Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2016, 20:55   #38
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Na ratunek Chase, część III
Najazd na centrum handlowe, rozdz. II


Trójka biegiem wdrapała się na wyższe piętro. Dostrzegli Jezusa pomiędzy wieloma sklepami w dość ciasnych alejkach otoczonego przez zastraszająco sporą ilość plagi.
-No to graj muzyko! - Zawołał Kolekcjoner, rzucając się w wir walki.
Młody diabeł rozłożył skrzydła i zgrabnie przeleciał nad barierką schodów, lądując przed jedną z wywłok. Zamachnął się pazurami w jej stronę, chcąc jak najszybciej zyskać przewagę. Jezus w tym czasie sprzedał swojej przeciwniczce zamaszyste podcięcie, by następnie wyładować w nią cały magazynek.
Ani Dopplerowi, ani Jezusowi szczęście nie dopisało. Obie wywłoki zgrabnie uchyliły się przed ich atakami. Johnny chciał dołączyć do natarcia, nie mógł jednak na podobę Kolekcjonera przelecieć nad schodami. Obszedł je więc, skracając dystans. Bless zaś przesunęła się zwinnie na miejsce tuż obok jego niedawnej pozycji i otworzyła ogień do wywłoki.

T1
J Revolver Luck - miss
Jesus - Charmed(1)
Bless - 16EX
Jesus -146EX
Doppler -0EX
Doppler -400EX

Wywłoki ponownie okazały się więcej niż wymagającymi przeciwnikami. Doppler nie miał wielkiego wyboru, kontynuował natarcie. Jezus zaś nie wiedział co ma robić, nie mógł odwrócić się od tej suki i coś nie pozwalało mu do niej strzelać. Odskoczył w tył, przelatując nad odgrodzoną dziurą prowadzącą na parter i zaczął ostrzeliwać krawężników. Johnny przymierzył uważnie i ciął w wywłokę, by następnie wymierzyć ponownie i raz jeszcze. Bless dalej strzelała.

T2
Krawężnik Purple -45cEX
Wywłoka G -142EX
Jesus -152cEX
Johnny -111EX
Bless -25EX

Kolekcjoner robił się rozeźlony, nawet Johnny miał problem, choć jego uzdolnienia powinny pomagać mu zdobywać przewagę, a jednak wywłoki śmiały się z nich. Pozostawało mu chlastać dalej i liczyć, że on lub jego towarzysz w końcu zaliczy szczęśliwe trafienie. Jezus w tym czasie próbował otrząsnąć się z dziwnego uczucia, które nie pozwalało mu strzelać do tamtej suczy.
Bless opuściła pistolet i skupiła się na Dopplerze, by pomóc mu odzyskać stracone EX.

T3
Wywłoka G -236EX
Wywłoka G -561cEX
Johnny -5EX
Doppler +300EX
Jesus -231EX
Doppler -8EX
Doppler -206EX

Te dwie były widocznie twardsze niż, pierwsza spotkana przed centrum handlowym. Jakby nie było wystarczająco ciężko wtedy. Przynajmniej jedna była już poważnie ranna, teraz nie mogli się cofnąć, bo straciliby tylko włożony w to czas i zasoby. Doppler ciął zawzięcie pazurami, notując w myślach żeby Johnny nauczył go “tej sztuczki”. Udało mu się nawet rozchlastać sukę, którą obrał za cel. Jezus w tym czasie zbliżył się do drugiej wywłoki na odległość strzału i ponownie wystrzelał błyskawicznie cały magazynek. Johnny’emu oberwało się od niej, a widząc jednego trupa, zasypał ją szybkimi uderzeniami. Bless zaś ponownie uniosła pistolet i zaczęła strzelać.

T4
Wywłoka G -665EX
Johnny -156EX
Wywłoka R -600cEX
Wywłoka R -300EX
Bless -25EX
Jesus -172EX

Sytuacja zaczęła odwracać się na ich korzyść. Doppler sięgnął więc po nieco nieszablonowe rozwiązanie, licząc że wyeliminuje największe zagrożenie. Cisnął zwłoki wywłoki, w stronę jej siostry i zdetonował je. Jezus jednak nie czekał na efekty i załadowawszy ponownie rewolwer, oddawał strzał za strzałem. Choć nie było do czego strzelać.

