Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2016, 23:23   #21
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Pozostając na pobojowisku wraz z Colinem, Hydrangea zajęła się psami, najeżonymi od strzał i bełtów. Przy każdym uklęknęła i odprawiła mantrę mającą uwolnić i oddać ducha zwierzęcia naturze. Z namaszczeniem wyciągnęła pociski a wiotkie i krwawe ścierwa zaniosła pojedynczo w gąszcz. W zaroślach, gdzie wzrok Colina już nie mógł sięgnąć, rozpruła ich brzuchy, oddając w ten sposób ich ciała siłą natury. Wplotła łodygowate dłonie w futro i zebrała okoliczną wilgoć, by namoczyć je wodą. Robactwo szybciej opanuje wnętrzności otwartego mięsa, większy zwierz zwęszy i je pożre. Koniec końców cykl wykona się, a z jej pomocą nastąpi to szybciej.

Z kolejnymi akcjami Roślina wstrzymała się oczekując w milczeniu na Mesmira. Nie był on przypadkiem, gdyż jako jedyny rozumiał język, którymi posługiwali się orkowie. Sama jednak się do niego nie odezwała. Za to zajęła się raz jeszcze jednym z orkowych trupów. Pochylając się nad ciałem poczęła odprawiać mantrę w jej rodzimym sylvańskim język, który i tak mógł być zrozumiany przez jedną osobę. Dla reszty brzmiał całkowicie obco, był delikatny, wyraźny, choć cichy. Mantra wprawiła w ruch zębaty pysk zielonoskórego, plując śliną jego słowa posiadały naleciałość jego ostatniej emocji - wściekłości.

- Intruzi... Śmierć... Ugha... Doul... Barakus... Grosh... Zdrajca!... Uciekać... Śmierć... Intruzi... - bełkotał miotając się.

Jego słowa wpasowywały się w stan, w emocje i myśli, jakie mogłyby towarzyszyć jego ostatnim chwilą. Po tym jego płuca gwałtownie nabrały oddechu, by następnie w całkowitym spokoju wypuścić go do samego końca. Jego dusza została uwolniona z martwego ciała, które razem z psami mogło zostać oddane naturze. Rola ducha lasu nie zakończyła się na jednym ciele. Każde kolejne również doczekało się swojej kolejki, lecz słowa ich ostatnich myśli były bełkotem lub wrzaskiem okrucieństwa, czy bólu. Ci, którym los nie dopisał, a ich gardła zostały przebite, taplali się w krwi. Wszyscy natomiast na samym końcu nabierali głębokiego oddechu i z ulgą go wypuszczali. Ostatni, na którego padło był ten dobity przez Darriela. Zielonoskóry miał najwięcej czasu na pogodzenie się z losem, to też jego opisane słowami myśli były najbardziej klarowne.

- Grosh, zdrajca przeklęty, wypędził nas z naszego domu! ... Sześcian to klucz! - wyparł z siebie zębatą szczęką, po czym nabrał głębokiego wdechu a jego dusza uwolniła się od ciała, pozwalając by jego masywna klatka piersiowa wypuściła w spokoju powietrze.

Mankamentem było, iż pierwotne myśli napastników były w języku orkowym, toteż Mesmir miał za zadanie przełożyć zasłyszane informacje towarzyszą, co też Roślina zaznaczyła spoglądając na niego.
 
Proxy jest offline