Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2016, 18:49   #349
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Ledwo szedł, a Candlekeep nie było widać. Cały czas odwracał się, aby upewnić się, czy nikt go nie goni. Cały czas miał też nadzieję, że może z lasu nagle wyłoni się, któryś z jego towarzyszy, ale szanse na to były małe. Znów łzy napłynęły mu do oczu, ale tym razem powstrzymał się przed płaczem. Musiał w końcu się pozbierać i jak najszybciej dotrzeć do Twierdzy.

W końcu, po dłuższym czasie udało mu się dotrzeć do celu. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył wieże Candlekeep. Pierwszy raz widział tak ogromną budowlę. Takie miejsce z pewnością było dobrze strzeżone, miał też nadzieję, że strażnicy będą do niego przyjaźnie nastawieni.

Colin cały zasapany podbiegł do pierwszego ze strażników.
- Witam, pomóżcie mi – powiedział zmęczonym głosem i nagle zaczął mocno kaszleć. Miał nadzieję, że weźmie strażnika na litość i ten go bez problemu wpuści.
- Witaj chłopcze. Dotarłeś do Candlekeep! Niestety nie mogę Cię wpuścić do środka, chyba, że masz przy sobie jakiś ciekawy wolumin, wtedy możesz wejść. Możemy też posłać po kapłana, jeżeli jesteś ranny.
Wolumin! No właśnie! Musi tylko powiedzieć, po co tutaj przybył i na pewno go wpuszczą. Będzie musiał trochę nakłamać strażnikowi, ale musi dostać się do środka, zanim odnajdą go bandyci.
- Mam pewien bardzo cenny wolumin, pracowałem dla pewnego archeologa w okolicach Orilionu – od razu pierwszy problem, nie mógł sobie przypomnieć, jak ten archeolog miał na imię. – Muszę koniecznie dostarczyć tą księgę do kogoś, kto tu rządzi.
Colin zrobił najbardziej poważną minę, jaką tylko mógł zrobić. Niestety, strażnik nie dał się tak łatwo nabrać.
- To ciekawe... Tak się składa, że wcześniej przybyła tu dziewczyna, która rzeczywiście posiadała ten wolumin, o którym mówisz i jest już w środku, rozmawia właśnie z…
Colin nie słuchał go. Liska! Udało jej się! Była cała i zdrowa!
- Ona żyje! – krzyknął głośno łotrzyk i zaczął się głośno śmiać. – Nawet pan nie wie, jak się cieszę! – podbiegł do strażnika i uściskał go mocno, cały czas się śmiejąc. – Proszę mnie do niej zaprowadzić, jestem jej kompanem z drużyny!
 
Morfik jest offline