T5
Wywłoka R -300cEX
Doppler -30cEX

Gdy druga wywłoka padła, krawężniki zaczęły się wycofywać w popłochu. Doppler jednakże nie rzucił się do pościgu. Mieli inny priorytet.
-Widać ktoś na górze nad Tobą czuwa. - Zażartował w stronę Jezusa, który bez ich pomocy zdecydowanie by się z tego nie wykaraskał.
-Na to wychodzi - zogdził się kręcąc przecząco głową. - Aż tak dawno temu się tu zgubiliśmy? - spytał Jesus, zdziwiony obecnością dwójki.
-Możliwe, a może po prostu Johnny martwił się o twoją blond główkę. - Kolekcjoner uśmiechnął się lekko. - Tylko nigdzie nie widzę Chase, a mieliście być tu razem. - Wzruszył ramionami.
-Rozdzieliło nas w tym bałaganie. - wyjaśnił Jezus
-A wiesz gdzie może być? - spytał go Johnny.
Jezus musiał to przez chwilę przemyśleć. - Prawdopodobnie w parku. Na samym środku supermarketu jest dość spory park. Pełen drzew i krzaków, jeszcze porośnięty plagą, konkretny labirynt. Jeśli potrzebowała się ukryć, to raczej tam by się udała. Straciłem ją gdy odciągałem od siebie te dwie suki. - skinął głową na wywłoki.
-Zatem w tamtą stronę najlepiej będzie się udać. - Młody diabeł wyciągnął telefon by spojrzeć na plan centrum. - Najbliższe wyjście na teren parku mamy w Paradise Plaza, ale tam może tłoczyć się sporo plagi, po tym jak te krawężniki zwiały. Ryzykujemy, czy idziemy dłuższą drogą? - Zapytał, licząc że pozostała trójka wyrazi swoje zdanie.
Johnny nie był pewny. - Zawsze możemy przegrupować się w obozie. - zauważył. - Wysyłaliśmy kogoś na plac, może już wrócili. Jeżeli Chase nie jest dobrze ukryta, to raczej i tak będzie już za późno.
Jezus nie podzielał ostrożności. - Z moją naturą odrobina ryzyka jest ciekawsza, zresztą, ja dobrze ukryty nie byłem.
-Niech Doppler decyduje. - nakazała Bless. - On tu wie najlepiej. - uśmiechnęła się. Pozostała dwójka niezbyt przejęła się pośrednią obrazą.
-Johnny, może połącz się z obozem przez krótkofalówkę. Dowiedz się czy zwiad wrócił i jeśli tak, to co znalazł. Jeśli nie wrócili, idziemy przez Paradise Plaza, jeśli wrócili to zdecydujemy po wysłuchaniu wieści. A póki co, przyjrzyjmy się temu pobojowisku. - Zaproponował Doppler.
Przeglądając pobojowisko i pobliskie sklepy drużyna nie znajduje nic istotnego. Przyglądając się swoim towarzyszom Doppler odczuwa aurę niepewności i podstępności, chociaż nie może zrozumieć swoich przeczuć. Johnny wydaje się dość często przyglądać Bless która nigdy nie ściąga swojego spojrzenia z Dopplera w dość uciążliwy sposób, zaś Jesus często przygląda się swoim ranom, zwłaszcza śladom szarpnięć na jego nagim torsie.
Gdy zgromadzenie się przegrupowało, Johnny był gotowy podzielić się raportem, jednak szybko przerwała mu Bless, pokazując Dopplerowi rdzeń Verrine. - Znalazłam jakieś coś w jednym sklepie. - pochwaliła się zdobyczą. - Może wyhodujemy sobie zamiast dziecka? - spytała.
-Ee...można? - spytał Johnny chowając krótkofalówkę za pas.
-Jasne, nawijaj Johnny. - Kolekcjoner skinął mu głową. Spojrzał na Bless - Może kiedyś sobie pupila sprawimy. - Puścił jej oczko.
