Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2016, 19:14   #45
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Na powrót w karczmie


Jenny siedziała naprzeciwko Sorena w tej samej karczmie w której rozmawiali na początku. Kilkukrotnie starła się zacząć rozmowę, ale nie umiała odnaleźć odpowiedniego sposobu. Czuła niezręczną cisze przy stoliku. Susanoo jak zwykle niczym się nie przejmował i popijał zamówiony przez Jenny napój. W końcu podniosła głowę i spojrzała na wampira.
- Powiedziałeś, że stało się to wbrew twej woli. Co się sało?
Wampir uniósł brew, najwyraźniej zaskoczony pamięcią Jenny.
- Długa historia. O tyle ironiczna iż do tego wszystkiego doprowadziło niesłuszne posądzenie o wampiryzm… A teraz jestem czym jestem. Jak to zwykł mówić mój dawny znajomy, “życie to komedia napisana przez sadystę”.
- Być może… mamy chyba jednak nieco czasu. Jesli oczywiście chcesz opowiedzieć co się dokładnie stało.
Soren zamilkł na chwilę nie wiedząc co począć. Nigdy nikt go o to nie prosił. Z drugiej strony opowieść nie mogła mu zaszkodzić, a dziewczyna już wyjawiła mu część swojej przeszłości. Postanowił się zrewanżować.
- Jeśli chcesz..-zaczął trochę niepewnie-..czemu nie, może się nie zanudzisz. W moim świecie był okres gdy po wielu krajach przetoczyła się fala polowania na wampiry i czarownice. W zasadzie do tej pory nie wiem czemu, ale zostałem posądzony o wampiryzm. Wtedy nie miałem nic wspólnego z tym całym burdelem, byłem zwykłym podrostkiem. Jakiś chłop podobno widział mnie w nocy jak zmieniam się w “nietopyrza”- powiedział udając głos wsponianego mężczyzny- a potem poszło już z górki. Dopadła mnie Inkwizycja, co uwierz mi nigdy nie kończy się dobrze, nawet dla członków rodziny królewskiej. Po hmmm…..przesłuchaniu skończyłem w celi z jakimś podejrzanym typkiem, a następnego dnia miałem spłonąć ku chwale boskiej. W nocy doszło do dość niefortunnego rozwoju wypadków, a nad ranem obudziłem się już będąc mniej więcej tym czym jestem teraz…. Od cała historia.
Skończył i usiadł wygodniej obserwując twarz dziewczyny. Dziwnie było mu zwierzać się Jenny, ale poczuł się jakby nieco lepiej.
Dziewczyna wyglądała już bardziej na zmartwiona niż przerażoną.
- Ten… podejrzany typek w celi był wampirem? - zapytała z cicha.
- Ee..nie..- bąknął Castell odziwo zdając się być nieco speszony- raczej mężczyzną o niecodziennych upodobaniach..
- Znaczy? - dziewczyna przekrzywiła głowę starając się zrozumieć co może mieć na myśli Soren.
- Znaczy-zaczął nachylając się i ściszając głos, choć na to wspomnienie odżyła w nim złość- gwałciciel, homoseksualista czy jak inaczej go tam można określić psia jego mać. Myślał że uda mu się wykorzystać na wpół żywego, po “spowiedzi” u inkwizytorów, chłopaka zanim ten trafi na stos. Przeliczył się stary k**as.
Jenny zasłoniła usta dłońmi wstrząśnięta wyznaniem Sorena. Zaraz sięgnęła po jego dłoń w końcu nie patrząc na niego jak na potwora a ofiarę. Dłoń okazała się być całkiem zina w dotyku.
- Przepraszam… nie wiedziałam, że coś takiego cię spotkało… To straszne. - w głowie Jenny inkwizycja już została zaszufladkowana do intytucji podobnych do rządu.
- Nic się nie dzieje, to przeszłość, a i do niczego ostatecznie nie doszło- odpowiedział uspokajając się równocześnie- gorsze rzeczy się zdarzają na świecie.. światach.
