Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2016, 18:51   #58
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Evelyn spokojnym krokiem wróciła do hotelu. Ponieważ miała jeszcze chwilkę przysiadła w oddalonej części ogrodu i z ciekawością przyglądała się aurom przychodzących ludzi. Ku jej zaskoczeniu zaatakowała jej wyostrzone zmysły feeria wrażeń. Niektóre ściany nagle okazały się wydawać dźwięki na wietrze. Drzewa szumią - ale szumią w konkretnej oktawie. Zapachy są prawie jak kolory - drewniana ławka na której usiadła pachnie drewnem bardziej niż prawdziwe drewno, jakby ktoś potrafił zrobić esencję zapachu drewna. Mogłaby tu siedzieć godzinami i tylko delektować się tymi wszystkimi wrażeniami. Syczenie za jednym z krzaków przypomniało jej o tym co tu robi. Gdyby tylko to były inne czasy, gdyby nie musiała uciekać. Co gdyby miała towarzysza? Czy jej paranoja jeszcze by nabrała na sile czy może by jej przeszło.

Z jej zadumy wyrwała ją dwójka zakochanych, tulących się spacerowiczów, promieniowała jasną, toksyczną zielenią - a jasne kleksy na aurze już zupełnie skreślały ich jako przypadkowych gości. Obeszli cały ogród i weszli na patio, rozsiadając się za szklanymi ścianami. Kobieta-ghul wysłała smsa i delikatnie odłożyła telefon na stolik, tuż obok otwartej torebki.

Chwilę po nich pojawił się Joachim - Tremere w długiej, karmazynowej szacie płynął po ogrodzie z zamkniętymi oczami. Zatrzymał się kilkanaście kroków przed Evelyn.

Evelyn uważnie przyjrzała się aurze wampira. Ciekawe czy Tremere był jednym z zainteresowanych nią starszych. Mimo wszystko nawet cieszyła się, że go widzi. Może dlatego, że znał Smitha, że istniał cień szansy, że nie będzie chciał jej zabić. - Witaj mistrzu. Czy zechciałbyś się przysiąść?- Poklepała ławkę na miejscu obok siebie.

- Nie, raczej nie skorzystam z tego zaszczytu - stał sztywno wyprostowany - Evelyn, wiesz jaka jest obecnie sytuacja. Bądź łaskawa przejść do konkretów

- Chciałam zadać dwa pytania. Co się dokładnie dzieje w Valettcie? Niestety jestem trochę oderwana od dopływu informacji. - Brytyjce momentalnie popsuł się nastrój gdy usłyszała wypowiedź wampira. - A drugie… Wiesz gdzie znajdę Nolesa?

- W wyniku naruszenia Maskarady przez Burnsa i jego childe, cała Malta jest obecnie oblegana przez łowców - zrobił ostrożny krok w stronę dziewczyny - Każdy kto może jest w swoim najbezpieczniejszym schronieniu - i zapewne młody Brujah nie jest wyjątkiem

- Wiesz gdzie znajdę to schronienie, lub kogoś kto udzieli mi na ten temat informacji?

- A czy masz czas na takie poszukiwania? - zadał to pytanie patrząc w niebo, wysoko ponad nimi - Świat nie będzie na ciebie czekać

- Chcę to ocenić sama.

- Więc oceń: on przybył już na wyspę - i wie o twoich przygotowaniach

- Nie przyspieszę swoich przygotowań, najwyżej mnie zgarnie i nasz przyjaciel będzie musiał znaleźć inną marionetkę. - Evelyn podniosła się i podeszła do wampira. Była zirytowana. Wszyscy tylko podkręcali jej paranoję, jakby nie wystarczył strach przed tym, że może zabić ją jej własna poduszka. - Wiesz gdzie znajdę Nolesa? Jeśli tak, powiedz mi, a jutro zniknę stąd i nie będę cię więcej szukała.

- Miał schronienie w Bingemmie. I nie obiecuj czegoś czego wiesz że nie możesz dotrzymać - opuścił wzrok na nią kiedy zatrzymała się tuż koło niego - Te chłodne noce są trudne dla młodych.

- Postaram się mistrzu. - Evelyn ruszyła w stronę swojego pokoju. Ma dwie godziny, chyba jednak wróci do Valetty.

- Prezent, Evelyn. Od wspólnego znajomego - zawołał ją kiedy tylko go minęła. W ręku trzymał zawiniątko niewiele większe od dłoni

Dziewczyna chwyciła obiekt. - Dziękuję… Powinniście zająć się sobą a nie mną.

- Twoje przetrwanie jest korzyścią i dla nas, jeżeli samo to ci nie wystarcza - kiwnął ręką żeby Evelyn odwinęła paczuszkę - Tylko nie dotknij powierzchni! - dodał szybko

Wampirzyca zatrzymała się i delikatnie zaczęła rozwijać zawiniątko.