-Grupa z parku zaginęła. Po prostu głucho. Spodziewałem się, że to będzie dość groźny teren i kazałem im nie wchodzić zbyt głęboko ale widać zaszaleli przesadnie. - pokiwał głową. - Grupa z wonderland nie była zbyt wesoła. W tamtym kierunku jest znacznie więcej plagi niż u nas. Widzieli dużo maszyn i policji, w tym coś co wyglądało na bardzo zaawansowaną jednostkę. Być może deviant. - ostrzegł.
-Innymi słowy każda chwila jest cenna, jeśli chcemy mieć choćby najmniejszą szansę na znalezienie zwiadowców z parku żywych. Przemyślałem co mówiłem wcześniej, szybciej będzie się cofnąć pod obóz, bo mamy tam czystą drogę i nie będziemy musieli przebijać się przez wrogów. Zatem sprężamy się! - Zakomenderował i ruszył do schodów w dół.
Wszyscy kiwnęli głową i drużyna sprężnie ruszyła w kierunku obozu. - Jak już dojdziemy, zamieżamy się przegrupować czy wchodzimy do parku? - spytał Johnny. - Na pewno nie wyjdziemy z parku przed środkiem dnia jest jednak kwestia ile porannych godzin zostanie nam do dyspozycji w środku? Światłolubne kreatury nie siedzą w budynkach, więc jak już, to co jest tutaj lepiej funkcjonuje po zmroku. - zauważył.
-Lecimy prosto do parku. Jezus idziesz z nami czy wolisz zostać w obozie? - Doppler spojrzał na blond diabła.
-Moja oryginalność to masochizm. - odparł Jezus. Do tego zdania nie trzeba było niczego dodawać.
Gdy ekipa pojawiła się w obozie na spotkanie wyszły im grupy zwiadowcze z Wonderland Plaza. - Gdzieś się teraz udać? - spytały.
-Możemy też im kazać zostać na straży. - stwierdził Johnny. - Jeżeli otworzymy drzwi do parku damy kolejny sygnał że w tą stronę jest jedzenie. Poza tym, mówili o deviancie w wonderland. Nie wiadomo czy na nas nie ruszy.
-Fakt, teraz lepiej żeby pilnowali perymetru. Nie ma sensu ich narażać. - Przyznał młody diabeł. - A my zagęszczajmy ruchy. - Skinął zwiadowcom na pożegnanie i ruszył dalej.
Być może interesowanie się godziną dnia nie miało tym razem większego znaczenia. W labiryncie krzewów ozdobnych, żywopłotów i drzew obecny był również sufit sporządzony przez korupcje. Przedziwne macki, odrosty, tworzyły dość ciasną sieć nad drzewami podobnie jak to było w parku który Doppler widział z daleka na swoim pierwszym wypadzie. Tego typu zabieg mocno ograniczał pole widzenia grupy, a ci co mieli do dyspozycji urządzenia pomocnicze i tak musieli walczyć z przedmiotami ograniczającymi ich pole widzenia.
Ciemno jak w dupie, nawet interfejs optyczny niewiele pomagał, choć może był to efekt tego że wszędzie były gałęzie i macki… Doppler ruszył w stronę rozwidlenia by przyjrzeć się temu co kryje się w głębi. Miał nadzieję że ścieżki nie będą tak zarośnięte by nic nie zobaczył. Funkcja zbliżania powinna spełnić swoją rolę.
Zaraz za rozwidleniem, po obydwu stronach widać było zgromadzenia przypominających ptaki humanoidów. Owe kreatury wyglądały dość pokracznie i żerowały nad resztkami dwóch różnych zwiadowców. Grupy te jednak liczyły po cztery osoby, więc nie wyjaśniało to całej zagadki. Nie licząc faktu, że owe pozostałości nie do końca były w pełni okazałe. Wyglądały raczej jak resztki resztek, czego widok niesamowicie rozwścieczał Johnnego.