- Ale i tak Inkwizycja cię skrzywdziła bez powodu… tylko ciągle ne rozumiem jak to się stało, że się zmieniłeś. Skoro… nie ten człowiek w celi, to jak?
- W pewnym sensie można powiedzieć że on. Otóż zabiłem go broniąc się, przyznaję że trochę mnie wtedy poniosło. Całość pamiętam trochę jak przez mgłę, gdy tak stałem w kałuży jego krwi usłyszałem coś. Dziwny głos. Nie pamiętam reszty, ale obudziłem się rano już poza celą, cały we krwi, ale cudownie ozdrowiony.
Przez moment Jenny starała się zrozumieć do końca, ale w końcu się poddała. Nieco rozumiała jak działają pewne sprawy w międzyświecie, ale nie wszystkie.
- Rozumiem… - postarała się zabrzmieć przekonywująco. - A co było potem? Kiedy trafiłeś do międzyświatu?
Wampir uśmiechnął się po staremu, unosząc tylko kąciki ust.
- Potem był długi okres przyzwyczajania się do nowej formy, no i diety. Z ty drugim było trochę gorzej. Ale proponuję chwilę przerwy w mojej historii, nie lubię tyle gadać. Proponuję wymianę informacji droga Jenny, może Ty coś opowiesz?
- Nie ma sprawy. A coś konkretnego chcesz usłyszeć? - zapytała.
- Hmm..Wspominałaś mnie kiedyś czemu gonią Cię ci ludzie w garniturach. Ale poprzednim razem nie przerazili cię w takim stopniu jak teraz. Kim jest ten Dawid, na dźwięk którego imienia widzę panikę w Twoich oczach?
Tym razem Jenny zrobiła zmieszana minę.
- Davida poznałam jak dołączyłam do swojego “ruchu oporu”. Był tam dość ważną osobą. Jednym w prowodyrów całego ruchu. Zwaliśmy siebie podziemiem, choć nasze miasta lewitowały wysoko ponad niebezpieczną powierzchnią. David był naprawdę inteligentnym i sprytnym człowiekiem. Uczył nas jak naprawdę zadać ciosy rządowi i nie być tylko rozwrzeszczana gówniażerią… no i w pewnym momencie zaczęliśmy też dzielić między sobą nie tylko idee… - piosenkarka zaczerwieniła się lekko wspominając przyjemne chwilę.
- Wszystko się jednak musiało skończyć. Federalni mieli wiele sposobów aby nas osłabić, pokonać. Czasem nam coś nie wyszło, czasem nie wyszło bardziej. To bardziej było kiedy i mnie i jego przeją rząd. Niewiele pamiętam z tamtych czasów. W którymś momencie jednak moi dawni towarzysze musieli mi uszkodzić elekto-tatuaż kontrolujący moje zachowanie…
Jenny wzdrygnęła się przypominając sobie pobudkę. Bez ubrań, bez niczego w jakiejś zasyfionej uliczce z ciałem wymazanym w oszczerstwach.
- To nie była najciekawsza pobudka w moim życiu, a lubiłam nadużywać alkocholu… Rodzice pomogli mi wtedy… wyobraź sobie, że przez pewien czas nawet miałam nadzieję, że rząd wciąż myśli iż jestem pod ich kontrolą, że mogę przemycać swoje wartości jako piosenkarka. Gówno prawda. Opowiadałam ci o tym, jak się naraziłam. To wtedy dowiedziałam się, że David skończył inaczej niż ja. Został odmieniony całkowicie. Stał sie idealnym narzędziem dla rządu, bez uczuć, bez litości… postanowili rozprawić się ze mną… i przez peluneum trafiłam tutaj. On… dopadnie mnie skoro mnie szuka. Skoro trafił za mną aż tutaj. Skoro nawet jest w tym samym mieście. Pewnie gdyby nie to, że mój wygląd się zmienił pewnie nie rozmawialibyśmy już.
- Hmmm. Czy w jego przypadku ta zmiana też jest efektem działania elektro-tatuażu czy może raczej już prania mózgu?