Starannie oszlifowany, obsydianowy dysk był pokryty setkami drobnych run. Jednocześnie przyciągał, zachęcał do poznania...a z drugiej strony Evelyn miała bardzo jasną wizję bólu rodzącą się z tyłu głowy kiedy tylko myślała o dotknięciu gładkiej powierzchni

- Dotknięcie go krzywdzi wampiry - nie ważne czy to muśnięcie czy cios.

- Dziękuję. - Evelyn dokładnie znów zawinęła obiekt. - Jeśli go spotkasz, przekaż mu podziękowania, a teraz czas na mnie.

- W rzeczy samej - ponownie przeniósł spojrzenie na gwiazdy - Pod jednym niebem…- mruknął pod nosem.

Brytyjka spojrzała w niebo i nagle przypomniała sobie tą gniewną aurę. Chciała ruszyć ale… - Czy wiesz jak nazywa się ta osoba? Ten na którym tak zależy Smithowi? - Jej szept nie mógł być słyszalny dla kogokolwiek z zewnątrz.

- A dlaczego miałbym wiedzieć? Nie jest to niezbędne żebym pełnił swoją funkcję.

- Nie ważne. Dziękuję mistrzu.

Evelyn żegna się z wampirem i po zagarnięciu swoich rzeczy rusza do Valetty. Szuka kolejnego hotelu.,nie łączy się z internetem i wyłącza telefon. Na razie wolałaby uniknąć kontaktu z Cristą. Pisze jeszcze maila do Samuela z informacją o tym że udało się jej znaleźć rzemieślnika.

Następnej nocy sprawdza gdzie jest Bingemma. Odpisuje tej rodzinie że bardzo chętnie się spotka jednak w tym tygodniu przytłoczyły ją obowiązki. Pisze zapytanie do rzemieślnika czy niczego więcej nie potrzebuje: rysunki, uwagi etc. Postanawia że najpierw chce się rozeznać co się dzieje w San Angelo i szybko dowiaduje się, że nie jest to nic, co zwracałoby uwagę - godziny otwarcia jak zawsze, jak zawsze tylko za zaproszeniem. Sprawdza czy muzeum nadal działa i okazuje się, ze nie dość, ze działa to w standardowych godzinach otwarcia. Po namyśle zerka czy ktoś nie wrzucił do sieci zdjęcia spod fortu. Większość - około 99% to zdjęcia dzienne; ale tutaj cos przyciąga jej uwagę - koło bramy są rusztowania jakby coś remontowali. A przynajmniej ostanio nie było tam czego naprawiać, front był w perfekcyjnym stanie. Wie że musi bardzo uważać. Postanawia podejść jak najbliżej dachami. Przez chwilę rozważa nabycie jakiejś lornetki ale uznaje że błysk szkła może ją zdradzić.
Po spotkaniach poprzedniego dnia jej paranoja urasta do dziwnego poziomu. Musi bardzo się starać by non stop nie zerkać za siebie. Raz na jakiś czas zatrzymuje się i szuka aury na niebie, każda osoba w bluzie lub luźnej kurtce sprawia że cała się napina gotowa o ucieczki.

auspex ST8, 3 kości, 0 sukcesów
radosne nothing. Fort jak fort

Zręczność + Skradanie, ST7 (6+1 za brak umiejętności), 6 kości, 086531, porażka



Niestety w połowie drogi trafia na przeszkodę. W miejscu gdzie wcześniej dało się po ludzku przejść, teraz banda wyrostków urządziła sobie balangę w podniebnej melinie z widokiem na zatokę - i rozkładając się rozwalili oba daszki po których się szło. Evelyn schodzi na poziom ulicy i rusza dalej. To rusztowanie może jej ułatwić wejście na teren ale najpierw musi sprawdzić czy nie korzystają z niego łowcy. Czy tak na prawdę jest w stanie jakoś sobie z nimi poradzić? Przygryzła wargę i znów wytężyła zmysły szukając zagrożenia.

Ktoś, chyba 2-3 osoby, chodzi po murach, niewidoczny z dołu. Na małym jachcie w zatoczce poniżej mostu słychać “dobrze bawiącą się” parkę. W zatoczce jest motorówka którą uciekaliście z półwyspu razem z Bretem. Przed zamkniętą bramą jest dwójka ochroniarzy - jeden znajomy, Paul, w starodawnym uniformie jak wszyscy ochroniarze fortu i jakiś obcy, w cywilnych ciuchach ale z kaburą na udzie.

“No cóż bez szkatułki i tak nic nie zrobię” - Evelyn wycofuje się i kieruje swoje kroki w stronę kampusu. - “Muszę zapolować”-. Po drodze zahaczyła o kafejkę internetową i wyciągnęła laptop z plecaka. Sprawdziła czy ma już maila od rzemieślnika, u którego zamówiła szkatułkę i po chwili namysłu zajrzała na spamowego maila, którego podała Bretowi. Ku swojemu zaskoczeniu odnajduje tam wiadomosć od swego Sire.

“Omijaj dom. Dziś i jutro”

Brytyjka uśmiechnęła się, a nawet była dziś koło “domu”, chyba że chodziło mu o jej nowe lokum. Co by to nie było nie zamierza w najbliższym zbliżać się ani do jednego ani do drugiego. Szybko odpisała.

“A co znów sprowadzasz kochankę tatusiu? Tęsknię”.

Szybko pisze kilka maili do profesorów informując o swoich badaniach na terenie fortu San Angelo i rozejrzała się po kafejce. Najgorsze, że była tam już dzisiaj. Czyżbym znów władowała się w kłopoty. Przed oczami stanęła jej pluskwa wypływająca spod skóry w postaci srebrnej kropli.

Chwilę wpatrywuje się w wiadomość od Breta po czym postanawia wybrać się na polowanie. Swoje drogi kieruje w stronę kampusu.

3 sukcesy - czyli albo 6 pkt krwi albo 4 + jeden na później



Po polowaniu, udaje się do hotelu. Szybko sprawdza ile ma do Birgemmy. -
Bingemma to tylko pół godziny drogi z Valetty, jakbym nie znalazła Nolesa mogę zawsze przenocować w Mdinie. - Po chwili namysłu zmienia wynajmowany samochód i rusza w stronę Mdiny.

-*-

Znalezienie hotelu w Mdinie było niemal równie łatwe co w Valettcie. Była jednak spora różnica między tymi dwoma miastami. W Mdinie Evelyn mogłaby zostać na zawsze. Było to miasto dużo starsze i dużo bliższe czasom, które interesowały dziewczynę. Osada założona przez Fenicjan, własność rzymska. Niechętnie rozpakowała część swoich rzeczy i znów wsiadła do samochodu. Miała jeszcze kilka godzin, więc chociaż rozejrzy się co i jak. W najgorszej brujah ją zabije w najlepszej będzie chciał pomóc, a najbardziej prawdopodobne, że będzie ją miał w głębokim poważaniu.

Wampirzyca zaparkowała pod samym fortem i uśmiechnęła się widząc dobrze jej znane zniszczone mury. - Jedno z ciekawszych pastwisk świata - Narzuciła plecak na ramię i wyostrzyła zmysły obserwując mury. Gdzie mógł się ufortyfikować ten cholerny brujah.

Fort w Bingemmie - a tak właściwie jego ruiny - zdecydowanie był poza nocnym szlakiem turystycznym. Z bardzo prostego powodu - dostęp do nich odcinał wysoki metalowy płot z tabliczką “Private Property”.

Inteligencja + Polityka ST8,49299 - trzy sukcesy
Evelyn czytała o tym przy okazji wstępnego oczytywania obiektów na Malcie. Fort dawno wynajęto jakieś rodzince i zaczął się bajzel z zgodą na użytkowanie. Rodzinka nie dość że była agresywna, to jeszcze bezczelnie gra na nosie Ministerstwu Kultury. Ponoć mają tam nawet jakąś nielegalną restaurację



Dziewczyna doskonale zna historię tego miejsca. Czytała o nim przy okazji wstępnego oczytywania obiektów na Malcie. Fort dawno wynajęto jakieś rodzince i zaczął się bajzel z zgodą na użytkowanie. Rodzinka nie dość że była agresywna, to jeszcze bezczelnie gra na nosie Ministerstwu Kultury. Ponoć mają tam nawet jakąś nielegalną restaurację

Z poszerzoną świadomością zaczęły spływać nowe detale - delikatne, sztuczne światło padające na przeciwległą ścianę. Oddechy psów śpiących niewidocznie w załomie skalnym za płotem, zapach krów i kóz w pomieszczeniach fortu - ale przede wszystkim czegoś brak: brak nocnych zwierząt. Nie było tu nocnych ptaków. Nie było małych nocnych zwierząt, korzystających z chłodnych godzin przed świtem. Tylko ludzie i to co ludzie sprowadzili. Dziewczyna postanawia się rozejrzeć. Na spokojnie powinna okrążyć fortyfikacje, a może znajdzie miejsce, w którym można by przejść nie rozwalając płotu. Szybko okazuje się, że płot idzie najpierw po dolnej części - i tam spokojnie by przeszła - ale na górze, na grzbiecie wzgórza, jest już całkiem szczelny.

Kończy obchód i postanawia, ze następnej nocy zacznie jednak od miejscowości o wdzięcznej nazwie Bingemma, nie ma co głupio ładować się na czyjąś posesję nie wiedząc czy ten brujah tam siedzi.
 
Aiko jest offline