Johnny +[Rage]

-Kurwa… - Sklął w myślach Doppler i rzucił się do przodu. - Nadchodzi wpierdol! - Warknął widząc, że dzioby już ich zauważyły. Z rozbiegu przeszedł w wybicie i pomknął niczym pocisk, kończąc szarżę potężnym pchnięciem, tworzącym lancę energetyczną. Johnny ogarnięty furią rzucił się w ślad za nim. Bless i Jesus podeszli bliżej z wyciągniętymi pistoletami, gotowi udzielać dwóm diabłom wsparcia z dystansu. Diablica widząc dzioby w głębi placu zaczęła strzelać, a blondas zorientowawszy się że poza jego polem widzenia kryje się wróg, przesunął się tak by go widzieć.

T1
Dziobak G -91EX
Dziobak B -91EX
Dziobak G -34cEX
Dziobak Y -26EX
Jesus -12EX
Jesus +Scared
Bless -97EX

Przedziwne podłużne kreatury były niezwykle słabe. Ich nienaturalne ciała ledwo potrafiły zachować równowagę a czas reakcji nie pomagał w samoobronie. Doppler i Johnny wspólnie prędko położyli pierwszego na nogi a i Bless zaczynała dziurawić kolejnego. Było jednak w nich coś przerażającego. Prawdopodobnie w pustych oczodołach ptasich twarzy. Zaatakowany Jezus szybko zaczął czuć się nieswojo. Ni stąd ni z owąd, rozległy się dwa potężne ryki które wyrwały z ziemi żywopłoty i cisnęły nimi w kierunku z którego przybyła ekipa, rozwijając bandę nadchodzących dziobaków ale również niefortunną Bless która stała w pobliżu jednego zn ich. Z środka wyszły największe okazy plagi jakie Doppler do tej pory widział. Były to po prostu olbrzymie żaby z dość ludzkimi zębami. Wyglądały dość groźnie a w ich paszczach wciąż znajdowały się pozostałości zwiadowców. Zagadka została rozwikłana.
-Jak nie urok, to sraczka, albo przerośnięte ropuchy… - Warknął Doppler. Sieknął ostatniego będącego w pobliżu dziobaka i nawet nie patrząc czy padł odwrócił się i wyprowadził dwa szybkie ciosy szponami w stronę przerośniętej żaby. Johnny przemknął, mijając się z Kolekcjonerem o milimetry i natarł na dziobaki atakujące Jesusa, który ładował w paskudy amunicję z przyłożenia. Bless w tym czasie, próbowała się wygramolić zza zwalonego żywopłotu, a gdy tego dokonała otworzyła ogień do żabola.

T2
Ropucha G -96EX
Dziobak Y -104cEX
Ropucha G -48EX
Ropucha G -210EX
Johnny -44EX Scared(2)
Johnny -54EX
Johnny Jolted(1)
Jezus -54EX
Jezus Jolted(1)

Walka przebiegał dość zwinnie. Żaba, duża i nieporęczna nie była w stanie unikać ataków zespołu. Choć jej rozmiary były też dość groźne. Kreatura skoczyła wysoko w powietrze i opadła na ekipę. Doppler zareagował dość szybko aby odskoczyć, pozostała dwójka zrobiła to odrobinę za późno otrzymując srogie obrażenia od fali uderzenia oraz tracąc równowage.
-A by cię pokręciło kutasiarzu! - Warknął Kolekcjoner, patrząc co za maniany odpierdala żabol. Natarł na płaza z całą siłą, zasypując go cięciami pazurów, Bless poprawiała ze swojego pistoletu, Johnny zaś siekał kataną. Jezus w tym czasie zaczął ostrzeliwać ostatniego dziobaka, by oszczędzić im wjazdów w plecy.

T3
Ropucha G -529EX
Ropucha G -159cEX
Dziobak B -30cEX
Bless -25EX
Jezus -7EX
Jezus +scared
Johnny -22EX
Doppler -0EX
Bless -22EX
Jezus -22EX
Dziobak B -22EX

Tak jak dziobaki były dowcipem tak ropuchy okazywały się niesamowitym problemem. - Na szczęście to jest głównie egzystencja. - cedził przez zęby Johnny. - Cholera go wie jak to ciąć, gdyby miało faktycznie istotne organy.
Kreatura ryknęła przeraźliwie, dźwięk okazał się niezwykle bolesny dla wszystkich w pobliżu.
-Trzeba go przemielić do skutku. - Odparł Doppler i wziął się za faktyczne mielenie, wypuszczając trzy koseny jeden po drugim. Johnny przemknął obok ropuchy, zostawiając ją Kolekcjonerowi i uderzył na żabola z tyłu. Jesus odwrócił się i przesunął, by ostrzelać cel swojego kamrata, wypakowując cały bębenek. Bless zaś… zaczęła wołać. - Dalej Doppler! Pokaż im! - Wkładając w to całe serce.

T4
Ropuchy -320EX
Ropucha F -740cEX
Ropucha F -370cEX
Ropucha F -185cEX
Doppler -60ST
Doppler +24ST
Doppler -0EX
Johnny -33EX
Bless -60EX
Ropucha G -84cEX

-A karuzela się kręci! - Zawołał Doppler powtarzając swój manewr i szatkując lancami wirującej energii opasłe zielone cielska. Johnny ciął wściekle, nie patrząc na to czy przeciwnik jest żywy czy martwy, a Jesus idąc za jego przykładem posyłał w bestię deszcz ołowiu. Bless zaś nadal dopingowała swego wybranka.