- Nie wiem. Nie miałam z nim kontaktu przez ten cały czas. Nie mam pojęcia co mu zrobili - Jenny pokręciła głową. - Wiem tylko, że osoby potrafiące korzystać z peluneum są wykorzystywane przez rząd aby kontrolować ludzi. Jednak muszą być one jakoś tam świadome bo inaczej nie dają rady używać mocy kamienia… o ile wiem David nie umiał tego robić więc… możliwe że było to i pranie mózgu.
Jenny posmutniała. Nie myślała o tym do tej pory, ale teraz sądziła, że nie uda jej się odczynić tego co zrobili Davidowi.
- Może gdyby go złapać, ktoś z tego świata byłby w stanie mu pomóc? Pośród tej bandy musi być ktoś kto zna się na tych sprawach.
- M-może… ale nie liczę na to aby ktoś dał radę go złapać… Nawet ty - dziewczyna odchrząknęła - Jeśli ma przy sobie rządowych żołnierzy to nie da rady. On sam tez potrafi wiele.
- Też co nieco umiem- odparł czując się nieco urażony- a gdy kiedyś dojdzie do starcia, warto mieć jakiś z góry założony plan.
- Uch! - Jenny złapała się za głowę. - Walczyłam przeciw rodzinie i zrobiłam śpiewem roślinnego smoka,a boję się zrobić cokolwiek przeciw rządowi! Co jest ze mną nie tak?
- Może strach Cię blokuje? Nie wiem nie jestem psychologiem- położył dziewczynie dłoń na głowie i poczochrał tak jak wiele dni temu- ale w razie co postaram Ci się pomóc, no i mamy jeszcze tego długouchego, może on też się na coś przyda.
- Hm… może… wydaje się raczej podążać za własnymi problemami. Jakoś nie widzą powodu aby zadręczać go tym. Z resztą teraz go nie ma w mieście jeśli dobrze zrozumiałam. Nie wydaje mi się z resztą aby był podczas akcji kiedy najbardziej jesteśmy… jestem narażona na pojawienie się rządowych.
- Bez niego też sobie poradzimy. Pewnie zabrzmi to źle z moich ust, ale mimo technologii to wciąż tylko ludzie.
Piosenkarka spojrzała na Sorena niepewnie.
- Pewnie masz racje… Ale głupio by było ich ie docenić a potem tego żałować… więc hm… bądź ostrożny?
- Widziałaś już jak walczę, nie tak łatwo się mnie pozbyć. No ale niech będzie, postaram się uważać.
Jenny kiwnęła głową. Wciąż ją jednak coś męczyło.
- Tak po prawdzie to bardziej się boję, że David będzie miał coś dzięki czemu będzie mógł mnie przyprowadzić do porządku.
- Masz na myśli jakiś mechanizm kontrolujący?
- Tak - dziewczyna kiwnęła głowa.
-Moglibyśmy spróbować ich przechytrzyć. Sprawić żeby zaatakowali Twojego sobowtóra..
- Ale… ja nie mam sobowtóra - odpowiedziała zdezorientowana Jen.
Dziewczyna dosłownie mrugnęła, a gdy znów spojrzała na Sorena zobaczyła samą siebie.
-Ale możesz mieć- odpowiedział jej własny głos- jak wspominałem, co nieco umiem.
Jenny siedziała przez chwilę z rozdziawioną gębą patrząc zgłupiała.
- Coooo - wydukała tylko - ależ ja fatalnie wyglądam...
-Nie jest źle- zaprzeczył Castell bawiąc się kosmykiem białych włosów- myślę że wyglądam wystarczająco autentycznie żeby Twoi znajomi nas pomylili.
- To na pewno - odparła w końcu Jenny nie mogąc się nadziwić widokowi. Chociaż Soren zaprzeczył piosenkarka była przyzwyczajona aby dbać o swój wizerunek. Jej charakterystyczny wygląd z czerwonymi włosami i granatowym płaszczem został zastąpiony przez nijaką zielona sukienkę i nierówno obcięte platynowe włosy. Było nad czym popracować, ale nie w głowie był do tej pory takie myśli. Jak nieco się uspokoi, to zajmie się tym.
- Będę ci wdzięczna za pomoc. W razie czego jestem gotowa ciebie wspomóc.
Wampir skinął głową
- Jeśli chcesz mogę zastąpić Ciebie w momencie ataku, mogę wyglądać jak Ty w momencie gdy trafiłaś do tego świata. Ty trzymałabyś sie nieco z tyłu. Może nawet udałoby nam się złapać tego Dawida. Oczywiście za Twoją zgoda.
Jenny się zamyśliła. Propozycja wampira była kusząca.
- Można spróbować… ale bez zastępowania mnie. Mam jeszcze te białe szaty na pustynię, więc powinny zasłonić moją twarz, ty wtedy będziesz faktycznie gdzieś z tyłu. Wyglądający jak ja na początku. Może dadzą się na to nabrać… Tyko jak już złapiesz Davida to upewnij się, że nie ma żadnych urządzeń przy sobie - piosenkarka czuła że ryzykują z tym planem.
- Moim priorytetem jest jednak mimo wszystko Lucile. Jeśli miałbyś wpaść w kłopoty to porzuć ten plan. Nie wiem ucieknij. David na pewno nie odpuści odnalezienia mnie.
- Skoro już o tym mowa. - wytracił się rogacz odstawiając pustą szklankę. - Mam wątpliwości czy Lucil pójdzie z nami od tak. To znaczy. Nie mam wątpliwości że chce się wydostać, ale... Powiedz Jenny jak wiele o nim wiesz. Jak bardzo jest ci towarzyszem? - zapytał jakby jego to niedotyczyło. Nie, słowa Susano zawsze były wypowiadane jako nauka lub wiedza przekazywana przez mentora. Jeżeli mówił w taki sposób, to zwykle chodziło mu o to by Jenny sama potrafiła na to odpowiedzieć. Potrafiła odnaleźć się w świecie.
- Wiem, że go nie znam. Sam chciał się jednak do mnie przyłączyć… - Jenny zrobiła dziwna minę - w razie czego postaram się go przekonać iż naprawdę jestem po jego stronie. Wolałabym nie wystawiać ruchu oporu na wiatr po tym co się stało, ale w razie czego jestem gotowa dać się wciagnąć w kłopoty Lucila… i tak już mam ich dużo. No chyba że uznam iż naprawdę trzeba zwiewać i skoczę wraz z nim.
Jenny westchnęła. Zaufała wampirowi to czemu ma nie zaufać temu chłopakowi? Cholera przecież zawsze może znaleźć wyjście z takiej opresji. Improwizacja przedewszystkim.
- Co wy na to? Czy wolicie zagrać bezpiecznie?
- Kłopotów z nim związanych może być dość sporo. Zeszłej nocy dowiedziałem się że sam Lord Mortres miałby wykonać egzekucję, oraz poznać sekrety tego chłopca. Może to oznaczać że wasz znajomy posiada cenne lub poufne informacje, a Wampirzy Lord najwyraźniej nie chce by ktokolwiek poza nim się o nich dowiedział.
- Tym bardziej musimy go wyciągnąć i przekonać, że faktycznie jesteśmy po jego stronie - powiedziała ostatecznie Jenny.
Susanoo przytaknął z aprobatą.
- Sahri dobrze zrobił, że to ciebie oddelegował do ratowania jego. Tobie może uda się go przekonać, a ja postaram się kupić ci czas.
- W tym czasie Soren odwróci uwagę, łowców z mojego świata. Brzmi jak plan, który nawet może zadziałać - Jenny się wyszczerzyła widocznie zadowolona z ich pomyślunku.
-Brzmi całkiem nieźle- skomentował wampir- Dawno nie współpracowaliśmy, a Susanoo prawie nie znam, więc pozwólcie że zapytam żebym wiedział na czym stoję. Jak wgląda wasza sytuacja jeśli chodzi o zdolności bojowe?
- Errr… no w zasadzie… chwilowo jest słabo. Ale mam nadzieję, że chociaż Suu do akcji wydobrzeje. Regeneruje się po ostatniej bitwie. Z reszta ja też - Jenny chrząknęła. - Jeśli jednak wszystko wróci do normy to dalej gram podobne melodie. Jakoś tak wyszło, że bardziej poświęciłam czas na wzmocnienie ciała. Trochę lepiej walczę wręcz.
- Moja siła fizyczna i kontrola energii są już na przyzwoitym poziomie. Jeszcze mam problem z zasięgiem wykrywania i rozpoznawania istot. Także dystrybucja energii jest wciąż tłumiona. Ale i tak mówię tu o wartościach znacznie przekraczających wasze. Poza tym odrobinę zastałe mięśnie i ich trwałość. Odbudowa całego organizmu do pełni funkcjonalności zawsze jest taka... niewygodna. - zrobił grymas niezadowolenia, który niczym nie różnił się od jego naturalnej twarzy - Tobie Jenny przydała by się większa liczba możliwości. Mam na myśli ruchy i czynności wykorzystujące większy potencjał twoich zdolności. Przydał by się także sprzęt. Najlepiej jakaś podręczna ochrona i coś do pomocy doraźnej. Chociaż w kwestiach pieniężnych jesteśmy dość ubodzy. Jak z tobą, Sorenie?
-Mam doświadczenie i środki do walki z lykanami i wampirami. Z tymi drugimi miałem już styczność w tym świecie, z pierwszymi nie miałem okazji walczyć. Poradzę sobie.
- Na razie słowa muszą mi wystarczyć.- pokiwał twierdząco rogacz. - Mamy cały dzień przed sobą by się przygotować. Sądzę, że w sprawie zaopatrzenia możemy się skontaktować z podziemiem. A... w sumie. Jenny pamiętasz tą dwójkę dziewcząt... - zapytał jakby sięgając gdzieś pamięcią. - Może one też by mogły nam jakoś pomóc.
- Mówisz o tej mysiej? No pamiętam. Warto spróbować. Z reszta mają się jeszcze z nami skontaktować co zmienili.
- Nie. Akurat nie o niej. Ale też tam była. Takie... dwie podejrzane osóbki.
- Znajdźmy je… no i w sumie poszłabym na jakieś zakupy. Eee znaczy takie zwykłe. Potrzebuje nieco odświeżyć image - Jenny wstała i ręką odgarnęła włosy zawadiacko się uśmiechając. - Mam kilka pomysłów co mogłoby mi się przydać. Su czy ty czegoś byś nie potrzebował?
- Raczej nie. Wszystko czego potrzebuję mam przy sobie. - Chodźmy.
Jenny miała kilka pomysłów, oj miała. Zastanawiała się mocno nad tym co chce ze sobą zrobić i jak dopomóc sobie w walce. Coś jeszcze jednak chciała osiągnąć. Zrobić z siebie symbol walki z wampirami. Oczywiście to przemilczała panom nie chcąc im zdradzać tych dziecinnych zachcianek. Bycie bohaterem było pociągające i Jenny zamarzyło się stać się jednym z nich. Takim nieco tajemniczym… Szczęściem eldara nie było w pobliżu aby mógł wyczuć myśli dziewczyny.
