W chwili wybuchu Essi krzyknęła odruchowo, po czym wytchnęła zza hrabiego, szukając wzrokiem towarzyszy. Widok jaki ujrzała przyprawił ją o mdłości: krew na chodniku, jęk rannych, a przede wszystkim biegnący ze wszystkich stron żołnierze lodowych elfów. Przed oczami stanęła jej rodzinna wioska... dom.... ucieczka... towarzysze, których zostali gdzieś po drodze... to było tak niedawno... Elfce pociemniało w oczach z żalu i wściekłości. Ukryta za burtą, opierając łokcie o jakąś beczkę strzelała raz za razem w pojawiających się żołnierzy dopóty, dopóki nie omdlały jej ręce. |