Ropuchy -297EX
Doppler -60ST
Doppler +23ST
Ropucha G -177cEX
Ropucha G -64cEX

Pod ciągłym naporem ataków w rytmie ryków drużyna ostatecznie pozbawiła żaby ostatnich śladów życia. Johnny mógł ochłonąć zdenerwowany całą tą sprawą a reszta przemyśleć, czy park faktycznie jest dobrą lokacją na kryjówkę. Oraz jak długo można by w nim przeżyć.
-Kryjówka z tego parku, jak z koziej rzyci waltornia… - Westchnął Doppler. - Ale nie widzę sensu by znowu się cofać przez centrum handlowe. Pójdziemy ścieżką do Paradise Plaza i wznowimy rekonesans w budynku. Wszyscy zgodni? - Spojrzał po reszcie swoich towarzyszy.
-To może nam zająć nawet dłużej. - zauważył Jezus. - Park ma stąd właściwie trzy ścieżki, jeżeli jednak spojrzymy jak nadchodziła Chase z Paradise i że nie trafiła do obozu… - rewolwerowiec zamyślił sie. - Jeżeli pójdziemy do góry dojdziemy do głównego placu na którym powinna być budka techniczna. Potężne stalowe drzwi mogłyby uchronić kogoś przed plagą jeśli potrafią się tam dostać i ukryć swoje EX. - wydedukował - Jeżeli tam nie doszła to jej resztki będą gdzieś na rozwidleniu dalej na północ.
-Zakładając że weszła do parku. - Dodał Johnny. - Znaliście layout tego miejsca zanim was rozdzielono?
-Nie. - przyznał Jezus.
-Innymi słowy, musimy szukać całkowicie na oślep. - Zrozumiał Kolekcjoner. - Skoro już przedzieramy się przez te krzaki, możemy równie dobrze sprawdzić kanciapę, a nuż się tam schowała. - Pokiwał głową, nie mogąc wpaść na żaden schemat, wedle którego mogłaby postąpić Chase. - Jeśli tam jest, obyśmy dotarli do niej zanim plaga rozwali drzwi. - To rzekłszy spojrzał na plan w komórce i ruszył właściwą ścieżką.
Ekipa miała przed sobą nieco dłuższy i uporczywy spacer. Ograniczona wizja i wszechobecna plaga irytowały zgromadzenie. Dziobaki obecne były za co drugim żywopłotem i drzewem, choć uciekały na sam widok Dopplera i spółki, pozbawione odpowiedniego lidera do wydania im poleceń czy jedzenia na Zachętę. I’m bliżej parku tym bardziej niepewnie czuła się ekipa. Doppler miał na sobie nowe nieznane mu uczucie, w pewien sposób nawołujące. Przeczucie mu mówiło, że coś jest nie tak z jego ex.
W końcu czwórka dotarła do kanciapy. Pomieszczenie było dość duże i faktycznie miało przed sobą solidną, nienaruszoną bramę zza której dało się odczuć ex.
Młody diabeł podszedł do drzwi i zastukał w nie. Próba wyważenia raczej nie miała wielkich szans powodzenia. Miał nadzieję, że ktokolwiek jest w środku, nie okaże się wrogiem. A najlepiej gdyby okazał się jego małą koleżanką z wydziału.
Jezus podszedł do panelu dotykowego przy drzwiach i zaczął wklepywać kod. Johnny poczuł się nieswojo.
-Zaraz...to nie jest zwykłe ex… - wymamrotał, gdy drzwi zaczęły się otwierać a Jezus odskoczył sparwnie w tył.
Chuderlawy mężczyzna był niezwykle zadowolony z widoku żabci za metalowymi drzwiami. Zza krzewów i drzew zaczęli wyskakiwać policjanci, zaś z oddali nadbiegać wywłoki w kompanii czegoś co wyglądało na roboty.
-Dam wam jedną próbę odgadnąć co się dzieje. - zdecydował Jezus gestem ręki zatrzymując żabcię przed rykiem.
-Zrobiłeś nas w chuja, czyli jesteś zdrajcą. - Warknął Doppler. Całkiem prawdopodobnie, skażenie wpłynęło na Jezusa w zbyt wielkim stopniu.
Ta odpowiedź wprowadziła Jezusa w skonfundowanie. - No...to jest najkrótsza możliwa wersja. - przyznał zdziwiony prostotą myślenia Dopplera. - Cóż...skoro to wam wystarczy...Jak mówiłem, jestem diabłem masochizmu. Więc lubię mieć wrogów. - dodał równie nieszczegółowo.