Ponieważ nie mieli z Susanoo zbyt dużo pieniędzy przy sobie, Jenny postanowiła wykorzystać posiadane już ubrania. A dokładniej zielonej sukienki i szmaty na pustynie. Umyśliła sobie do tego pończochy w biało-jasno zielone paski. Do tego na kolanach brązowe, skórzane ochraniacze z ciemniejszymi obszyciami i dodatkowo jasnożółtą gwiazda na środku. Swoje czerwone trampki zostawia jakie były pozwalając tylko na ich lekkie odświeżenia. Miała w planach dla nich coś jeszcze. Do swojej sukienki Jenny dobrała biały pasek ze złotawymi wykończeniami, również z gwiazdą na klamrze. Na rękach zastosowała podobny pomysł co na nogach. Bezpalczaste rękawiczki do łokci w takie same paski, do tego skórzane nałokietniki z gwiazdą i kolejna para rękawic. Jej starych czerwonych przerobionych pod walkę wręcz. Dodatkowe zabezpieczające naszywki na wierzch i knykcie. Ramiona i szyję okryła swoją jasną szmata podróżną. Uformowała ją tak, aby miała także kaptur głęboko zakrywający twarz, gdyby nagle zachciało jej się ukryć swoją twarz.


- O. Znalazłem jedną. - oznajmił rogacz. - Tamta alejka.
W wąskiej nie używanej alejce, miała miejsce pewna transakcja. Jednak gdy tylko dwójka zakupowiczów dotarła na miejsce, tajemniczy handlarz znikał już za rogiem. Pozostała jedynie fioletowo włosa dziewczyna.

- W czym mogę wam pomóc? - zapytała nie odwracając się. Musiała wiedzieć że się zbliżają.
- Hej, spotkałyśmy się jakiś czas temu. Szukam, czegoś co pozwoliłoby mi nieco… efektywniej walczyć.
- A nie mieliśmy zapytać o informacje w sprawie lokalizacji Lucila? Nie chwila, faktycznie tego nie sprecyzowałem. Tak więc zacznijmy od tego.
- He he... - zaśmiał się pod nosem dziewczyna - Zabawna z was parka~ija. Nie za bardzo rozumiem waszej logiki, za którą podążaliście. - mówiła z dziwnym dialektem (Kansai) - Dobrze, pomogę wam, o ile zdołam. Chciała bym w zamian byście przychylili się do mojej poprzedniej prośby. Samotne poszukiwania często prowadzą do bładzenia~ne.
- Racja wspominałaś o wyciągnięciu i dla ciebie kogoś jeśli by był w więzieniu. Czy też dowiedzeniu się czy tam będzie. Morze, południe. Nie pasujący tutaj, dobrze pamiętam? Rozejrzę się na tyle na ile mi się uda podczas tej akcji. Co ty możesz mi powiedzieć o Lucilu?
- Tak. Mówiąc w prost, bo jesteśmy tu sami. Szukam piratów. Korsarzy, ludzi typowo z morskim charkterem. Pewne informacje wskazują na to miasto, z niewiadomych przyczyn. - Odparła chowając zakup do kieszeni (niewielki drobiazg) - O twoim przyjacielu... pewnie tyle ile już wiesz. Mam złe przeczucia co do jego położenia. No bo pomyślmy przez chwilę~ija. Dlaczego, miejskie więzienie a nie pałacowe? O nim powinnaś porozmawiać z nim samym.
-Heh… jak się uda, to porozmawiam. Co do piratów to miałam okazję poznać niejakiego Ryuu, smoka. Tylko to nie było w ogóle w tym mieście. Czy podzieliłabyś się informacją czemu poszukujesz pi… marynarzy?
- Rzekomo do tego świata trafiła duża ich liczba~ija. I nie mówię tu o 100 -200, a raczej w okolicach 2000. Nie mniej… na morzach ich nie spotkano. Oczywiście wody są “bezkresne” - dała znak cudzysłowie - Zebrane informacje wykluczyły pozostałe kraje, poza tym jednym. Choć może to tylko czcze mrzonki, ale… ktoś tu coś ukrywa, i oboje wiemy kto.
Wzrok Jenny się wyostrzył.
- Ano. Poszukam, przekażę… Ryuu jak rozumiem cię nie interesuje?
- Osobiście jestem nim zainteresowana. Ale w ramach tego “zadania”, “Smok” mnie nie interesuje. Z resztą widziałam go w okolicach zatoki Chou, gdy tu wyruszałam.
- Dobra. Popatrzę. A teraz możemy przejść już chyba do kwestii pomocy w walce… - Jenny wyszczerzyła się.
