Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2016, 00:27   #20
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację

20 Eleint 1479RD
Eveningstar
Wczesne popołudnie


Sven oraz Thalakos pospiesznie ruszyli w stronę nowo obranych celów będącymi apteką oraz budynkiem straży. Ten drugi aż zbyt łatwo było pomylić ze zwykłym domostwem gdyby nie dwa duże proporce Purpurowych Smoków wywieszone na ścianach po obu stronach drzwi. Siedział tam pewien pulchny mężczyzna z twarzą w kształcie księżyca w pełni sapiącym jak tworzone przez gnomy prototypy maszyn parowych. Karmazynowego Księcia aż gotowało w środku, gdy podczas wypytywania o swojego towarzysza ów człowiek jadł kurczaka jak świnia. Aż się niedobrze robiło. Niestety przetrzymał on Thayańczyka na dłuższą chwilę z powodu lawiny pytań, jaką wydobył ze swego obleczonego sporą warstwą tłuszczu gardła.
Ciekawe ile miał podbródków, bo na pewno nie jeden.
Tymczasem najemnik powędrował główną arterią Eveningstar w stronę apteki znajdującej się na zachodnim krańcu ulicy. Widział podróżujących tędy ludzi, mieszkańców i przejezdnych, karawany, strażników w zwyczajowych uniformach Cormyru. Wszystko to było niemal standardem dla osady leżącej na jednym z głównych szlaków handlowych. Sven o tym wiedział, ponieważ sam pochodził z tego kraju, choć jego dom, teraz już leżący w gruzach, leżał raczej na uboczu. Rozmyślając nad tym wszystkim aż potknął się o wystający kamień i omal nie wpadł na jakąś kobietę w średnim wieku, która na przeprosiny machnęła ręką, uśmiechnęła się i poszła dalej. Stało się to właśnie nieopodal apteki. Jej szyld był na tyle wyraźny, że każdy mógł trafić w to miejsce. Dostrzegł Sariana opuszczającego ten dwukondygnacyjny budynek, który wpierw wpatrzył się w niego, a później w kogoś za jego plecami, przez co Sven również mimowolnie się odwrócił. W ich stronę powoli zmierzała para kobiet - jedną z nich była znana już im Clove, a drugą wspomniana już przez karczmarza piękna rudowłosa elfka. Po krótkiej wymianie uprzejmości oraz przedstawieniu się jako kapłanka Selune, udali się gdzie indziej, by omówić swoje sprawy.


Likantropka, tropiciel, najemnik oraz kapłanka udali się znów do karczmy, by zasiąść przy stoliku i wymienić wieści z poranka tego dnia oraz poprzedniego wieczoru. Niebo znów przesłoniły ciemne chmury, a na horyzoncie zaczęło już trzaskać piorunami pohukującymi z dużej odległości. Mieszkańcy biegali w szalonym tempie zbierając co się dało, by nie przemokło z powodu deszczu. W budynku gospody zbierało się coraz więcej ludzi - głównie by pogaworzyć, ale też by skryć się przed deszczem. Byli to w większości handlarze, choć nie tylko. Grupa usiadła przy stoliku, który wcześniej upatrzyły sobie Malindil oraz Clove. Krągła kelnerka postanowiła na ich stole zamówiony przez elfkę dzban z jakimś lokalnym specjałem - mocny alkohol wymieszany z mlekiem i krwią dzika. Jedynie Sven wiedział ile to coś mogło kosztować, ponieważ sam pochodził z Cormyru - i cena aż jeżyła mu włos na karku.
- A więc… Co teraz? - zapytała spiczastoucha, gdy wpatrywała się w nowe twarze bez jakiegokolwiek skrępowania.

A po Thalakosie wciąż ani śladu.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosÄ….[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline