- Luźne gacie, baby. Idziemy sprawdzić pięterko i znikamy - powiedział Svein szczerząc się niepełnym uzębieniem w kierunku Edyty i Edgara. Cieszył się głównie z porozumienia, które choć szorstkie jak zwykle, zbliżało go do uzupełnienia sakiewki. I do czegoś jeszcze. - Jak dostanę tę kasę... Ech, kurwa. Skończy się głodowanie. - Chwilę później z zaciętą miną o krok przed Kirstin wspinał sie po schodach. Jednak ze względu na napięcie i towarzyszącą wycieczce po posiadłości adrenalinę był gotów do każdego nieprzemyślanego czynu. Podał swoją latarnię dziewczynie a sam schował toporek i odplątał spod płaszcza szpadel. Trzymając go horyzontalnie oburącz możliwe, że przestraszony spróbuje pchnąć cel i szybkim ruchem wbić weń narzędzie. W swoim poprzednim zajęciu słynął z odcinania głów niespodziewajacym się gryzoniom. Na wyższej kondygnacji zamierzał stanąć w drzwiach pokoju zajmowanego przez Franza i spółkę a chłopaków spytać o Bruckschmeihera i zwłoki alchemika.