- Może zacznijmy od tego co potrafisz i w jaki sposób walczysz. Może będę w stanie znaleźć coś pomocnego. A z pomocą Sage Ojisan (mędrca staruszka) - wskazała palcem na Susanoo - Nawet coś powinno z tego wyjść.
- Walczę wręcz i używam muzyki jako swej broni. Ale raczej potrzebuję czegoś do walki… czegoś co może odrobinę wyrównało by szanse. Coś co pozwoliło by mi się szybciej ruszać? Może poprawiło refleks? Jest to możliwe?
- Myślisz o czymś dobitnym, rzeczowym?- zapytała - Bo w sprawie dźwięku nie jestem może znawczynią... ale co nie co potrafię. - uśmiechnęła się zagadkowo.
- Mam wrażenie, że posiadasz podobny charakter zdolności co Rezoner, tylko w mniejszej skali. - przytaknął Susanoo
- Nie znam, ale skoro Sage tak mówi. Tylko czy to będzie refleks?
- Jenny potrafi walczyć wręcz i to dość zdolnie, choć może bez jakiegoś konkretnego stylu. “Wolna walka”. Przewidywanie ataku przeciwnika też jej się udaje. Brakuje moim zdaniem siły, czegoś dobitniejszego, albo właśnie szybkości i refleksu, by zrobić więcej w krótszym czasie. Domena ścieżki rozwojowej to raczej działka innego mędrca.- mruknął z uśmiechem.
- Dzięki Su - Jenny uśmiechnęła się do mędrca - raczej myślałam o szybkości. Coś niewielkiego bo i niewiele mam pieniędzy. Coś się uda znaleźć?
- Jutro z rana coś dostarczę. Ishi’val słynie ze strojów jak także ich zaklinania. I choć nie mam tu zbyt wielu znajomości, wiem gdzie zasięgnąć wiedzy. Na pewno coś znajdę. Słyszałam też że Skarabeusz potrafi po zażyciu wpłynąć na zdolności narko... użytkownika.
- Ten specyfik?
- To tylko plotka... ale jego sprawę też badam. Interesuje mnie jego pochodzenie i działanie na ludzi. Jak na razie, udało mi się odkryć, że to dokładnie ta sama tabletka której używają wampiry by powstrzymać głód. Prawda, że ciekawe. Aż coś tu śmierdzi…
- Będę czujna. Chociaż przyznam, że intrygi to nie jest moja mocna strona… wiesz może jednak kto rozprowadza ten... hm… specyfik?
- Dilerzy? - zapytała ironicznie, i niezbyt inteligentnie. - Problem leży raczej skąd biorą środki. Nie sądzę by Wampiry oddawały coś takiego bez odpowiedniej zapłaty. Chyba że, w jakiś sposób dystrybucja powiązana była by z produkcją… bezstratna wymiana. - ostatnie zdanie zostało już raczej wymruczane pod nosem. - Będę musiała zbadać tą ścieżkę pozyskiwania... Swoją drogą słyszałam dziwne plotki na temat jego działania. Jedni powiadają że p
ozwala obudzić w sobie nieznane dotąd zdolności, inni twierdzili że widzieli sceny z życia, których nigdy nie doświadczyli. Inni mówili że przez jeden dzień byli kimś innym. Niestety ja tego nie sprawdzę. - powiedziała spoglądając z urazą na małą białą tabletkę.
- To jest to? Ten narkotyk? - Jenny wskazała palcem - mogę zobaczyć jak to działa. Eee znaczy znaleźć kogoś chętnego…
- Proszę. - przekazała tabletkę - mam jeszcze dwie do badań.
- Zgłoszę się jak już czegoś się dowiem… po jakim imieniu cię szukać?
- Po Anastasia. Powinno wystarczyć by mnie znaleźć.
- W takim razie do zobaczenia - Jenny pożegnała się z tajemniczą dziewczyną i wraz z Susanoo odeszła.
 
Asderuki jest offline