Johnny brał to ciężko, co było widać w jego oczach acz sam zachowywał dość spokojną postawę uważnie się rozglądając. - Chyba wiem czemu nie atakował nas wcześniej. Poczułeś coś jak tutaj przychodziłeś? - spytał. - Jest jeden rodzaj plagi bardzo wprawny w manipulowaniu użytkownikami cEX. Więc musimy przejść na abstynencję...problem w tym, że moja oryginalność też z niego korzysta. - wyjawił. - Musimy uciec albo znaleźć manipulatora.
-Czułem jakby coś mnie wołało, o to Ci chodzi? - Odparł Doppler. - Tylko czemu miałbyś zdradzać przyjaciół? Wokół jest mnóstwo istot, które mogłyby być twoimi wrogami. - Spojrzał na Jezusa.
-Nienawiść z zwierzęcych instynktów była całkiem całkiem ale po trzech latach traci swój urok. Nasz Johnny po pięciu już nic nie czuje. Pomyśl co by miało być za sto? - zaśmiał się Jezus. - Poza tym wiem na co was stać, mniej lub więcej.
-To nie mogłeś sobie jakiejś mniej popierdolonej oryginalności wymyślić? W ten sposób nie musiałbyś sprawiać, że inni mają ochotę Cię zajebać… - Rzucił z przekąsem Kolekcjoner. - Chyba będzie trzeba wiać, jeśli nie umiesz namierzać istot na odległość. - Mruknął do Johnny’ego.
-Tylko dokąd? - nie był pewny planu Johnny
Jezus wzruszył ramonami. - Oryginalności się nie wybiera chłopcze. Tak ci tylko mówią w szkole żeby móc cie zaszufladkować jako gorszego od siebie, czy jak to mówią, diabła. - zdradził swój pogląd. - Chociaż mogę wam coś obiecać. Jeżeli potraficie mnie pokonać, powiem wam gdzie jest Chase. Powinna jeszcze żyć.
-Jeden na jeden, czy zamierzasz solo wziąć na siebie całą naszą trójkę? - Zapytał Doppler. Czuł, że Jezus może wybrać jeszcze bramkę numer trzy, ale co mu szkodziło ją pominąć.
-Ty naprawdę myślisz że zgromadziłem tutaj ten orszak aby dać wam szansę? Najlepsze show wychodzi z desperacji. - uśmiechnął się.
-Tak przeczuwałem, ale próbować nie zaszkodzi. - Młody diabeł wzruszył ramionami. Bramka numer trzy została wybrana, zgodnie z przewidywaniem. Byli naprawdę w przesranej sytuacji. Miał jedną opcję, która mogła zwiększyć ich szanse, ale i tak musiał to ocenić na trzeźwo. - Zanim zaczniemy… Johnny, jak się nazywa ta sztuczka której użyłeś na żabie?
-Jaka sztuczka? Po prostu tnę rzeczy po ryju - Johnny nie zrozumiał do końca pytania. Bless z kolei szturchnęła Dopplera:
-Tutaj gdzieś są garaże, jak mnie złapiesz i tam polecimy, to możemy zwiać przez wentylację. - Choć oczywiście, Doppler niebyłby w stanie udźwignąć zarazem Bless jak i Johnnego.
-A co z Johnny’ym? Nie zdołam udźwignąć was obojga, a przyjaciół się nie zostawia. - Kolekcjoner nie wydawał się przekonany. - Powiedz mi Jesus, jaką mamy gwarancję że jeśli przepierdolisz, to nie dasz w długą tylko dotrzymasz słowa? Właśnie pokazałeś, że twoja lojalność nie jest zbyt wiele warta, co dopiero słowo dane wrogowi… - Młody diabeł wykrzywił twarz w złości.
Mężczyzna zaśmiał się. - Jeżeli jestem w stanie uciec, to jak można nazwać mnie pokonanym? - jego punkt widzenia był zupełnie inny od Dopplera.
-Idąc za tym tokiem rozumowania, w momencie gdy będzie można cię nazwać pokonanym, nie będziesz w stanie zrobić nic, tym bardziej zdradzić gdzie jest Chase. Poza tym, jeśli ktoś ucieka z pola walki, to znak że przegrał. Zwycięzcy nie muszą dawać nóg za pas. - Kolekcjoner nie ustępował. Jesus musiał zachować spójność strukturalną, jeśli mieli z niego wyciągnąć cokolwiek.
-Y...to na huj ty się ze mną targujesz? - Spytał Jezus przeładowując rewolwer. -Ja cie tu przyszedłem zabić, jakby informacja jeszcze nie doszła.
-Wskazuję ci, że jesteś idiotą. - Odparł Doppler, przywołując pazury na dłoń.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline