Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2016, 20:23   #300
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Sprawa nie była prosta. Strzały w większości odbiły się od chronionych kolczugami wojowników na koniach. Jedynie w trzech przypadkach znalazły niechronione miejsca lub przebiły się przez zbroję raniąc jedynie cele.

Grupa mutantów skupiona wokół Korzara uderzyła na awangardę z doskonałym efektem. Korzar ciosem ogromnego topora zabił konia, który padając przygniótł jeźdźca. Psiogłowy i kobieta skorpion natychmiast go zabili.

Mniej więcej w tym samym czasie Kastor gdzieś zniknął a chwilę później pojawił się ogromny, latający demon. Zjawienie się znikąd takiego sojusznika wprowadziło zamieszanie zarówno w szeregach mutantów jak i żołnierzy.

Ptasia głowa wskazywała jednoznacznie na błogosławieństwo Tzeentcha. Czy to był rzeczywiście demon, czy tylko upodabniająca mutacja pozostawało na razie zagadką. Nie ulegało jednak wątpliwości, że silny był jak koń. Przekonał się o tym jeden z żołnierzy raniony z powietrza przez stwora.

O dziwo żołnierze w większości oparli się strachowi i walczyli dzielnie tworząc zwarty szyk. Trzech mutantów próbowało dostać się do karocy, ale pierwszemu, który wsadził tam głowę ktoś wypalił w twarz co skutecznie ostudziło zapał kolejnych.

Markus raził przeciwnika jak przystało na maga przy pomocy magicznych pocisków. Szło mu zresztą całkiem nieźle, ale nie udało mu się jak dotychczas nikogo pozbawić życia.

Maxymilian zaś czaił się przy swoim wozie. To oraz dziwne zachowanie Achvena, który wyglądał jakby próbował uciec zwróciło uwagę sforowego i wywołało jego gniew.

-Walczyć do cholery albo was pozabijam!

Latającemu demonowi udało się własnie powalić kolejnego żołnierza tylko po to by od innego otrzymać dotkliwą ranę w udo. Rana wyglądała naprawdę paskudnie ale nie zagrażała życiu. Szczęśliwym trafem miał skrzydła bo z chodzeniem mógłby mieć problemy.

Walka nadal pozostawała nierozstrzygnięta i wtedy jeden z mutantów otworzył klatkę o której wszyscy zapomnieli. Z trzech więźniów zdecydował się opuścić więzienie tylko jeden. Pozostali skulili się w rogu.

Kim był tajemniczy ktoś? Jedno pozostawało pewne. Dieter, który planował podkraść się do jednego z żołnierzy popatrzył w tamtą stronę o poczuł dziwne ukłucie w sercu, jakby zobaczył kogoś znajomego, kogoś kogo dawno nie widział.

 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline