Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2016, 18:13   #24
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
I faktycznie - sala rekreacyjna okazała się pomieszczeniem, w którym Lirithea spędzała większość czasu podczas ich długiej i nużącej podróży na Omegę.
Przede wszystkim dlatego, że było to idealne miejsce do obserwacji załogi. Każdy prędzej czy później odwiedzał to miejsce, a ona mogła spokojnie się takiemu komuś przyglądać - czasami nawet wdając się w dyskusję, jeśli tylko był na tyle odważny, bo dosiąść się do pięknej asari. Rozmowy były różne, czasami ciekawe i długie, momentami krótkie i niezbyt interesujące - ze wszystkich jednak Lirithea starała się wyciągnąć jak najwięcej informacji o swoim rozmówcy, bacznie go obserwując i wsłuchując się w każde jego słowo oraz badając reakcje na jej świadome działania.
Poza tym było to miejsce, w którym mogła usiąść i się zrelaksować z drinkiem w dłoni, wpatrując się w akwarium lub niekończącą się przestrzeń za oknem.
Wszystkie te rzeczy były bardziej interesujące, niż przesiadywanie w klitce, którą odważnie nazywano kwaterami dla załogi. Dlatego też dziwiła się takiemu Quinowi, który większość swojego czasu spędzał właśnie w takiej "celi", dzieląc ją jeszcze z mechanicznym psem.

Omegę przywitała... raczej chłodno, choć powstrzymała się od komentarzy na temat tego miejsca. Swoje zdanie, wyjątkowo, postanowiła zatrzymać dla siebie. Nie przepadała za Omegą, choć słuszniej byłoby powiedzieć, że nie przepadała za samozwańczą królową tego miejsca - Arią T'Loak. Dlaczego? Pewnie głównym powodem była zazdrość, do czego oczywiście Lirithea nie zamierzała się nikomu przyznawać - nawet samej sobie przychodziło to z wielką niechęcią.
Sama marzyła o takiej władzy, jaką miała Aria. Wiedziała jednak, że z czasem dojdzie do celu - ba, była pewna, że będąc cierpliwą osiągnie o wiele więcej, niż T'Loak.
Trzeba było przyznać, że gdyby nie zawiść, te dwie asari tworzyłyby niepokonany duet, a do tego pewnie byłyby całkiem dobrymi przyjaciółkami. Jednak w umyśle ani jednej, ani drugiej nie było takiej możliwości. Nigdy.

Sama Omega również nie kwapiła się do ciepłego przyjęcia nowych gości. Już sama podróż w to miejsce przysporzyła pierwszych konfliktów między nowo powstałą drużyną, a konkretniej jej liderem Barrusem i jednym z jego towarzyszy - Jahleedem.
W tej sprzeczce Lirithea jasno wyraziła się, po której stronie stała, próbując dopiec turiańskiemu Widmo na każdym kroku, wypominając mu jego decyzje. Był w gorącej wodzie kąpany, co nie spodobało się Liri. Nie było to profesjonalne w ogóle, do tego pokazywało, jak bardzo szanuje osoby, które zostały mu przydzielone przez jego zwierzchników. D'riais zaczęła nawet zastanawiać się, jak wielkim błędem było przyłączenie się do takiego bufona, a do tego jakim cudem został wybrany na Widmo.
Wątpliwości te ponownie wróciły, kiedy na Omedze natknęli się na pewnego kroganina.
Lirithea ledwo powstrzymała się od parsknięcia śmiechem, kiedy przysłuchiwała się rozmowie dwóch turianinów z kroganinem. Barrus był narwanym głupcem, którego agresywne zagrywki szybko wpędzą w grób. Miała tylko nadzieję, że do tego grobu nie pociągnie za sobą także jej, bo nie zamierzała ginąć z powodu jego głupoty.
Niemniej problem został zażegnany, choć pewnie nie dla salarianina, który smutno poczłapał za swoim oprawcą.
Obojętnie skinęła głową na "rozkaz" Barrusa i, nie czekając na Quina, ruszyła powoli w stronę Overmind, by dać czas turianinowi na dogonienie jej.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 31-08-2016 o 18:16.
Pan Elf jest offline