę innych rzeczy. Ale wszystko miało swoje granice. Najpierw osrana podróż, potem chamskie wpierdol i jednostronne "hulaszki" z bogowie wiedzą jaką ilością skurwysynów, w końcu stanie w kałuży niemal nago i przygnieciona ciężarem wszystkiego co działo się wcześniej. Niebywałą zaletą z knebla, który wciąż wypełniał jej usta, była niemożność odgryzienia własnego języka dygocząc z zimna. Jedyne co kojarzyła, to że zaraz zostanie sprzedana jakimś małym kudłatym kuleczkom.